Kilkuletni pobyt we Francji nie mógł nie pozostawić „efektu winnego”. Po powrocie zapisaliśmy się na stosowny kurs znajomości wina w George Brown College. W trakcie każdej lekcji próbowaliśmy 6 win z różnych regionów świata, z zależności od aktualnego tematu. Rozpoznawanie rodzajów win jest wiedzą trudną, nazwałbym ją eteryczną, bo opierającą się w dużej mierze na smaku i zapachu. Już z Internetu dowiedzieliśmy o istnieniu dyplomu – certyfikatu Master Sommeliera. Na świecie jest w tej chwili 269 osób, które legitymują się takim dyplomem wydawanym od 1969 przez „The Court of Master Sommeliers Americas”. Egzamin zdaje średnio 10 % kandydatów i to po przynajmniej trzech latach intensywnych przygotowań.
Adam Pawłowski jest pierwszym Polakiem, który zdobył taki dyplom w 2014 roku.
Polką, która zdobyła prestiżowy tytuł Master Sommelier, jest Julia Scavo (Julia Scavo to Rumunka, ale mieszkająca i pracująca częściowo w Polsce, więc bywa nazywana także „polską sommelier” w kontekście jej związków z polską sceną gastronomiczną).
Polish wine: Interview with Master Sommelier Adam Pawłowski
Jedno jest pewne, Master sommelier nie ma problemu ze znalezieniem pracy, a wynagrodzenie jest zwykle bardzo hojne.
***
Na moje imieniny Pani Basia wymyśliła prezent męski; tym razem to ona robi rodzinną zbiórkę. Niestety to nie jest Porsche, a jedynie maszyna do wyrównywania brzegów trawników, aby ładniej wyglądały. Ponoć takie urządzenie po polsku nazywa się podkaszarka. Nie wiem czy to w ramach planu ponownego otrzymania dyplomu od lokalnego MPP, który w poprzednim roku, w trakcie naszego pobytu w Polsce, uznał nasze obejście za wzorcowe, czy też abym się nie nudził? Dyplom pokazaliśmy zdziwionej Agnieszce i jej mężowi Adolfo, którzy de-facto opiekowali się wtedy domem.
Próbuję „edger” i miejscami daję radę, miejscami zjeżdżam z kursu i brzeg trawnika zamiast być jak pod sznurek ma niespodziewane krzywizny. Widać, we wszystkim potrzeba wprawy. Na szczęście Pani Basia jest wyrozumiała.
***
Odkrywam, iż Santana wystąpił kilka tygodni temu w Łodzi. To pierwszy przystanek na tegorocznej trasie koncertowej „Oneness Tour”. Od kilku lat poluję na okazję, ale ciągle się rozmijam z ich występami. Carlos ma dwa lata więcej niż ja. Taki występ to spory wysiłek. Mogę nie zdążyć.
Na początku lat sześćdziesiątych rodzina Santanów wyemigrowała do Kalifornii, gdzie Carlos, syn skrzypka włączył się w nurt muzyki rockowej. W 1966 założył swoją pierwszą grupę Santana Blues Band, której nazwę niedługo skrócono do Santana. Festiwal w Woodstock był prawdziwym debiutem grupy. Maria, Maria, Europa, czy Samba pa ti to przykłady swoistego klimatu muzycznego rocka latynoskiego połączonego z tak charakterystycznym brzmieniem gitary Carlosa.



***
Jeszcze w lutym, w środku zimy, zauważyłem nad szafkami w kuchni, wybrzuszenie farby na ścianie. Zacząłem się rozglądać i na przeciwległej ścianie zobaczyłem podobny bąbel farby koło sufitu; tu też była woda. Wyciąłem kawałek ścianki gipsowej na ścianie nad szafkami. Wilgoci już nie było; nie wiadomo kiedy się to stało, ale sufit po drugiej stronie kuchni wydawał chłodny co oznaczałoby obecność wody. Na zewnątrz, tuż nad oknem jest końcówka rynny i okap dachu, który tu wchodzi w ścianę domu i mógłby być miejscem skąd do wnętrza domu dostała się woda.
