Zdaniem biegłego - specjalisty od medycyny sądowej, podbiegnięcia krwawe w obrębie klatki piersiowej zmarłego w 2017 roku Sławomira Nowiczonka to najprawdopodobniej ślady po kopnięciach. A to oznacza, iż Jan F. , dwukrotnie uniewinniany przed sądem za tragedię pod garażami przy ul. Sudeckiej, mógł przekroczyć granice obrony koniecznej. Nocą z 3 na 4 grudnia pod jednym z garaży przy ul. Sudeckiej w Legnicy grupa młodych ludzi piła alkohol. Towarzystwo dwukrotnie pogoniło próbującego do nich dołączyć młodego górnika Sławomira Nowiczonka, ale mężczyzna uparcie powracał. Według ustaleń sądu, był wstawiony i w uniesionych nad głowę dłoniach trzymał kostki z polbruku, jakby szykował się do ataku. Uprzedzając cios, Jan F. miał uderzyć go w twarz z tzw. główki. Sławomir Nowiczonek upadł do tyłu. Uderzył głową w twarde podłoże, co doprowadziło do wstrząśnienia pnia mózgu. Zmarł w szpitalu nie odzyskawszy przytomności.
Sąd Okręgowy w Legnicy dwa razu uniewinniał Jana F., oskarżonego przez prokuraturę o nieumyślne spowodowanie śmierci Sławomira Nowiczonka. W uzasadnieniu wyroków wskazywano, iż Jan F. działał w warunkach obrony koniecznej. 29 maja 2024 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w całości uchylił wyrok legnickiego sądu i nakazał przeprowadzić proces po raz trzeci.
[news:1