Obchody kalwaryjskie na Górze św. Anny
– Wędrujemy od Wieczernika przez miejsca związane z wydarzeniami Wielkiego Czwartku: Ogród Oliwny i Kaplicę Pojmania, potok Cedron, Bramę Wschodnią Jerozolimy do kaplic upamiętniających spotkania Pana Jezusa z Annaszem, Kajfaszem i Herodem – mówi o. Jonasz Pyka, gwardian klasztoru Franciszkanów na Górze św. Anny.
– Śpiewamy kalwaryjskie pieśni i odmawiamy modlitwy. Zaś od Kaplicy Gradusów i Piłata odprawiamy tradycyjną drogę krzyżową. Na jej zakończenie odbędzie się nabożeństwo przeniesione z Jerozolimy, a upamiętniające zdjęcie ciała Pana Jezusa z krzyża. W łączności z drogą krzyżową odprawiamy na koniec liturgię Wielkiego Piątku – opisuje.
Ojciec gwardian przyznał, iż franciszkanie myślą o obchodach dwudniowych rozpoczynających się w Wielki Czwartek. Byłby to powrót do tradycji. Takie dwudniowe obchody w trakcie Triduum Paschalnego celebrowano jeszcze w pierwszych latach po wojnie.
Kazania kalwaryjskie wygłosili franciszkanie, o. Francesco, duszpasterz młodzieży na Górze św. Anny oraz o. Arnold, diecezjalny egzorcysta.
Pątnicy modlili się w różnych intencjach. Wielu z nich deklarowało modlitewną pamięć o biskupie opolskim Andrzeju Czai, który w poprzednich latach co roku uczestniczył w Wielki Piątek w obchodach kalwaryjskich. Tym razem choroba – biskup ordynariusz czeka na przeszczep wątroby – nie pozwoliła mu na obecność.
Obchody kalwaryjskie na Górze św. Anny. „Ładowanie akumulatorów”
Z Jemielnicy przyjechali na obchody państwo Sylwia i Krystian Jelito wraz z dorosłymi córkami Anetą i Pauliną.
– Przyjeżdżamy tu w Wielki Piątek na obchody dłużej, niż od 15 lat. Po to, żeby wzmocnić wiarę i – jak to się zwykło mówić – doładować akumulatory – przyznaje pan Krystian.
Góra św. Anny powitała pątników dokuczliwym chłodem i śniegiem. – Ale pogoda nam niestraszna – dodają Aneta i Paulina. – Skoro to są obchody Wielkiego Piątku i włączamy się w cierpienia Pana Jezusa, to w jakimś sensie im trudniej, tym lepiej. Pogoda „sprawdza”, czy wytrwamy. Nie zawsze jest łatwo. Jesteśmy nauczone z domu w tym dniu postu o chlebie i wodzie. Człowiek czuje się w tej drodze trochę słabszy.
– Jak co roku zostaniemy na ceremoniach Wielkiego Piątku – podkreśla pani Sylwia. – Pierwszy raz trafiliśmy tu zachęceni przez koleżankę i tak już zostało. Będziemy prosić o zdrowie, o zachowanie wiary, o zakończenie wojny w Ukrainie, błogosławieństwo dla całej naszej rodziny. Będziemy też za otrzymane łaski dziękować.
Damian Krybus i Andrzej Plura przyjeżdżają w Wielki Piątek na obchody kalwaryjskie na Górze św. Anny od kilku lat. – Wygląda, iż pójdziemy w deszczu, ale to nie szkodzi. To jest taki dzień, w którym trzeba coś z siebie dać. Skoro wspominamy śmierć Pana Jezusa na krzyżu, trudno go po prostu przesiedzieć w domu. Trzeba o tym wydarzeniu pamiętać, żeby potem naprawdę przeżyć euforia Zmartwychwstania. Będziemy się modlić o błogosławieństwo dla naszych rodzin, a przede wszystkim o zdrowie dla papieża i dla naszego biskupa.
Wielki Piątek – mszy świętej nie ma, jest post
– Te obchody są w naszym domu tradycją – mówią Krystyna i Andrzej Cholewa z Rudzińca. – Przyjeżdżamy na nie jako małżeństwo co najmniej od 25 lat. Ta kalwaria, po której dzisiaj chodzimy, jest namiastką tamtej Kalwarii, po której szedł Jezus. Żeby zyskać, trzeba stracić. Jest nam zimno, oddajemy swój czas, ale zyskujemy dobra duchowe. Są takie osoby chore, za które codziennie się modlimy. Zabieramy je tu dziś ze sobą. Także całą ojczyznę.
W Wielki Piątek w Kościele nie celebruje się mszy świętej. Wieczorne nabożeństwo składało się z liturgii słowa, adoracji krzyża i Komunii św. W czasie tej liturgii odczytuje się – zwykle z podziałem na role – lub śpiewa opis Męki Pańskiej z Ewangelii św. Jana. Do tej liturgii należy także rozbudowana modlitwa wiernych, w której wierni modlą się za cały świat.
Po zakończeniu liturgii Najświętszy Sakrament przenosi się w monstrancji do Bożego Grobu.
Wielki Piątek jest dla katolików dniem ścisłego postu – jakościowego – od mięsa i ilościowego. Można zjeść trzy posiłki, ale tylko jeden do syta.