Wisława czy Olga? Jak powinny nazywać się tarcze TBM dla krakowskiego metra

1 dzień temu

Może nie tak szybko, jakbyśmy chcieli, ale jednak – jeszcze za naszego życia. Realnie w 2028, a najpewniej w 2029 roku, w Krakowie ruszy budowa metra. A adekwatnie – premetra, czyli nowoczesnej szybkiej kolei podziemnej, która połączy południe miasta z centrum. Choć pierwsze prace będą miały charakter przygotowawczy, to z czasem do gry wejdą prawdziwe gwiazdy podziemi – potężne maszyny TBM, które niczym krety będą drążyć tunele pod miastem.

Warto już teraz przyjrzeć się tym imponującym urządzeniom, które od lat pracują przy najważniejszych inwestycjach infrastrukturalnych w Polsce. No i zadać pytanie: jak powinny nazywać się krakowskie TBM-y?

TBM – wielkie drążarki z charakterem

Maszyny TBM (z ang. Tunnel Boring Machine) to prawdziwe kolosy. Ich długość sięga choćby 200 metrów, a waga przekracza 600 ton. Na pierwszy rzut oka przypominają ogromnego metalowego węża zakończonego tarczą z ostrzami. To właśnie ta tarcza rozbija grunt, umożliwiając jednocześnie budowę tunelu i układanie jego ścian z prefabrykowanych pierścieni.

TBM-y pracują 24 godziny na dobę, metr po metrze. Są bezpieczne, wydajne i – co najważniejsze – od lat z powodzeniem wykorzystywane w Polsce. To one wydrążyły tunele warszawskiego metra, tunel średnicowy w Łodzi, a teraz wyruszają w góry, by zrealizować najdłuższy tunel kolejowy w kraju w ramach projektu „Podłęże–Piekiełko”.

Jak nazywają się TBM-y w innych miastach?

W Warszawie pracowały tarcze o imionach Anna, Maria, Krystyna i Elisabetta. Każde z tych imion miało swoje uzasadnienie – od księżnej mazowieckiej, przez noblistkę, bohaterkę Powstania Warszawskiego, aż po… żonę szefa robót.

W Łodzi drążyły Katarzyna i Faustyna, a w Małopolsce – przy tunelu kolejowym w rejonie Limanowej – już gotowe są maszyny Kinga i Jadwiga, nazwane na cześć świętych patronek regionu.

A jak powinny nazywać się tarcze w Krakowie?
Skoro metro ma być nasze – niech i imiona będą nasze. Maszyny TBM na całym świecie noszą żeńskie imiona – to tradycja sięgająca setek lat. W Krakowie też nie wypada odstawać.

Oto kilka propozycji:

Wanda – wiadomo, legendarna władczyni, symbol Krakowa, siły i dumy.

Wisława – na cześć Wisławy Szymborskiej, krakowskiej noblistki i mistrzyni słowa.

Olga – jak Olga Tokarczuk, wybitna pisarka i ambasadorka polskiej kultury.

Helena – Helena Modrzejewska, gwiazda sceny, krakowianka z krwi i kości.

Zofia – może Zofia Czartoryska, a może po prostu Zofia jako imię klasyczne i mocne.

Celina – na pamiątkę Celiny Mickiewiczowej, kobiety niełatwego losu i wielkiego hartu.

Choć nie zobaczymy TBM-ów w akcji w 2025 ani choćby w 2027, to wiele wskazuje na to, iż prace ruszą w 2028 lub 2029 roku. A to oznacza, iż już za parę lat po krakowskich ulicach pojedziemy tunelem wykopanym przez maszyny, które być może sami nazwiemy.

Idź do oryginalnego materiału