Powoli dochodzimy do przekonania, iż dach, który ma dwadzieścia trzy lata nadaje się tylko do wymiany i przeciąganie decyzji o kolejny rok może okazać się bardzo kosztowne.
Kupując dom byliśmy zszokowani, iż tutejsze dachy pokrywa się jedynie trochę szlachetniejszym gatunkiem papy. Polskie dachy miały przecież prawdziwą dachówkę.
Na wymianie pokrycia dachu, dwadzieścia kilka lat temu zaoszczędziłem, zmieniając szyngle nad garażem samodzielnie, z pomocą Patryka i Sebastiana, wtedy kilkunastolatków. Resztę dachu wymienili specjaliści.
Teraz jednak, postanowiliśmy założyć pokrycie metalowe. Pan Wojtek wymierzył dom i zajrzał do attyki. Sklejka poszycia dachu i cała izolacja ponad pięćdziesięcioletniego domu jest też do wymiany.
Metalowa dachówka jest niby z Polski. W rzeczywistości blacha jest niemiecka, ale wytłaczanie i malowanie paneli odbywa się w Polsce.
Cała operacja trwała trzy dni, które wypadły na koniec czerwca, w trakcie sporych już upałów jeżeli nasze termometry przy domu pokazywały 30 stopni + to ile było tam u góry, na rozgrzanej papie czy blasze? A przecież trzeba jeszcze uważać, bo niewłaściwy krok, czy nadmierne pochylenie ciała i tragedia gotowa. Po jakimś czasie praktyki, umiejętność poruszania się po dachu staje się pewno nawykiem, ale gdy mózg się na słońcu lasuje, nie trudno o pomyłkę.
O tym skąd na suficie w kuchni zbierała się woda dowiedzieliśmy kilka miesięcy później. Wszystkie teorie dotyczące dachu okazały się błędne, choć bardzo dobrze, iż został wymieniony.
***
My w tym samym czasie zadekowaliśmy się w domu i w zasadzie nigdzie nie wychodzimy. No chyba, iż po kawę dla Pani Basi. Ale to też dlatego, iż obowiązek przywiezienia kawy wypadał wcześnie rano, a wtedy jeszcze nie było za gorąco. Potem, jak termometr przeskakiwał za kreskę na 30 stopniach, cieszyliśmy się, iż klimatyzator działa. Jest już wiekowy, ale jesteśmy trochę z nim obznajmieni i wiemy, iż to urządzenie jest tylko średnio skomplikowane. Pewno te nowocześniejsze mają różne inteligentne dodatki, ale nasz, oprócz kompresora i wentylatora ma jedynie duży kondensator wspomagający silnik wentylatora na starcie i spory stycznik wyłącznika.
Kondensator zepsuł się już dwa razy i wiem, jak go wymienić. Stycznik, też przestał działać kilka lat temu. Próbowałem kupić go w sklepie dla profesjonałów, ale odesłano mnie z kwitkiem, bo takowym nie jestem, a zwykłym śmiertelnikom styczników się nie sprzedaje, chyba, iż zgodzą się, aby zostać wydymanym przez owych specjalistów na np. dwa dodatkowe zera na rachunku. Wróciłem do domu i zasiedliśmy do pracy z Panią Basią, która też ma pewne doświadczenie w tej materii. Styki elektryczne został delikatnie przetarte drobnym papierem ściernym a potem potraktowane alkoholem na waciku.
Po tej naprawie klimatyzator działa już trzeci chyba rok.
