
Iga Świątek wygrała w finale z Amerykanką Amandą Anisimovą 6:0, 6:0 i po raz pierwszy w karierze zwyciężyła w wielkoszlemowym Wimbledonie, najstarszym i najbardziej prestiżowym turnieju tenisowym świata. Za zwycięstwo Polka otrzyma trzy miliony funtów, czyli ok. 15 mln złotych.
TENIS. WIMBLEDON
To jednocześnie szósty wielkoszlemowy triumf 24-letniej Polki, która wcześniej cztery razy była najlepsza w paryskim French Open (2020, 2022-24), a raz w nowojorskim US Open (2022). Po zwycięstwie na trawiastych kortach w Londynie jest jedyną aktywą tenisistką, która wygrała Szlema na wszystkich trzech nawierzchniach.
To jej 23. tytuł w karierze, a pierwszy od ubiegłorocznej wiktorii na kortach im. Rolanda Garrosa w stolicy Francji. Dla Anisimovej sam awans do finału był największym sukcesem w karierze. Amerykanka, tak jak Świątek urodzona w 2001 roku, była obiecującą nastolatką, ale późniejsze problemy zarówno natury fizycznej, jak i mentalnej zwolniły jej karierę. Zaledwie rok temu odpadła w Londynie w… kwalifikacjach. Teraz prezentowała się bardzo dobrze, eliminując w półfinale liderkę światowego rankingu Białorusinkę Arynę Sabalenkę. W finale choćby przez moment jednak nie przypominała siebie z czwartku czy wcześniejszych meczów.
Dysponująca solidnym podaniem Anisimova już w gemie otwarcia została przełamana. Miała wyraźny problem z pierwszym serwisem, notując jego skuteczność na poziomie zaledwie 33 procent w pierwszym secie. Pierwszy set trwał zaledwie 25 minut. Świątek posłała w nim tylko dwa zagrania wygrywające. Amerykanka miała za to aż 14 niewymuszonych błędów i trzy podwójne przy serwisie. Przez chwilę, na początku drugiej partii, wydawało się, iż Amerykanka wraca do życia. Ostatecznie jednak też została przełamana, a po zepsutym forhendzie po linii, tylko krzyknęła z bezradności.
Grająca na oczach wielkich mistrzyń podopieczna trenera Wima Fissette’a robiła wszystko, aby rywalka nie poczuła, iż ma jakieś szanse. W loży honorowej siedziały m.in. Amerykanka Billie Jean King, która w 1975 roku zdobywając w Londynie swój szósty tytuł wygrała finał 6:0, 6:1, a także również reprezentująca USA Martina Navratilova. Do niej należy rekord triumfów w Wimbledonie – 9.
Anisimova nie była w stanie poprawić swojej gry. Wciąż popełniała błędy, wciąż słabo serwowała. Gdy okazjonalnie udawało jej się zmusić Świątek do wysiłku, to odpowiadała doskonałymi zagraniami, jak przy piłce meczowej, gdy trafiła w linię. Pojedynek trwał zaledwie 57 minut. 6:0, 6:0 w finale singla kobiet poprzednio widziano w Londynie w 1911 roku, gdy Dorothea Lambert Chambers w takim stosunku wygrała z Dorą Boothby. Poprzednim w ogóle finałem wielkoszlemowym zakończonym wynikiem 6:0, 6:0 było zwycięstwo Niemki Steffi Graf z reprezentującą wtedy barwy ZSRR Białorusinką Nataszą Zwieriewą w paryskim French Open w 1988 roku.
– Czuję się jak doświadczona zawodniczka, bo wcześniej wygrywałam turnieje wielkoszlemowe, ale tego się nie spodziewałam. Z trenerem mieliśmy wzloty i upadki, ale pokazaliśmy, iż to jednak działa. Dziękuję mojemu zespołowi za to, iż czasem wierzył we mnie mocniej niż ja sama – powiedziała Świątek po odebraniu trofeum, a wcześniej zdążyła się wyściskać z ojcem i siostrą.
W wielkoszlemowych finałach w singlu Świątek pozostaje niepokonana. Sześć wygranych w swoich pierwszych sześciu decydujących bojach w Wielkim Szlemie miała wcześniej tylko urodzona na terytorium dzisiejszej Serbii Amerykanka Monica Seles. W poniedziałek Świątek awansuje z czwartego na trzecie miejsce w światowym rankingu, którego… nie zajmowała nigdy wcześniej, choć łącznie przez 125 tygodni była liderką zestawienia WTA. Anisimova przesunie się na najwyższe w karierze siódme miejsce.
PRZECZYTAJ TEŻ: