ZAKSA nie obroni tytułu w Lidze Mistrzów. Smutne pożegnanie…

7 miesięcy temu

Przypomnijmy bowiem, iż w pierwszym spotkaniu, rozgrywanym w ich hali, wygrali po tie breaku. W drugim starciu musieli zatem albo znowu triumfować w takim stosunku… Albo chociaż tyle samo przegrać aby doprowadzić do „złotego seta.” Niestety, nie spełnił się żaden z tych scenariuszy.

Podjęli jednak walkę za co, z racji tego z jakimi kłopotami kadrowymi muszą się w tym sezonie mierzyć, należą się im brawa. Wszak jakby było mało w ich szeregach urazów to w weekend przed wylotem do Turcji paru z nich dopadł wirus. Ten mocno wymęczył choćby Bartosza Bednorza czy Łukasza Kaczmarka. Na tym nie koniec, bo choć obaj wrócili teraz do gry, to pierwszy już nad Bosforem zaczął mieć problemy z plecami…

Z drugiej strony trudno zrozumieć co się stało w premierowej odsłonie środowego pojedynku. Goście bowiem kapitalnie go rozpoczęli prowadząc już 9:1, a potem 17:11. Mimo tego, iż rywale później praktycznie zniwelowali straty, to i tak znowu odskoczyli i przy stanie 24:21 mieli trzy piłki setowe. Nie byli jednak w stanie ich wykorzystać. Podobnie jak dwóch kolejnych w trakcie walki na przewagi. Raz choćby cieszyli się z triumfu, ale przy wyniku 26:24 miejscowi poprosili o challenge i ten przyznał im rację. To podcięło skrzydła kędzierzynianom, którzy finalnie polegli 30:32.

Siatkarze Halkbank w drugiej odsłonie wyraźnie to wykorzystali i od samego początku dyktowali warunki gry. W pewnym momencie prowadzili już choćby 13:5, a następnie 18:10. Na finiszu goście jeszcze zerwali się do walki, niemniej na kilka się to zdało. Swoich sił próbowali także po kolejnej zmianie stron, ale zupełnie bez skutku.

Halkbank Ankara – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (32:30, 25:21, 25:20)
ZAKSA:
Janusz, Bednorz (4 pkt), Smith (5), Kaczmarek (15), Chitigoi (11), Paszycki (2), Shoji (libero) oraz Takvam (6), Banach, Biernat, Kluth, Zapłacki.

Idź do oryginalnego materiału