W Wadowicach znów ciężko się oddycha. 1800 gospodarstw zatruło powietrze

4 dni temu

Tego nie da się nie zauważyć, a na pewno odczuć. Od kilkudziesięciu godzin w powietrzu nad Wadowicami unosi się tak gęsta chmura trującego smogu.

Zimowa aura i inne warunki atmosferyczne spowodowały, iż nad Wadowicami w ostatnich dniach zawisła gruba chmura smogu. Najgorzej pod tym względem jest wieczorami i w godzinach porannych.

W poniedziałek między godziną 20 a 22 czujnik w centrum miasta na runku i przy ulicy Gimnazjalnych odnotowały przekroczenie dopuszczalnych norm zapylenia.

Złą jakość powietrza nie tylko było czuć, ale i widać. Czujnik Airly zamontowany w samym centrum miasta wykazał ponad pięciokrotne przekroczenie norm WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) dla pyłów PM10 oraz prawie dwunastokrotne przekroczenie norm pyłów WHO dla PM 2.5.

W Wadowicach zanotowano poniedziałek wieczorem wskazania PM 10 - 224 µg/m 3. Poziom alarmowy to 300.

Na mapie Airly, którą można śledzić TUTAJ, wyraźnie było widać, iż to Wadowice "świecą się" na fioletowo.

Podobna sytuacja jest w centrum w Kalwarii Zebrzydowskiej. W Andrychowie ostatniej doby nie odnotowano przekroczeń norm.

Wadowice od lat należą do najbardziej zatrutych miast w Europie.

W Wadowicach za kiepską jakość powietrza odpowiadają głównie piece grzewcze w prywatnych budynkach, w których wykorzystuje się paliwo węglowe. W Wadowicach aż 1800 gospodarstw przez cały czas korzysta z kopciuchów i w okresie zimowym produkuje smog, którym oddychają później mieszkańcy.

Polska rządzi się jednak najbardziej liberalnym podejściem do progów informowania obywateli o smogu spośród wszystkich państw Unii Europejskiej.

W Paryżu alert smogowy ogłaszany jest zaraz po tym, jak zanieczyszczenie powietrza pyłem PM10 przekroczy dobowy poziom 80 μg/m3.

W Polsce alert podnoszony jest przy niemal czterokrotnie wyższej normie, a dokładniej przy poziomie 300 μg/m3.

Gdyby w Polsce przyjęto zachodnie normy, w większości miast, w tym w Wadowicach i Kalwarii Zebrzydowskiej, trzeba by było bić na alarm przez kilkanaście dni w roku, a w skrajnych przypadkach choćby dwa miesiące.

Aby uniknąć chaosu i „zbędnych" wydatków, próg alarmowy jest więc podnoszony. Jeszcze w 2012 roku wynosił 200 μg/m3, po czym jedno rozporządzenie podwyższyło ów poziom o 50%. Polskie prawo konsekwentnie bagatelizuje wpływ smogu na nasze zdrowie i życie. Absurdalnie wysokie kryteria podawania stanu zanieczyszczenia do wiadomości publicznej powodują, iż Polacy pozostają niedoinformowani i nieochronieni przed zagrożeniem. Brak odpowiednich ostrzeżeń prowadzi do kuriozalnych sytuacji – np. wyprowadzania wycieczek przedszkolaków na zewnątrz, żeby się „przewietrzyć", kiedy faktyczne stężenie pyłów jest bardzo wysokie.

Idź do oryginalnego materiału