„W pewnym sensie to była formalność”. Lubelscy żużlowcy po wygranej ze Stalą

4 dni temu
Zdjęcie: „W pewnym sensie to była formalność”. Lubelscy żużlowcy po wygranej ze Stalą


Żużlowcy Orlen Oil Motoru Lublin w piątek (20.06) pokonali Stal Gorzów 55:35 w spotkaniu 9. kolejki Ekstraligi.

Obrońcy tytułu prowadzili od pierwszego wyścigu, a ich zwycięstwo ani przez moment nie było zagrożone. Punkty dla Motoru zdobyli: Jack Holder 11, Dominik Kubera 10, Bartosz Zmarzlik 9, Fredrik Lindgren 8 i Wiktor Przyjemski po 8, Mateusz Cierniak 7 i Bartosz Jaworski 2.

Menedżer gospodarzy Jacek Ziółkowski tak podsumował spotkanie.

– Nie liczyliśmy na to, iż będziemy mieli jakieś trudności w tym meczu, raczej spodziewaliśmy się zwycięstwa. I ono było. Było trochę problemów przez to, iż wczorajszy deszcz zmienił trochę strukturę toru. Nie była taka, jakbyśmy chcieli. Ale cóż, trzeba ścigać się w każdych warunkach – mówi Ziółkowski.

Mateusz Cierniak po dwóch nieudanych startach w dwóch kolejnych biegach zajmował pierwsze miejsce.

– Po dwóch pierwszych startach zmieniłem motocykl. Niestety żużel nie jest w stu procentach fair, nie tak jakbyśmy my zawodnicy oczekiwali – mówi Cierniak.

Cierniak przyznał, iż wygrana ze Stalą była zgodna z oczekiwaniami.

– Chłopaki z Gorzowa nie są w tym sezonie w idealnej formie. Biorąc pod uwagę, iż jesteśmy u siebie mocną drużyną, na wyjeździe w Gorzowie też bardzo dobrze pojechaliśmy, myślę, iż tutaj to w pewnym sensie była formalność. Ale i tak ze swojej strony mogę powiedzieć, iż nie było do końca łatwo. Kwestie sprzętowe grały główną rolę – podkreśla zawodnik.

Junior gości Oskar Paluch zapewniał, iż mimo wyraźnej porażki Stal walczyła o jak najlepszy wynik.

– Przyjeżdżaliśmy już z nastawieniem, iż na pewno będzie ciężko. Chcieliśmy urwać jak najwięcej punktów. Jeżdżą tutaj naprawdę świetni zawodnicy, praktycznie wszyscy z Grand Prix. Zrobiliśmy tyle, ile mogliśmy. Każdy dawał z siebie 200 procent – mówi Paluch.

W kolejnym spotkaniu lubelska drużyna 27 czerwca podejmie GKM Grudziądz.

AR

Fot. PAP/Wojtek Jargiło

Idź do oryginalnego materiału