W sobotę Grand Prix Czech w Pradze. Kurtz wjedzie na autostradę do medalu?

2 miesięcy temu

Już w sobotę odbędzie się Grand Prix Czech w Pradze. W zawodach wystartuje żużlowiec ABRAMCZYK Polonii Bydgoszcz – Kai Huckenbeck.

z Pragi Sebastian Torzewski

Stolica Czech uchodzi już za kultowe miejsce dla cyklu Grand Prix. Odbyło się tu już 30 turniejów. Praga jest w cyklu nieprzerwanie od 1997 roku, początkowo choćby otwierając rywalizację. Od wielu lat jest to też wyjątkowe Grand Prix dla polskich kibiców, ponieważ z racji niewielkiej odległości od granicy wielu naszych rodaków z trybun dopinguje biało-czerwonych. Efektem jest chociażby fakt, iż oprócz spikera w języku czeskim i angielskim, mamy też prowadzenie w języku polskim przez Tomasza Lorka.

Kiedyś Polacy, teraz Vaculik

Praga jest też szczęśliwa dla Polaków, jeżeli chodzi o zwycięstwa. Tomasz Gollob wygrywał tu w wicemistrzowskim sezonie 1999 i mistrzowskim 2010, choć nie ustrzegł się też fatalnego występu w 2007 roku, gdy zapisał na swoim koncie tylko 1 punkt. Dwa zwycięstwa ma też Bartosz Zmarzlik (oba w covidowym sezonie 2020), a po jednym Maciej Janowski i Janusz Kołodziej. W latach 2019-2021 nasi zawodnicy wygrali cztery turnieje z rzędu.

Od trzech lat w Pradze króluje Martin Vaculik, który tym samym zrównał się w liczbie triumfów na Markecie z Nickim Pedersenem, Jasonem Crumpem i Taiem Woffindenem (również trzy razy z rzędu). Przed rokiem Słowak pokonał w finale Fredrika Lindgrena, Bartosza Zmarzlika i Dominika Kuberę.

Przez zwycięstwa Vaculika popularna zasada, iż kto wygrywa w Pradze, ten zostaje mistrzem świata odeszła nieco w zapomnienia. Wcześniej sprawdzała się aż trzynaście razy: w 2021 roku (Łaguta), 2020 (Zmarzlik), 2017 (Doyle), 2015 (Woffinden), 2013 (Woffinden), 2011 (Hancock), 2010 (Gollob), 2008 (Pedersen), 2007 (Pedersen), 2005 (Rickardsson), 2004 (Crump), 1998 (Rickardsson) i 1997 (Hancock).

Czy w tym roku ponownie zwycięzca z Pragi może zostać mistrzem świata? Ochotę na pierwszy triumf w SGP na pewno ma obecny lider klasyfikacji generalnej, czyli Brady Kurtz, który w fantastycznym stylu debiutuje jako stały uczestnik mistrzostw świata. Dotychczas był czwarty w Landshut i drugi w Warszawie. Dobrze wypadł też w sprintach, co daje mu pięć punktów przewagi w klasyfikacji generalnej nad Zmarzlikiem i dziewięć nad Andrzejem Lebiediewem.

Kurtz wjedzie na autostradę do medalu?

– Trafiłem do cyklu, aby zostać mistrzem świata – tak jak każdy z zawodników. Włożyłem w to wiele pracy i na razie idzie dobrze. Wiem, iż przyjdą jeszcze trudniejsze momenty i będę musiał sobie z nimi poradzić, jeżeli chcę odnieść sukces – mówi Kurtz, który w tym roku dołączył do światowej czołówki. Jak mówi, zawsze był do tego zdolny, ale popełniał błędy na torze i w ustawieniach.

Grand Prix w Pradze będzie dla Australijczyka bardzo istotne. jeżeli jeszcze powiększy przewagę nad głównymi rywalami, to będzie na autostradzie do medalu. W czerwcu zaplanowano bowiem aż dwie rundy w Manchesterze – jednym z jego ulubionych torów. W sierpniu zaś odbędzie się Grand Prix we Wrocławiu, czyli jego domowym torze w Polsce.

W gronie faworytów sobotniej rundy wymienić należy oczywiście też Bartosza Zmarzlika i wspomnianego Martina Vaculika. Ciekawe, jak pojedzie Leon Madsen. Duńczyk odzyskuje dobrą formę, a w Pradze wystartuje dzięki kontuzji Jasona Doyle’a. Na pewno będzie chciał udowodnić, iż zasłużył na stały numer, a nie jedynie miano pierwszego rezerwowego. Bydgoscy kibice będą za to trzymać kciuki za Kaia Huckenbecka, który źle zaczął sezon w Grand Prix, ale ostatni mecz ligowy daje nadzieję na poprawę pozycji.

Początek zawodów o godz. 19:00. Relacja live na MetropoliaBydgoska.PL.

Idź do oryginalnego materiału