Wąskie gardło na Zaklikach z Mydlnik. Miasto obiecuje nowy most, ale dopiero po 2026 roku

2 godzin temu

Most nad Rudawą w ciągu ulicy Zakliki z Mydlnik od dawna jest zmorą kierowców. Jest tak wąski, iż dwa samochody nie są w stanie się na nim minąć. Codziennie dochodzi tu do zatorów, cofania i nerwowych prób ustąpienia pierwszeństwa. W godzinach szczytu ruch dosłownie staje. Mieszkańcy proszą o rozwiązanie problemu, ale na nowy most jeszcze poczekają.

Na moście obowiązuje ruch wahadłowy bez sygnalizacji świetlnej, regulowany znakami pierwszeństwa przejazdu, co często prowadzi do nieporozumień między kierowcami. Dodatkowo obowiązuje ograniczenie tonażu do 3,5 tony, a brak pobocza i bardzo wąska jezdnia utrudniają wymijanie się pojazdów. Szczególną ostrożność muszą zachować kierowcy większych aut i autobusów, dla których przejazd przez most jest wyjątkowo kłopotliwy.

Miasto potwierdza, iż plan przebudowy przeprawy istnieje, jednak inwestycja nie ruszy wcześniej niż w 2026 roku. Wtedy miałby zostać przygotowany projekt, a sama budowa – jeżeli uda się znaleźć pieniądze – zakończyłaby się najwcześniej w 2028 roku. Prace obejmą nie tylko most, ale też cały układ drogowy w rejonie skrzyżowania ulic Zakliki, Podłużnej i Becka.

Problem w tym, iż wszystko zależy od finansów miasta. Władze Krakowa zastrzegają, iż zadanie zostanie wpisane do budżetu tylko wtedy, gdy pozwolą na to dochody i prognoza wydatków. Na razie więc żadnych konkretnych decyzji nie ma.

Tymczasem kierowcy i mieszkańcy Mydlnik zwracają uwagę, iż sytuacja jest coraz bardziej niebezpieczna. Od 2021 roku na tym odcinku doszło do kilkunastu kolizji – żadna z nich nie była poważna, ale codzienne wymijanie się „na milimetry” stało się stałym elementem jazdy przez most.

Radny Tomasz Daros, który od dawna zwraca uwagę na sytuację w Mydlnikach, mówi wprost: to nie jest drobiazg, tylko codzienny problem mieszkańców. – Most na Zaklikach to dziś realne zagrożenie. Kierowcy muszą się cofać, piesi przeciskają się między samochodami, a wszystko odbywa się na łut szczęścia. Nie trzeba wielkich inwestycji, żeby poprawić bezpieczeństwo – wystarczy sygnalizacja i trochę dobrej woli miasta – podkreśla radny.

Urzędnicy nie wykluczają takiego rozwiązania. Zarząd Dróg Miasta Krakowa rozważa montaż sygnalizacji wahadłowej, która sterowałaby ruchem na moście. Szacunkowy koszt instalacji, wraz z opracowaniem projektu i uzyskaniem niezbędnych pozwoleń, wynosi około 280 tysięcy złotych. Takie rozwiązanie miałoby jednak swoje minusy. Światła mogłyby znacząco ograniczyć płynność ruchu, szczególnie dla samochodów jadących od strony przystanku kolejowego Kraków Zakliki.

Wiceprezydent Stanisław Kracik tłumaczy, iż inwestycja wymaga przygotowania i pieniędzy, których dziś po prostu brakuje. – Nie jest to kwestia braku chęci, tylko realnych możliwości finansowych miasta. Nowy most to duże przedsięwzięcie, które musi być powiązane z przebudową całego układu drogowego. Planujemy rozpocząć prace projektowe w 2026 roku, ale musimy patrzeć na budżet z odpowiedzialnością – zaznacza.

W dłuższej perspektywie sprawa mostu ma zostać rozwiązana przy okazji projektowanej Trasy Balickiej, która w przyszłości połączyłaby Bronowice z autostradą A4. W jednym z opracowanych wariantów nowy odcinek ul. Zakliki z Mydlnik miałby przebiegać wiaduktem nad linią kolejową i Rudawą, a obecny most zostałby przeznaczony wyłącznie dla pieszych i rowerzystów.

Na razie jednak projekt utknął w miejscu. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wstrzymała swoje uzgodnienia do czasu opracowania prognoz ruchu i ustalenia lokalizacji węzła Kraków Balice przy planowanej rozbudowie autostrady o trzeci pas ruchu. W efekcie Kraków musiał zakończyć umowę z wykonawcą koncepcji.

Problemy z przeprawami przez Rudawę nie kończą się jednak na Mydlnikach. Drewniana kładka pieszo–rowerowa łącząca ul. Becka z ul. Brzegową została pod koniec września zamknięta z powodu złego stanu technicznego. Nowa przeprawa powstanie za dwa lata

Jarek Strzeboński

Idź do oryginalnego materiału