Dwa lata temu, sąsiadom obok też wysiadł klimatyzator. Odkręciliśmy pokrywę obudowy. Kondensator miał widoczne wybrzuszenie. Była sobota po południu. Zdołaliśmy zlokalizować część u dealera i ją kupić. Za $50 zaoszczędziliśmy pewno z jedno dodatkowe zero.
Za to przed domem sąsiadów z naprzeciwka zaparkowały dzisiaj dwa samochody firmy znanej w biznesie klimatyzacji. Pod garażem sterczy wielkie tekturowe pudło. Widać, klimatyzator szlag trafił. W środku lata i to jeszcze w tak gorącym okresie to wielki kłopot, bo jako klienci jesteśmy postawieni pod ścianą, w sytuacji bez wyjścia, a to oznacza ceny z sufitu.
***
Urbański wylądował i super, ale dobrze zdawać sobie sprawę, iż cała eskapada kosmiczna odbyła się na koszt polskiego podatnika. Nic w tym złego, choć czytam, iż na badania medyczne powędrował wpierw do Niemiec do Centrum Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej „Envihub”. To zrozumiałe, pewno nie było pieniędzy na taką medyczną specjalizację w Polsce, przecież utopiliśmy miliardy np. w szczepionkach, które szczodrą rękę zakupywali ministrowie i premier, a pozy tym to oczywiste, iż podatnik niemiecki ma niezbywalne prawo do czerpania korzyści z tego co robią w Polsce. Na przykład, gdy Polak leci w kosmos. Zresztą po co Polakom takie wyniki badań, a Niemcom jednak mogą się przydać.
***
Wyborcza z 17 – go czerwca raportuje jak pięknie Szwedzi przygotowują się do przejścia na cyfrową walutę.
Póki co, E-korona ma być cyfrową formą pieniądza emitowanego przez państwo, który będzie uzupełniać istniejące formy szwedzkiej korony.
Tłumaczy się, iż Szwecja, przy płatnościach gotówką stanowiących około 1% transakcji jest naturalnie idealnym kandydatem na taki eksperyment.
Płaćmy więc pieniędzmi, raczej niż kartami, aby ten sam argument nie zastosowano u nas.
Polska, na podstawie dostępnych danych, nie prowadzi podobnych prac. Ale internetowy wpis wyjaśnia, iż będziemy musieli wpierw przejść na system euro.
Europejski Bank Centralny (EBC) prowadzi prace nad cyfrowym euro od 2023, a decyzja o kolejnej fazie projektu ma zapaść pod koniec 2025 roku. Wprowadzenie waluty cyfrowej mogłoby nastąpić już w 2028 roku. Realne rzecz biorąc, wielkie pieniądze zainwestowano już w walutę cyfrową. Będzie bardzo trudno się przed nią obronić.
Co prawda jest drobna „zagwozdka”, bo Wyborcza zadała słuszne pytanie, jak praktyczna jest waluta cyfrowa w epoce wojen hybrydowych? Takie pytanie, prawdopodobnie słuszne na poziomie służb, nie wiadomo, czy dotyczy aż tak bardzo pojedynczego obywatela? A ten prawdziwy, choć dla mnie może drugorzędny argument, pozwala ominąć dyskusję innych aspektów waluty cyfrowej, które uczynią z nas kompletnych niewolników. Ryba musi połknąć przynętę, bo inaczej się zerwie, więc te wszystkie, na prawdę ważne elementy trzymane są na razie pod dywanem. Wyjdą na jaw dopiero, gdy nie będzie odwrotu.
***
Tresowanie społeczeństwa w kierunku świetlanej przyszłości bez krów i świń trwa. Na Stampede w Calgary serwowano “Bug poutine”. Suszony robalami okraszano sos i frytki. Ponoć choćby znaleźli się chętni.
Najważniejsza hamburgerownia Ameryki, czyli McDonald’s, nie jest gorsza, choć na razie mniej radykalna. Podaje roślinnego burgera; PLT czy McPlant. niedługo dojdzie też McVeggie. Leszek Dacko