Wkrótce izby przyjęć zamienią się w porodówki! Położne są na NIE

1 miesiąc temu
Nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2026 roku. Kobiety będą mogły rodzić na izbach przyjęć lub SOR-ach, jeżeli najbliższy oddział położniczo-ginekologiczny znajduje się ponad 25 km od miejsca zamieszkania. Bezpieczeństwo rodzących kobiet i ich dzieciTe zmiany to – jak podaje Medonet – reakcja Ministerstwa Zdrowia na zamykanie oddziałów położniczych w Polsce i trudności w zapewnieniu opieki lekarskiej w niektórych regionach. A ich celem – podkreśla MZ – jest poprawa dostępności usług medycznych dla kobiet w ciąży, zwłaszcza w powiatach oddalonych od oddziałów położniczych.Projekt budzi kontrowersje, bo też lista zarzutów jest długa. Szczególne obawy budzi zwłaszcza bezpieczeństwo rodzących kobiet i ich dzieci.Nie wyobrażam sobie pracy w izbie porodowej i bez lekarzaPomysł na takie porody krytykuje m.in. Ewelina Machnica, położna i przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Regionu Podkarpackiego. Jej zdaniem – budzi on poważne wątpliwości. W rozmowie z Medonetem podkreśla, iż takie rozwiązanie może stanowić zagrożenie dla życia matki i dziecka, zwłaszcza w sytuacjach wymagających natychmiastowego cięcia cesarskiego. PRZECZYTAJ: Orlen popiera to, co polskie. Promuje i daje zarobić naszym firmom– Przy setkach porodów, które odebrałam, wiem jedno: kiedy jest dobrze, to jest dobrze. Ale są sytuacje, gdy o życiu matki i dziecka decydują sekundy. Nie wyobrażam sobie pracy w izbie porodowej, bez lekarza, bez możliwości natychmiastowego cięcia cesarskiego, jeżeli np. blok operacyjny w szpitalu będzie zajęty albo kobietę trzeba będzie przewieźć do innej placówki. Przy takim rozwiązaniu życie kobiety i dziecka będzie poważnie zagrożone – przekonuje. Podobne obawy wyrażają same pacjentki. Jedna z czytelniczek Medonetu wskazuje, iż poród w warunkach szpitalnego oddziału ratunkowego jest dla niej nie do wyobrażenia. Kobieta podkreśla, iż płacąc składki zdrowotne, oczekuje zapewnienia bezpieczeństwa zarówno dla siebie, jak i dla dziecka.Lista zarzutów pod adresem projektu Ministerstwa ZdrowiaProjekt Ministerstwa Zdrowia przewiduje, iż położne będą pracować na izbach porodowych w systemie 12-godzinnych dyżurów, w tym na nocnych zmianach. W dzień wsparcie miałby zapewniać lekarz z poradni ginekologicznej czynnej od 8 do 18. PRZECZYTAJ: Wszyscy mamy trudne życie. Rozmowa z Marią Król, przewodniczącą Krok za krokiem w ZamościuA co stanie się w sytuacjach nagłych w godzinach nocnych, w weekendy czy święta, kiedy poradnia będzie zamknięta?Obawy dotyczą także lokalizacji izb porodowych, zwłaszcza w regionach takich jak Bieszczady, gdzie zimą drogi są często zasypane i oblodzone. W takich warunkach szybki transport do najbliższego oddziału położniczego, oddalonego o 100 kilometrów, może okazać się niemożliwy. – o ile położna z izby pojedzie z rodzącą karetką, to kto zostanie na miejscu? Co w sytuacji, gdy pojawi się kolejna pacjentka z akcją porodową? – pyta Ewelina Machnica.Bo według projektu Ministerstwa Zdrowia transport do najbliższego oddziału położniczego – jak czytamy w serwisie – ma być realizowany przez zespół medyczny złożony właśnie z położnej i dwóch ratowników.Tymczasem w 2026 r. – jak podaje GUS – w Polsce ma się urodzić około 210 tys. dzieci.
Idź do oryginalnego materiału