Paweł Usiądek.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska, będące pod kontrolą partii Szymona Hołowni PL2050 wprowadza nowe normy jakościowe dla biomasy drzewnej. Co to oznacza? Utrudnienia dla przedsiębiorców, wzrost cen pelletu oraz mniejsza jego dostępność.
Projekt rozporządzenia przewiduje wprowadzenie bardzo wyśrubowane standardy jakości pelletu, które określają nie tylko dopuszczalną wilgotność czy wartość opałową, ale również średnice, długość, zawartość azotu, siarki i chloru czy gęstość nasypową. W praktyce oznacza to, iż polscy przedsiębiorcy będą musieli dostosować linie produkcyjne do nowych standardów, na co wydać będą musieli olbrzymie pieniądze. O ile w ogóle będzie ich na to stać.
Zakazują węgla i gazu. Przyszła kolej na polski pellet.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska, będące pod kontrolą partii Szymona Hołowni PL2050 wprowadza nowe normy jakościowe dla biomasy drzewnej. Co to oznacza? Utrudnienia dla przedsiębiorców, wzrost cen pelletu oraz mniejsza… pic.twitter.com/oYQjvX5Au2
Zdaniem ekspertów nowe standardy wpłyną na cenę pelletu, który siłą rzeczy będzie musiał być droższy, aby pokryć dodatkowe procedury i koszty kalibracji urządzeń. Może także dojść do wykluczenia niektórych producentów z branży. Niektórych czasowo (na czas modernizacji), niektórych na stałe. I tu wchodzą do tematu obce interesy. Największym producentem pelletu w Europie są Niemcy, które produkują każdego roku ponad 3,6 mln ton tego paliwa. To trzykrotnie więcej niż już Polska (dane na 2022 rok). Właściciele pieców na pellet będą więc musieli sięgać po niemiecki produkt.