Po dwóch latach przerwy Wisła Płock wróciła do Ekstraklasy - już na nowym stadionie. Mecz z Koroną Kielce przejdzie do historii jako pierwsze spotkanie w na pełni otwartym stadionie im. Kazimierza Górskiego.
Obie ekipy na początku sezonu mają swoje problemy. Jacek Zieliński do Płocka nie mógł zabrać trzech ważnych dla Korony zawodników - kontuzje leczą Pau Resta i Wiktor Popow, a Wiktor Długosz pauzuje za czerwoną kartkę jeszcze z poprzedniego sezonu. Mariusz Misiura też nie może mówić o komforcie, bo nowi zawodnicy trafili do zespołu późno, a niektóre pozycje wciąż wymagają wzmocnienia. Nafciarze na inaugurację sezonu w Ekstraklasie wystawili skład I-ligowy - jedynymi nowymi zawodnikami którzy zmieśclisię w wyjściowej jedenastce byli Marcin Kamiński i Rafał Leszczyński.
Mecz nie mógł się lepiej ułożyć dla podopiecznych Mariusza Misiury - już niespełna 3 minuty po rozpoczęciu meczu Nono brutalnie sfaulował Łukasza Sekulskiego i wyleciał z boiska. Wisła miała przed sobą perspektywę rozegrania ponad 80 minut w przewadze zawodnika.
Wykluczenie Nono zdecydowanie wpłynęło na to, co działo sięna boisku. Gospodarze prowadzili grę, a przyjezdni schowali się na własnej połowie. jeżeli już Korona wychyliła głowę ze swojej połowy, to zwykle próbowała zaskoczyć Wisłę wrzutkami po stałych fragmentach gry. Żadnego zagrożenia pod bramką Leszczyńskiego jednak nie było. Grę prowadziła Wisła, to podopieczni Mariusza Misiury dominowali i co prawda stworzyli kilka niezłych okazji, ale czegoś grze Nafciarzy brakowało. Bliski szczęścia był Dani Pacheco - strzał Hiszpana z linii pola karnego odbił się od dwóch zawodników i Xavier Dziekoński tylko w sobie znany sposób odbił piłkę. Blisko był też Jime, nieco mniej precyzji miał Iban Salvador. Więcej niż gry było jednak przerw - na opatrywanie zawodników, ze względu na zadymienie po pirotechnice odpalonej przez kibiców gości, a także po tym jak goście celebrowali każde zagranie.
Do strzelenia bramki Wisła potrzebowała jednak rzutu karnego. Dani Pacheco wykorzystał pomyłkę obrońcy gości, pomocnika sfaulował Budnicki, a do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Łukasz Sekulski. Kapitan Wisły pewnym strzałem otworzył wynik spotkania.
Po zmianie stron goscie wyglądali nieco lepiej. jeżeli drużyna Jacka Zielińskiego miała jakiś plan na powrót do meczu, to koncepcja posypała się już po 6 minutach drugiej połowy. Wychodzącego na pozycję Sekulskiego sfaulował Budnicki i sędzia Damian Kos pokazał mu drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Gości stać było tylko na krótkie momenty ofensywy, choć trzeba przyznać, iż goście potrafli choćby przycisnąć Wisłę pressingiem. Przewaga bezdyskusyjnie należała jednak do Nafciarzy, ale na jej udokumentowanie kibica musieli czekać do 77. minuty. Świetne podanie Kevina Custovicia wykorzystał Sekulski - kapitan zszedł z boiska z dubletem.
Mariusz Misiura dał 30 minut Giannisowi Niarchosowi, nowemu napastnikowi Wisły. Grecki napastnik nieźle się wprowadził, sam mógł strzelić dwie bramki. Raz przegrał pojedynek z Dziekońskim, raz nie trafił w bramkę.
Wisła dominowała do samego końca, ale więcej bramek już nie wpadło. Za tydzień Nafciarzy czeka bardzo trudny mecz - zespół Mariusza Misiury jedzie do Częstochowy. Mecz z Rakowem w niedzielę 27 lipca o godz. 14:45.
Wisła Płock - Korona Kielce 2:0 (1:0)