W Zamościu do finału zbliża się przetarg na budowę pingwinarium w tutejszym zoo. Lokum dla pingwinów chcą budować trzy podmioty. Aktualnie trwa analiza złożonych ofert. A o inwestycji i samych pingwinach rozmawiamy z kierownikiem działu hodowlanego w zamojskim ogrodzie zoologicznym Ryszardem Topolą.
RL: Wszystko wskazuje na to, iż pingwiny tońce będą w zamojskim zoo. Jak będzie wyglądało miejsce dla nich? W którym miejscu zoo się pojawi i jak będzie wyglądał sam obiekt?
Ryszard Topola: Będzie to miejsce, które jest bardzo blisko naszego północnego dodatkowego wejścia pomiędzy wybiegiem arui a samym wejściem. Obiekt będzie się składał z budynku dosyć dużego, którego kubatura sięga prawie tysiąca metrów sześciennych, obok którego będzie wybieg razem z basenem, a basen to około 150 metrów sześciennych. Długość to będzie ponad 20 metrów, a szerokość od 3 do 8. Basen z jednej strony będzie miał swoją docelową głębokość około 2 metrów i szybę, za którą będzie można oglądać ptaki. Ptaki będą w środku w ogrzewanych pomieszczeniach, gdzie temperatura i wilgotność będzie ustawiona tak, żeby warunki były jak najbardziej zbliżone do naturalnych
RL: Ta kubatura tutaj i wielkość basenów wydaje się „fest”, więc ile pingwinów się tam zmieści?
Ryszard Topola: Trudno mi w tej chwili sypać liczbami, dlatego iż teoretycznie założyliśmy, iż będziemy trzymać około 10 par lęgowych. A 10 par lęgowych to jest 20 dorosłych ptaków, ale oprócz tego ich przychówki. Potencjalnie jedna para może dać w skali roku w okresie dwoje piskląt. Więc o ile weźmiemy pod uwagę wyliczenia, to okaże się, iż możemy w ciągu jednego roku podwoić tę liczbę. Oczywiście różnie z tym bywa, bo znam ten gatunek doskonale. Zajmowałem się nim wiele lat. W warszawskim zoo prowadziliśmy hodowlę i napotykaliśmy dziwne przypadki w hodowli tegoż gatunku właśnie południowo-afrykańskiego pingwina. Bywało tak, iż sympatie i antypatie pomiędzy osobnikami doprowadzały do tego, iż ten rozród był ograniczony. Skok w bok, pary jednopłciowe – to jest prawie naturalne u pingwinów. Może się zdarzyć i zdarza się choćby w niedużych grupach. Nie zapomnę nigdy takiej niesamowitej pary. Dwie samice stworzyły doskonałą parę, która raz zniosła cztery jaja, drugi raz zniosła 4 jaja, a u tego gatunku para zawsze ma tylko dwa jaja do wysiadywania – jedno podstawowe, a drugie to taka rezerwa. Jak dobrze wysiadują, to mają dwójkę piskląt.
RL: Czyli to było naprawdę niespotykane…
Ryszard Topola: Tylko iż te jaja były zawsze niezalężone. Raz postanowiliśmy zrobić im przyjemność, liczyć na ich odpowiedzialność i od młodej pary przenieśliśmy jedno jajo tym samicom. I okazało się, iż wykluło się pisklę, opiekowały się doskonale, karmiły. Para, ta prawdziwa rodzicielska po sąsiedzku z tego drugiego jaja też doczekała się przychówku. Tyle tylko, iż po dwóch tygodniach od wyklucia się obu piskląt nagle pisklę tej adekwatnej pary rodzicielskiej, czyli samca i samicy zniknęło. Odnalazło się razem ze swoim braciszkiem u tej pary jednopłciowej. Były tak zaborcze, iż postanowiły przejąć pisklę sąsiadów.
RL: Jak one już tu będą, to mogą być bardzo interesujące obserwacje.
Ryszard Topola: Pingwiny potrafią dbać bardzo o gniazdo i o ile choćby nie znajdą partnera, a hormony buzują, to mieliśmy przypadek takich ptaków, które wysiadywały choćby kamienie przypominające jajka. Kolejne interesujące zjawisko, to skromny materiał gniazdowy, ale podawaliśmy ptakom jakieś gałązki, fragmenty traw, siania. W każdym razie one ten materiał chętnie nosiły do gniazda i choćby podkradały sobie wzajemnie.
Posłuchaj całej rozmowy:
Umowa na budowę pingwinarium powinna zostać podpisana w najbliższych tygodniach. Od tego momentu, wykonawca będzie miał 410 dni na realizację inwestycji. Miasto chce wydać na pingwinarium niespełna 9 mln zł.
JN / opr. LisA
Fot. William Scot, CC BY-SA 2.5, via Wikimedia Commons