
1 lipca, w dniu, w którym zostały zawieszone dwa oddziały leskiego szpitala: oddział ginekologiczno-położniczy oraz dziecięcy i neonatologiczny, w ministerstwie zdrowia w Warszawie dyskutowano o ich dalszym losie. Efekt? Izabela Leszczyna poinformowała, iż przez dwa miesiące oddział gin.-położniczy będzie „w remoncie”, ale we wrześniu znowu zacznie działać. Postawiła jednak warunek. Starostowie muszą się dogadać i stworzyć tzw. szpital bieszczadzki. Jeden podmiot złożony z lecznic w Lesku, Sanoku i Ustrzykach Dolnych. Z jedną porodówką.
Dyskusji nad kondycją szpitala w Lesku towarzyszyła pikieta pracowników leskiego szpitala, starostwa i mieszkańców tego terenu. „Nie pozwolimy na likwidację oddziału ginekologiczno-położniczego w Lesku! To nie tylko sprawa lokalna – to sprawa godności kobiet, bezpieczeństwa rodzin i prawa do opieki zdrowotnej blisko domu”. Nie każcie kobietom rodzić w karetkach” – skandowali.



Dług szpitala rośnie w zastraszającym tempie
Zawieszenie oddziału ginekologii i położnictwie spowodowane zostało stratami, jakie ten oddział przynosi. Rocznie jest to blisko sześć mln zł. Powód? Zbyt mało porodów.
W roku 2024 w oddziale odebrano tylko 197 porodów. To o wiele mniej niż 400 porodów, które przez wielu ekspertów jest uznawane za minimum dla utrzymania rentowności oddziałów położniczo-ginekologicznego w szpitalach, a także bezpieczeństwa rodzących. Od 15 maja do 16 czerwca przyjęto tu raptem trzy porody. A na oddziale zatrudnionych jest sześciu lekarzy specjalistów i 28 położnych (z tego 5 z tytułami magisterskimi), którym trzeba płacić za „gotowość”.
Czy nowe ustalenia dają nadzieję?
Chyba niewielkie. Plany na konsolidację trzech bieszczadzkich szpitali dawał przedstawiany już rok temu (w lipcu 2024 roku) przez Ministerstwo Zdrowia – projekt ustawy reformującej szpitalnictwo. Przewidywał m.in. wsparcie Banku Gospodarstwa Krajowego przy spłacie zadłużenia dla tych szpitali, które przygotują racjonalne programy naprawcze i przestaną przynosić straty. Póki co nic się nie zmieniło.
A na koncie szpitala w Lesku pustki. Już końcem kwietnia zadłużenie szpitala przekroczyło 111 milionów złotych. Od początku 2025 r. szpital wygenerował stratę 6,6 mln zł. Szpital praktycznie nie ma środków na dalsze funkcjonowanie. Zadłużenie tylko z tytułu kredytów i pożyczek w bankach i parabankach wynosi ponad 71,9 mln zł. Placówka nie reguluje również zobowiązań wobec ZUS, które sięgają już 20 mln zł. Zadłużenie wobec dostawców to blisko 13 mln zł.
Czy uda się szpitalowi wyjść z tego impasu? Minister zdrowia zapowiedziała, iż jeżeli powstanie jeden szpital, będzie konieczne przenoszenie oddziałów i profili leczniczych. Wszystko po to by każdy z trzech szpitali w Sanoku, Ustrzykach Dolnych i Lesku nie dublował świadczeń, nie podkupował kadry lekarskiej i zapewnił pełne obłożenie placówkom. Słowem zarabiał na siebie.
Jak po wakacjach będzie finansowana porodówka w Lesku? Informacje w tej sprawie mają się ukazać niedługo w komunikacie ministerstwa.