Wisła Kraków pokonała Kotwicę Kołobrzeg 2:1, ale boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Angel Rodado. Na razie nie wiadomo, jak poważny jest uraz najlepszego strzelca I ligi.
Rodado to najważniejszy piłkarz Wisły, który miejsce znalazłby w większości klubów Ekstraklasy. Bramki strzela jak na zawołanie, zresztą podobnie było w spotkaniu z Kotwicą. Bo to właśnie Hiszpan wykorzystał rzut karny, który dał krakowianom trzy punkty.
Wisła przeważała od początku spotkania, ale była nieskuteczna. Nie minęła druga minuta, a już krakowianie mieli świetną okazję. Uderzenie Rodado odbił bramkarz Marek Kozioł, a dobitka Bartosza Jarocha trafiła w słupek.
W kolejnej akcji znów w roli głównej był Rodado, ale przegrał pojedynek sam na sam z Koziołem.
Druga połowa zaczęła się od zaskakującego uderzenia, bo Kotwica dostała rzut karny za zagranie ręką Wiktora Biedrzyckiego. Do piłki podszedł Denys Favorov i goście prowadzili.
Remis Wiśle dał Alan Uryga, który wykorzystał dośrodkowanie Marko Poletanovicia, a później w roli głównej znów wystąpił Rodado, bo tym razem to Wisła miała rzut karny za zagranie piłką Tomasza Wełny. Rodado się nie pomylił i krakowianie prowadzili.
Chwilę później Rodado jednak musiał opuścić boisko, bo po jednym ze starć nabawił się urazu barku i zmienił go Olivier Sukiennicki. Na razie nie wiadomo, jak poważna jest kontuzja, ale w klubie wszyscy trzymają kciuki, by Rodado był gotowy na środowe spotkanie o Superpuchar Polski z Jagiellonią Białystok.
Dzięki wygranej Wisła jest pewna pozostanie w strefie brażowej.
Jan Krol