– 10 punktów straty to sporo, natomiast to nie jest coś, co jest niemożliwe do wykonania – uważa Mariusz Jop, trener Wisły. Jutro jego zawodnicy rozpcozynają rundę wiosenną spotkaniem na swoim boisku ze Zniczem Pruszków (godz. 17).
Kilka dni temu piłkarze Wisły wrócili z ciepłej Turcji i wygląda na to, iż już zdążyli przystosować się do warunków panujących w Polsce.
– Myślę, iż się zaadoptowali, po trudnym i wymagającym obozie w Turcji. I też ten pierwszy tydzień, biorąc pod uwagę te inne czynniki, czyli dojazdy na trening, inną pogodę, trochę inną murawę, plus oczywiście ciężką pracę – to jego efektem było to, iż tej świeżości w pełni nie było na spotkanie z Hutnikiem. Natomiast ten tydzień był normalnym takim tygodniem mikrocyklu startowego i widzę w zespole energię, widzę świeżość, widzę chęć do gry, widzę głód, widzę ekscytację, więc wygląda to optymistycznie – zaznacza trener Mariusz Jop.
Wisła rundę zaczyna już w sobotę od spotkania ze Zniczem Pruszków.
– Ten zespół na pewno ma w swoich szeregach dwie wyróżniające się postaci, które mają świetne statystyki. Stanclik i Majewski to są piłkarze, którzy bardzo wiele znaczą, o ile chodzi o jakość tego zespołu w ataku. Oczywiście mamy materiały, analizowaliśmy też Znicz w sparingach. Byliśmy ciekawi czy coś nowego się pojawi. W sparingach oczywiście pojawiły się nowe elementy, ale znam wielu zawodników i wiele drużyn, które w sparingach grają w określony sposób, bardziej ryzykownie, bardziej otwarcie, gdzie nie ma tej presji i nie gra się o punkty, a przychodzi liga i jednak wchodzi się w jakiś stary schemat, który był skuteczny – podkreśla Jop.
Niezmiennym celem Wisły jest awans. Zadanie będzie jednak bardzo trudne, bo drużyna traci trzy punkty do strefy barażowej i aż 10 do bezpośredniego awansu.
– Najważniejszy mecz dla nas jest jutro. Oczywiście w piłce nożnej nigdy nie ma nic pewnego i może być tak, iż będziemy walczyli w barażach. Natomiast ja zawsze myślę o tym, żeby wygrywać. 10 punktów to sporo, natomiast to nie jest coś, co jest niemożliwe do wykonania – podkreśla Jop.
Jan Krol