Wielkie zwycięstwo Kani Gostyń w derbach z Koroną Piaski

3 godzin temu

W sobotę piłkarską jesień przed własną publicznością kończyła Korona. Na zakończenie nieudanej rundy jesiennej kibiców czekało wielkie wydarzenie. Do Piasków przyjechał beniaminek z Gostynia. Na derby między Koroną a Kanią Gostyń kibice czekali ponad cztery lata, dlatego zainteresowanie było bardzo duże i padł rekord frekwencji w Piaskach w okresie 2025/2025.

Trudna sytuacja w tabeli Korony Piaski i Kani Gostyń

Pojedynki między tymi zespołami zawsze były zacięte, ale w sobotę należało się spodziewać, iż walki na boisku może być więcej niż zwykle. Stawka była bardzo duża. W trudniejszej sytuacji przed tym pojedynkiem byli gospodarze, którzy w 15 meczach zdobyli tylko dziewięć punktów. Lepiej prezentował się przed tym meczem dorobek drużyny Grzegorza Wosiaka, jednak dla beniaminka obok prestiżu punkty też miały ogromne znaczenie

Pełna dominacja Kani Gostyń w pierwszej połowie

Od pierwszej minuty dało się zauważyć, iż większą determinację w grze prezentują goście, którzy walczyli o każdy „centymetr boiska” i narzucili swoje warunki gry. Bardzo szybko, bo już w 6. minucie doszli do sytuacji bramkowej, jednak strzał Dawida Przybyszewskiego obronił Norbert Mazurek. W 10. minucie Jędrzeja Wosiaka prostopadłym zagraniem obsłużył Błażej Danielczak i kibice z Gostynia cieszyli się w tym meczu po raz pierwszy. Po stracie gola gospodarze nie zdołali przełamać impasu, a w 24. minucie stracili kolejnego gola. Tym razem po rzucie z autu najlepiej w polu karnym Korony Piaski znalazł się Jakub Harendarz i z bliskiej odległości skierował piłkę do bramki. Gospodarze nie potrafili sobie poradzić z agresywną grą. Przez pierwsze czterdzieści pięć minut nie potrafili zagrozić bramce Kacpra Przybylskiego.

W przerwie aż trzy zmiany w Koronie Piaski

Po słabej pierwszej połowie trener Zbigniew Kordus musiał zareagować. W miejsce Karola Paterczyka, Igora Jurgi i Jakuba Budzynia pojawili się Filip Dubaniewicz, Łukasz Tomczak i Dawid Jędryczka. Na początku drugiej połowie gospodarze się uaktywnili. Zaatakowali odważniej, ale gwałtownie zostali „zgaszeni”. W 59. minucie szybką akcję gości bramką zakończył Alan Jankowiak. Gospodarze próbowali jeszcze zdobyć bramkę honorową, ale beniaminek z Gostynia był poza ich zasięgiem. Przyjezdni wygraną przypieczętowali w 86. minucie. Z rzutu karnego wynik ustalił Dawid Przybyszewski.

Trener Grzegorz Wosiak chwalił zawodników za determinację i konsekwencję

- Zdobyliśmy dzisiaj bardzo ważne punkty. W tabeli jest duży ścisk, a my nie mamy za dużo punktów. Jako beniaminek w pierwszej kolejności musimy myśleć, żeby się utrzymać. Tydzień temu z Koninem nie potrafiliśmy dowieźć korzystnego wyniku. W kilku innych meczach też pogubiliśmy punkty. Dzisiaj było inaczej. Chłopacy wykazali bardzo dużą determinację w realizacji założeń taktycznych czy też indywidualnie. Uważam, iż w pełni zasłużyliśmy na zwycięstwo. Już wcześniej mówiłem, iż musimy nauczyć się w tej lidze grac agresywnie, utrzymywać przy piłce pod presją przeciwnika, bo ta liga tego wymaga. Cieszę się, iż w niektórych meczach to wychodziło. Gra wymaga, żebyśmy byli blisko siebie w razie straty piłki. Piłka nożna to gra zespołowa. jeżeli jeden odpuści gramy w dziesięciu, jeżeli dwóch odpuści, to jest nas dziewięciu. Nie da się w takiej sytuacji uzyskiwać korzystnych wyników. Ta determinacja musi być w każdym meczu. Oglądając mecze Korony, widziałem, iż rywal jest groźny w ataku i obronie, ale popełnia też błędy. Uczulałem na dośrodkowania Budzynia czy Tomczaka. Jurga, Soboń, Jurkiewicz, Jędryczka potrafią pograć w powietrzu. Najbardziej obawialiśmy się stałych fragmentów gry. Udało nam się zniwelować atuty Korony. Wiedzieliśmy, iż im dłużej będzie trwał mecz, zrobi się więcej przestrzeni za obrońcami i było kilka takich sytuacji, a jedna zakończyła się bramką. Soboń i Jurkiewicz są lepsi w kontakcie, dlatego chcieliśmy się z nimi trochę „pościgać”. Założeń taktycznych nie da się zrealizować, jeżeli zawodnicy nie podejdą do nich solidnie – podsumował trener Kani Gostyń Grzegorz Wosiak.

Piłkarze Kani Gostyń byli bardziej zdeterminowani

- Przegrywaliśmy po pierwszej połowie i trzeba było zrobić jakieś ruchy. W perspektywie całego meczu nie przyniosły one rezultatu. Przeciwnik bardziej chciał, był bardziej zdeterminowany i wygrał 4 : 0. Gratuluje Kani wygranej. Szkoda, iż tak kończymy rundę jesienną na naszym stadionie. W pierwszej połowie przeciwnik nas zdominował i nie mogliśmy pokazać swoich piłkarskich możliwości. Goście byli bardziej agresywni. Wyglądało to źle z naszej strony. W drugiej połowie musieliśmy się bardziej odkryć i w konsekwencji rywal miał więcej tych okazji. Dwie wykorzystał. My natomiast mało okazji i mało strzelamy, dlatego nasza sytuacja jest, jaka jest. Jestem trenerem strażakiem. To nieciekawa rola i można powiedzieć, iż ten ruch był nieudany, bo dwa mecze przegraliśmy. Przed nami mecz w Gnieźnie. Pojadą ci chłopacy, co chcą walczyć i którzy chcą ratować czwartą ligę dla Piasków. Ja myślę, iż nie wszystko jest stracone. Kiedyś Korona też po rundzie jesiennej miała dziewięć punktów i się utrzymała w ostatniej kolejce – powiedział po sobotnich derbach trener tymczasowy Korony Piaski Zbigniew Kordus.

Korona Piaski – Kania Gostyń 0 : 4 (0 : 2)
0 : 1 – Jędrzej Wosiak (9')
0 : 2 – Jakub Harendarz (25')
0 : 3 – Alan Jankowiak (59')
0 : 4 – Dawid Przybyszewski – z rzutu karnego (78')
Korona: Mazurek – Krawiec (70' Ćwikliński), Soboń, Jurkiewicz, Rerak, Fogt, Kowal (86' Górniak), Kordus, Budzyń (46' Tomczak), Paterczyk (46' Dubaniewicz), Jurga (46' Jędryczka)
Kania: Przybylski – Dymarski, Krzyżostaniak, Michalak, Tomaszewski (75' Golniewicz), Danielczak (89' Matyja), Kręgielczak, Jankowiak (75' Klabiński), Przybyszewski (86' Stróżyński), Wosiak, Harendarz (80' Jernaś)

Idź do oryginalnego materiału