W Płocku nie brakuje imprez. To my przestaliśmy z nich korzystać [KOMENTARZ]

2 godzin temu
Zdjęcie: foto pixabay


Od razu zaznaczę, iż w pełni rozumiem złość i zawód osób, które pamiętają wakacje pełne dużych festiwali w Płocku. Fame Dance Festival, Reggaeland, Audioriver, Polish Hip Hop, Vistula i SummerFall. Do tego kilka mniejszych lub większych koncertów w mieście i okolicach. o ile ktoś naprawdę lubił ten klimat - faktycznie, ma prawo narzekać.

Dwa duże festiwale odeszły z różnych powodów. Wiele osób stwierdziło wówczas, iż teraz płockie życie kulturalne z pewnością umrze całkowicie. Niektórzy już wcześniej uważali, iż i tak nic się nie dzieje. Ja sądzę, iż żadna z tych "diagnoz" nie jest trafna.

Od kilku miesięcy zajmuję się pisaniem zapowiedzi imprez i weekendowych wydarzeń. Oczywiście, zdarzają się weekendy, podczas których, mówiąc kolokwialnie, wieje nudą. Znaczna większość jest jednak przepełniona propozycjami dla różnych grup wiekowych, osób o różnorodnych zainteresowaniach i dostępnym budżecie.

Oferta sportowa - mecze Wisły, która nie tak dawno świętowała wejście do Ekstraklasy. Piłka ręczna na naprawdę wysokim poziomie. Piłka ręczna plażowa. Toughest Firefighter Challenge. Mistrzostwa Parkour. 1 rajd Płocki. A to tylko część wydarzeń z ubiegłych dwóch miesięcy.

Podobnie w kwestii oferty kulturalnej. Muzeum Mazowieckie non-stop organizuje różnorodne - i głównie darmowe - warsztaty z malowania, wyklejania, a choćby szycia gorsetów. Wciąż utrzymują się także pozostałe imprezy, podczas których ożywa Stare Miasto. Jarmark Tumski, Piknik Europejski czy chociażby ostatnie Dni Historii Płocka. Koncerty? Proszę bardzo - muzyka klasyczna Płockiej Orkiestry Symfonicznej, potańcówki na starówce w różnym stylu, Polish Hip Hop Festival, koncerty popularnych gwiazd pop na plaży Patelnia, Festiwal Kultury i Muzyki Romskiej, nuta folkloru w trakcie Vistuli. Do wyboru, do koloru.

Co więcej, znaczna część wymienionych dzieje się nie tylko latem. W tym roku zorganizowano np. pierwszy jarmark świąteczny w Płocku. choćby on spotkał się jednak z dużą falą krytyki. Mam wrażenie, iż niektórzy rozczarowani oczekiwali na naszej starówce poziomu Krakowa czy Gdańska. Podobnie jest z występami artystów - zaczynam powoli uważać, iż część osób byłaby usatysfakcjonowana dopiero, gdyby na Orlen Stadionie zagrała Metallica, a w amfiteatrze wystąpiła Madonna.

Trzeba jednak zdać sobie sprawę jakie są realia. Płock to nie Warszawa, nasze możliwości są w pewien sposób ograniczone i wynika to bezpośrednio z wielkości, budżetu czy chociażby liczby miejsc noclegowych. Oczywiście nie twierdzę, iż powinniśmy się przez to całkowicie zatrzymać i nie oczekiwać niczego więcej, ale spójrzmy na to trzeźwym okiem.

W Płocku brakuje imprez czy brakuje chętnych, by na nie chodzić?

Kolejną kwestią, z resztą niezwykle istotną, jest frekwencja na imprezach, które już się odbywają. A to przecież jeden z kluczowych wyznaczników dla organizatorów - po co inwestować czas i pieniądze w coś, co obejrzy 20 osób?

Kilka lat temu miasto zrezygnowało z organizacji sylwestra przed ratuszem. Powód? Brak zainteresowania. Aby przywitać Nowy Rok przychodziło tak mało płocczan, iż impreza przestała się opłacać. Kilka miesięcy temu jeden z radnych zaapelował o rozważenie powrotu tego wydarzenia. Część mieszkańców teoretycznie go poparła, jednak liczby były bezlitosne i urząd miasta zwyczajnie odmówił.

Spada również frekwencja na dużych festiwalach, za którymi to najczęściej tęsknią płocczanie. W tym roku noclegi na Polish Hip Hop wciąż były dostępne choćby w trakcie jego trwania. Prowadzone statystyki pokazują, iż liczba chętnych maleje. Między 2023 a 2024 rokiem różnica była już na poziomie kilku tysięcy w dół.

Gdy tylko pojawiają się nowe propozycje wydarzeń czy imprez, przez znaczną część mieszkańców są z góry krytykowane. choćby jeżeli nie zdążyły jeszcze się odbyć!

Pozostaje jeszcze jeden fakt, którego nie możemy pominąć: miasto nieustannie się wyludnia. Młodzi wyjeżdżają i to nie z powodu braku Audioriver czy fajnych koncertów, a przez niezwykle wysokie jak na 100-tysięczne miasto ceny mieszkań, hermetyczny rynek pracy, fatalną komunikację z innymi ośrodkami miejskimi i wciąż ograniczone możliwości rozwoju. Niezależnie od indywidualnych pobudek, prawda jest taka, iż z roku na rok potencjalnych uczestników różnych wydarzeń ubywa. Organizatorzy to widzą, a my, którzy tu zostaliśmy, nie robimy nic, by ich utrzymać.

Lubimy mówić, iż byłoby fajnie, gdyby działo się więcej, ale kiedy już się dzieje... paradoksalnie z tego nie korzystamy. Może nadeszła pora, by rozważyć, czy naprawdę mamy problem, czy jednak po prostu lubimy narzekać.

Idź do oryginalnego materiału