Zaduszki jazzowe, czyli cwierć wieku muzycznych wspomnień

1 godzina temu

Tegoroczny All Souls’ Day Jazz Festival znany jako Zaduszki Jazzowe, był wyjątkowy z wielu powodów. Przede wszystkim świętował swój jubileusz 25-lecia, co nadało mu szczególny, refleksyjny charakter. 3 listopada 2025 roku w Teatrze Chopina w Chicago odbył się wieczór, który połączył tradycję i nowoczesność, wspomnienia i nadzieje, artystyczną pasję i duchowy wymiar muzyki.

Przez ćwierć wieku festiwal zgromadził ponad 1500 artystów i 200 zespołów, stając się jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu kulturalnym chicagowskiej Polonii. Jego idea nawiązuje do krakowskich Zaduszek Jazzowych, które w Polsce mają już bardzo długą tradycję. W amerykańskim wydaniu impreza stała się mostem łączącym pokolenia, przypomnieniem o bogatych korzeniach jazzu w kulturze zarówno polskiej, jak i amerykańskiej.

Tegoroczna edycja przyciągnęła ponad czterdziestu znakomitych muzyków, reprezentujących różne style – od klasycznego jazzu, przez blues i funk, po awangardowe eksperymenty. Publiczność powitał Arek Stachnik, który przypomniał, iż „Zaduszki to czas zadumy, a jazz to język duszy”. I to właśnie te słowa stały się mottem całego wieczoru.

Na głównej scenie jako pierwszy wystąpił Michael Angelaccio Quartet, wnosząc potężną dawkę energii i improwizacyjnej swobody. W ślad za nimi pojawiła się Justyna & The Company, chicagowska grupa prowadzona przez wokalistkę Justynę Białą, która połączyła elementy jazzu, reggae i bluesa. Wzruszającym momentem wieczoru była część poświęcona pamięci zmarłych artystów, w której najmłodsza uczestniczka festiwalu, pianistka Julia Chrząszcz, zinterpretowała „Sonatę księżycową” będącą wyrazem żalu za przeszłością oraz nadziei na przyszłość.

Nie mogło zabraknąć występu Włodzimierza Pawlika, jedynego polskiego laureata nagrody muzycznej Grammy. Jego solowy recital był pełen improwizacji inspirowanych Chopinem i brazylijskim klasykiem „Czarny Orfeusz” i zachwycił publiczność subtelnością i emocjonalną głębią. Szczególnie zapamiętano jego mazurka D-dur Chopina, do którego artysta zaprosił widownię do wspólnego klaskania, wprowadzając ducha wspólnoty i radości.

Kolejnym punktem programu był występ Billy’ego Neala, który już po raz piąty zagościł na scenie Teatru Chopina. Jego pełne ekspresji połączenie bluesa, jazzu i klasyki ponownie oczarowało słuchaczy. Równolegle, na dolnej scenie, swoje koncerty dawali inni artyści, m.in. Kyle Downs Trio, Robert Świstelnicki Sextet z gościnnym udziałem skrzypka Marka Feldmana i wokalistki Any Everling, a także zespoły Daniel Jonak & Maiz Band, Paul Abella’s Questionable Decisions i Felonious Drunk, łączące klasyczne brzmienia z nowoczesnym eksperymentem.

Podczas oficjalnej części wieczoru gospodarz i pomysłodawca wydarzenia, Tadeusz Żaczek, przypomniał historię festiwalu i podziękował wszystkim, którzy przez lata wspierali jego rozwój. Szczególne słowa uznania skierował do Konsulatu RP w Chicago, który objął jubileuszową edycję honorowym patronatem.

Na zakończenie, jak co roku, odbyło się jam session, które było nie tylko kwintesencją finału koncertów jazzowych. Wspólne granie artystów młodego i starszego pokolenia podkreśliło ideę festiwalu jako miejsca dialogu, wolności i kreatywności.

Po 25 latach Zaduszki Jazzowe stały się czymś więcej niż cyklicznym koncertem. Jest to żywa historia Polonii w Chicago, dowód na to, iż muzyka potrafi łączyć ludzi ponad granicami i pokoleniami. Jak podkreśla Tadeusz Żaczek, główny pomysłodawca i organizator przyszłość festiwalu to nie tylko kontynuacja tradycji, ale także otwarcie się na młodych słuchaczy i nowe formy muzycznego wyrazu.

A my pragniemy dołączyć do życzeń dla pana Tadeusza Żaczka:

Z okazji jubileuszu życzymy nieustającej inspiracji, wytrwałości w realizacji kolejnych edycji, hojnych sponsorów, wiernej publiczności oraz coraz liczniejszej rzeszy młodych miłośników jazzu. Niech festiwal, który zainicjował Pan rozwija się i trwa przez kolejne dekady.

Idź do oryginalnego materiału