Po raz czwarty z rzędu Wisła Kraków awansowała do finału Ligi Mistrzów EAFF w ampfutbolu. W niedzielę o godz. 17 „Biała Gwiazda” stanie przed historyczną szansą, by jako pierwsza drużyna w historii wygrać te prestiżowe rozgrywki dwa razy z rzędu. Zadanie nie będzie jednak łatwe – rywalem krakowian będzie Alves Kablo, naszpikowany gwiazdami turecki klub, określany mianem „ampfutbolowego Realu Madryt”.
Obrońcy tytułu przystąpili do tegorocznego turnieju w Ankarze jako jeden z głównych faworytów. I potwierdzili to już w fazie grupowej. Najpierw spokojne 3:0 z włoskim Sportingiem, potem demolka 8:0 z FC Annecy z Francji, na koniec 4:0 z irlandzkim Shamrock Rovers. Z każdym meczem Wisła grała pewniej, szybciej i – jak mówią sami zawodnicy – skuteczniej.
– Pierwszy mecz był trochę nerwowy, ale z każdą kolejną minutą turnieju nabieraliśmy pewności siebie. W półfinale w końcu zagraliśmy tak, jak tego chcieliśmy – relacjonuje Kamil Grygiel, napastnik Wisły.
W meczu o finał krakowianie zmierzyli się z mistrzami Hiszpanii – Realem Betis. Wynik? Bezlitosne 6:0. Trzy gole zdobył Grygiel, dwa Krystian Kapłon, jedno trafienie dołożył Jakub Kożuch. Ale nie tylko wynik mówi wszystko. Styl gry Wisły był imponujący – akcje składne, szybkie rozegranie, gra na dwa kontakty i pełna kontrola tempa spotkania.
– W końcu graliśmy piłką tak, jak sobie założyliśmy – przyznaje Grygiel. – To był mecz, w którym wszystko się złożyło: pressing, skuteczność, spokój w rozegraniu.
Choć liczby mogą sugerować coś innego, sztab szkoleniowy podkreśla, iż nie były to spacery. – Każdy z tych meczów wymagał maksymalnego skupienia. Przeciwnicy byli dobrze przygotowani, świetnie operowali piłką. Duży szacunek dla mojego zespołu, który zrealizował założenia taktyczne bardzo konsekwentnie – mówi trener Tomasz Góralik.
W niedzielnym finale Wisła stanie naprzeciw Alves Kablo – gospodarzy turnieju, którzy w drodze do meczu o trofeum nie zostawili na rywalach suchej nitki. Ich wyniki mówią same za siebie: 9:0 z Realem Betis, 11:0 z FSV Mainz, 12:0 z AFC Tbilisi i 5:1 ze Sportingiem. To zespół, w którym grają największe gwiazdy ampfutbolu – m.in. uważany za najlepszego na świecie Ömer Güleryüz oraz David Mendes, który jeszcze rok temu zdobywał Ligę Mistrzów właśnie z Wisłą.
– Nie zmienimy radykalnie naszej gry. Wciąż chcemy być ofensywni i aktywni, ale do każdego rywala trzeba podejść z odpowiednim planem. Alves Kablo ma ogromną siłę rażenia w ataku, ale jak każdy zespół – ma też swoje słabości. Musimy je znaleźć i wykorzystać – zapowiada trener Góralik.
Zawodnicy Wisły podchodzą do meczu z dużym respektem, ale bez kompleksów. Doskonale zdają sobie sprawę z klasy przeciwnika, ale mają jasno postawiony cel: wygrać Ligę Mistrzów po raz drugi z rzędu. – Turcy mają znakomitych piłkarzy, wielu z nich potrafi rozstrzygnąć mecz samodzielnie. Ale to nie znaczy, iż mamy się cofać i tylko bronić. To nie w naszym stylu. Zagramy swoje, z odwagą i pomysłem. Wiemy, iż ich defensywa nie jest tak mocna jak atak, i chcemy to wykorzystać – mówi Grygiel.
Początek finału w niedzielę o godzinie 17 czasu polskiego. Transmisja będzie dostępna na oficjalnym kanale YouTube Europejskiej Federacji Ampfutbolu (EAFF).