Z Mielca na światowe akweny. Sukcesy młodej żeglarki [WYWIAD]

3 godzin temu

Pamiętasz swój pierwszy kontakt z żeglarstwem? Jak to się zaczęło?

- Pasję do żeglarstwa zaszczepiła we mnie mama, która też żegluje, choć bardziej rekreacyjnie, w związku z czym często zabierała mnie nad wodę. Swoje pierwsze kroki stawiałam w Klubie Żeglarskim Orkan Mielec i muszę przyznać, iż nie była to miłość od "pierwszego wejrzenia". Jako sześciolatka, która choćby nie umiała jeszcze wtedy pływać, z początku bardzo bałam się silnych wiatrów i przechyłów. Z czasem się z tym oswoiłam i zapisałam się na pierwszą, żeglarską półkolonię na jeziorze tarnobrzeskim. To właśnie tam dostrzegł mnie mój późniejszy trener Janusz Bobula, który zaproponował mi treningi w Jacht Klubie Kotwica Tarnobrzeg. Rok później wystartowałam w swoich pierwszych regatach i tak się zaczęła moja prawdziwa przygoda z żeglarstwem. Ostatnie półtora roku trenowałam w Chojnickim Klubie Żeglarskim pod okiem trenera kadry narodowej - Karola Jączkowskiego.

Co najbardziej fascynuje Cię w żeglarstwie – wiatr, woda, rywalizacja, a może wolność na wodzie?

- Żeglarstwo jest bardzo skomplikowaną dyscypliną sportu. Poza rzeczami, które każdy może zobaczyć, np. spektakularnym balastowaniem, czyli wychylaniem się z łódki, by masą swojego ciała przechylić ją na swoją stronę i nie dopuścić do jej przewrócenia, czy też spokojnym pływaniem oraz zwrotami, są też wyzwania, które nie są widoczne. Jednym z nich jest taktyka i strategia, moim zdaniem najlepsze części żeglowania regatowego. Mój trener zawsze powtarzał, iż żeglarstwo to gra strategiczna, trochę jak szachy, tylko iż zamiast białych i czarnych pionków mamy własną łódkę i przeciwników. Tutaj też musimy ostrożnie planować każde posunięcie i kalkulować ryzyko, ale do tego dochodzi jeszcze obserwowanie pogody, wiatru i całej floty, jednocześnie płynąc jak najszybciej i skupiając się na technice. W krótkim czasie trzeba przeanalizować bardzo dużo informacji i podjąć najlepszą decyzję, czasem w ułamku sekundy. To mnie najbardziej w tym wszystkim fascynuje.

Jak wygląda Twój typowy dzień, kiedy łączysz naukę w szkole z treningami na wodzie?

- W moim przypadku, jako osoby pochodzącej z południa Polski, sprawa treningów jest dużo bardziej skomplikowana. Na tym etapie, większość treningów musi odbywać się na akwenach morskich, stąd większość treningów odbywa się w systemie kilkudniowych zgrupowań. Głowna część sezonu regatowego przypada na okres letni, ale w trakcie roku szkolnego często wyjeżdżam na tydzień lub dłużej na północ Polski lub zagranicę. Niestety wiąże się to z nieobecnościami w szkole i koniecznością samodzielnego nadrabiania materiału. Nie jest to łatwe, ponieważ same treningi są bardzo wymagające zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Na wodzie spędzam po kilka godzin dziennie, często w wymagających warunkach pogodowych (w ulewnym deszczu, silnym wietrze lub palącym słońcu). Jednak jak do tej pory bardzo dobrze udawało mi się pogodzić naukę ze sportem.

Czy musisz rezygnować z czegoś, żeby trenować – np. spotkań ze znajomymi, ulubionego jedzenia?

- Niestety zdarza się, iż zgrupowania czy regaty pokrywają się z innymi wydarzeniami. Czasem jest to tylko spotkanie z koleżankami, a czasem wycieczka szkolna. Od 5 lat nie spędziłam Świąt Wielkanocnych w Polsce, ponieważ zawsze wtedy są organizowane we Włoszech największe regaty na świecie. W zamian za to podróżuję po całej Polsce i Europie, poznaję ludzi i kulturę, zwiedzam piękne miejsca. Co do jedzenia to nie narzekam, bo włoska kuchnia to moja ulubiona, a z prawdziwą pizzą równać mogą się jedynie pierogi babci ;-)

Na jakich zawodach występowałaś? Czy masz jedno ulubione osiągnięcie?

- Zaczynałam od regat na akwenach w południowej Polsce np. w Tarnobrzegu, Krakowie, Kielcach czy Lublinie. Gdy zrobiłam się starsza i bardziej doświadczona zaczęłam jeździć na dalsze zawody na Mazury i polskie wybrzeże. W 2022 roku pojechałam na swoje pierwsze zagraniczne zgrupowanie i regaty do włoskiej miejscowości Riva del Garda, gdzie wystartowałam w największych regatach na świecie, w których wzięło udział ponad 1400 zawodników z 40 państw (jest to rekord Guinessa). Teraz mam na swoim koncie już 7 startów w regatach we Włoszech, a także zawody na Majorce oraz w Turcji. Jednak regaty, które najlepiej wspominam, to Międzywojewódzkie Mistrzostwa Młodzików. Zawodnicy i zawodniczki z trzech województw - podkarpackiego, świętokrzyskiego i małopolskiego walczyli o mistrzostwo. Ostatecznie udało mi się zwyciężyć, ale walka była zacięta, bo rozstrzygnęła się dopiero w ostatnim wyścigu.

Jakie masz sportowe marzenia – czy są regaty, w których szczególnie chciałabyś wystartować?

- W tym roku zmieniam łódkę, z Optimista na klasę 420. Jest to łódka dwuosobowa, przygotowująca do olimpijskich klas takich jak 470 lub 49er. Chciałabym wystartować w przyszłym roku na Mistrzostwach Europy, które odbędą się na Litwie, a moim bardziej długoterminowym marzeniem jest wystartowanie w Mistrzostwach Świata, na które kwalifikuje się tylko jedna załoga z całej Polski.

Jak widzisz siebie w żeglarstwie za 5–10 lat – trenerka, mistrzyni świata, a może podróżniczka odkrywająca świat na własnym jachcie?

- Zawsze marzyłam, żeby w przyszłości zamieszkać na jachcie, podróżując, zwiedzając i odkrywając różne interesujące miejsca. Kto wie? Może kiedyś, za 10 albo 15 lat uda mi się wystartować w zawodach "The Ocean Race", czyli załogowych, etapowych regatach dookoła świata. Myślę też, iż mogłabym pracować jako trenerka, ale bardziej w formie zatrzymywania się na jakiś czas w miejscowościach, w których organizowałabym otwarte zgrupowania dla zawodników z całego świata.

Idź do oryginalnego materiału