Jeszcze kilka miesięcy temu ta teza, którą przedstawię na końcu okazałaby się pewnie niepopularna. Jednak coraz więcej gołdapian dostrzega niebezpieczeństwa, które wiązałyby się z ewentualnym administrowaniem zakładem przyrodoleczniczym przez gminę Gołdap.
Nareszcie z całą jaskrawością dociera do zainteresowanych problem, którym okazał się zupełny (delikatnie mówiąc) brak wyobraźni pomysłodawców przy opracowywaniu tego przedsięwzięcia.
Dotyczy to głównie absurdalnej projekcji finansowej i zaprojektowanie molocha, mającego się nijak do realiów w tym do zabudowy uzdrowiskowej strefy „A”. Na dodatek swoją bryłą pasującego raczej do trendów lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Administrowanie obiektem przez gminę najpewniej wiązałoby się z kolejnymi ogromnymi kosztami, z dopłacaniem do funkcjonowania i pogłębianiem finansowej zapaści.
Pozwolę sobie tu jeszcze raz zacytować fragment „Studium przypadku – Modele funkcjonowania zakładów przyrodoleczniczych w Polsce na przykładzie wybranych uzdrowisk”:
Założono wówczas, iż w ciągu roku Zakład Przyrodoleczniczy w Gołdapi odwiedzi 55 125 osób. Nie byłoby może niczego dziwnego w takim założeniu, gdyby nie fakt, iż w 2023 roku wszystkie zakłady przyrodolecznicze w Polsce odwiedziło 34 700 osób (Źródło danych GUS). Autorom opracowania ciężko jest polemizować z danymi opublikowanymi przez Główny Urząd Statystyczny.
Komentarz do tego raczej zbędny.
Co zatem zrobić z gołdapskim zakładem przyrodoleczniczym? Moim zdaniem trzeba być naiwnym by uwierzyć w to, iż „monumentem” zainteresuje się NFZ lub jakiś bank ze swoimi udziałami. Chyba iż gmina pozostanie właścicielem budynku i go „przebranżowi” – na przykład na centrum informacji parku narodowego, bo taka ewentualność (czyli status parku narodowego Puszczy Rominckiej) jest poważnie brana pod uwagę.
Jednym z pomysłów, również według mnie godnych uwagi, jest sprzedaż obiektu prywatnemu nabywcy za… symboliczną złotówkę.
Tylko czy ktoś to kupi, choćby za złotówkę?
M.S.
Polecamy. „Studium przypadku…” i „studium nieodpowiedzialności”