ZAKSA zaczęła Ligę Mistrzów od zwycięstwa, ale łatwo nie było!

10 miesięcy temu

ZAKSA ograła Olympiakos Pireus…

Na przywitanie z nową kampanią podopieczni Tuomasa Sammelvuo gościli gościli Olympiakos Pireus. Team, który do tego etapu musiał przedzierać się przez kwalifikację. I przez większość meczu nie było czuć różnicy w poziomach, albowiem team z Grecji mocno postawił się faworytom.

Miejscowi lepiej weszli w pojedynek, ale rywale wcale nie zamierzali odpuszczać. Gdy jednak od stanu 8:9 ci i pierwsi wygrali pięć akcji z rzędu wydawało się, iż wreszcie złapali odpowiedni rytm. Tym bardziej, iż niebawem tablica wskazywała 15:11 na ich korzyść. Z kolejnych z sześciu piłek aż pięć na swoją korzyść przechylili przyjezdni, a przy tym wcale nie zamierzali się zatrzymywać. Odskoczyli na 21:19 i potem już trzymali rękę na pulsie, zwyciężając najmniejszą ku temu potrzebną przewagą.

Po zmianie stron też lepiej zaczęli, na szczęście kędzierzynianie gwałtownie się pozbierali. I z biegiem czasu nie tylko przejęli inicjatywę, ale i cały czas byli krok, dwa przed ekipą z Grecji. Taki przebieg wydarzeń można było obserwować aż do wyniku 17:15. Wówczas to przechylili na swoją szalę dwie kolejne wymiany, a następnie już utrzymywali odpowiedni rytm i pewnym 25:20.

… ale łatwo nie było

Trzecia odsłona była niejako miksem dwóch poprzednich. Jak wtedy gdy w pewnym momencie Zaksa prowadziła 10:7, a niebawem mieliśmy remis po 11. Gdy jednak gospodarze odskoczyli na 22:15 wydawało się, iż jest „po zawodach”. Zupełnie inaczej myśleli ich rywale, którzy z kolejnych dziewięciu akcji wygrali osiem i znowu mieliśmy równowagę, tym razem po 23. Na szczęście nasi siatkarze wreszcie się otrząsnęli i wrócili do gry. Co poskutkowało grą na przewagi. W niej więcej zimnej krwi zachowała ekipa z Opolszczyzny triumfując 28:26.

W czwartą partię gospodarze weszli fatalnie, albowiem gwałtownie przegrywali 2:6. Z kolei rywale utrzymywali dobrą dyspozycję i długo utrzymywali nad nimi dystans (11:15). Obrońcom tytułu jednak nie w głowach było odpuszczanie i kilka wymian później mieliśmy już remis po 18. Ba, mieli choćby piłkę meczową przy stanie 24:23, ale jej nie wykorzystali. I znowu doszło do gry na przewagi. Tym razem znacznie dłuższej, bo zakończonej wynikiem 31:29. Co najważniejsze jednak dla Zaksy!

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Olympiakos Pireus 3:1 (23:25, 25:20, 28:26, 31:29)

Idź do oryginalnego materiału