W poniedziałek, 7 lipca Polski Związek Lekkiej Atletyki ogłosił skład reprezentacji Polski na młodzieżowe mistrzostwa Europy w Bergen (Norwegia). Zawody będą rozgrywane od 17 do 20 lipca, a rywalizować w nich będą lekkoatleci urodzeni w latach 2003-2005.Na liście znalazło się sześćdziesiąt nazwisk sportowców, ale próżno w tym gronie było szukać Liwii Włoszczyk. – Niestety, nie dostałam powołania – mówi nam rozgoryczona lekkoatletka Agrosu Zamość, startująca w biegu na 100 m przez płotki.Rozczarowanie sportsmenki jest tym większe, iż spełniła wszystkie wymagane kryteria powołania. – Wszystko wskazywało na to, iż będę reprezentowała Polskę w Bergen. „Nabiegałam” minimum kwalifikacyjne PZLA na mistrzostwa Europy. Uzyskałam czas 13.32, a wymagany wskaźnik związku wynosi 13.45. Zdobyłam medal mistrzostw Polski. Jestem w bardzo dobrej dyspozycji sportowej i zdrowotnej. W rankingu europejskim zajmuję trzydzieste pierwsze miejsce, a trzecie wśród Polek – tłumaczy Liwia Włoszczyk.Czytaj też: Skandal wśród sędziów, pada podejrzenie o protekcję. W proteście do dymisji podał się zarządOdwołanie nie zostało uwzględnioneW biegu na 100 m przez płotki Polskę w Bergen reprezentować będą: Zuzanna Gozdera (AZS UMCS Lublin), Alicja Sielska (AZS AKF Kraków) i Natalia Szczęsna (RLTL GGG Radom).Najlepszą „życiówkę” ma Sielska (12.86), druga pod tym względem jest Szczęsna (12.96), trzecia Włoszczyk (13.32), a czwarta – Gozdera (13.44). Wszystkie cztery zawodniczki uzyskały te wyniki w tym sezonie, więc kolejność na tegorocznej liście rankingowej jest identyczna.W rozegranych niedawno (4, 5 lipca) w Krakowie młodzieżowych mistrzostwach Polski U23 Szczęsna zdobyła złoty medal (13.16), Gozdera srebrny (13.48), a Włoszczyk – brązowy (13.49). Sielska nie ukończyła biegu finałowego, a w eliminacjach pobiegła zdecydowanie najszybciej (13.15).Liwia Włoszczyk uważa, iż to ona, a nie Zuzanna Gozdera, powinna się znaleźć w kadrze Polski na mistrzostwa Europy w Bergen. – Na zawody pojedzie zawodniczka, która w rankingu europejskim zajmuje pięćdziesiąte miejsce. Rywalizowałyśmy ze sobą siedem razy. Pięciokrotnie byłam lepsza. Przegrałam z nią tylko dwa razy – na mistrzostwach Polski w Krakowie różnicą 0,01 sekundy i wcześniej w eliminacjach podczas mityngu „Lubelskie Koziołki 2025” różnicą 0,05 sekundy – mówi Liwia Włoszczyk.Agros Zamość złożył w PZLA pisemny protest, który jednak został odrzucony. – To przykre, iż akurat tak się ta sprawa potoczyła. Nasze odwołanie nie zostało uwzględnione, chociaż mieliśmy naprawdę mocny argument. W finale mistrzostw Polski w Krakowie Sielska popełniła błąd, przewróciła płotek, a na torze obok była nasza Liwia, która została przez tę sytuację wybita z rytmu biegu. Rozproszona uzyskała słabszy wynik, a przez to przegrała z Gozderą. Sielska musiała jednak dostać powołanie, bo ma w tej chwili najlepszy wynik w Europie. O pozostałych dwóch miejscach w reprezentacji zadecydowały wyniki mistrzostw Polski. Do kadry weszła pierwsza Szczęsna i druga Gozdera, a dla trzeciej Włoszczyk już zabrakło miejsca. Jesteśmy w klubie rozczarowani decyzją sztabu trenerskiego kadry narodowej. Nie dziwimy się naszej zawodniczce, iż czuje się skrzywdzona – komentuje sprawę Konrad Firek, prezes zamojskiego Agrosu.Przeczytaj: Uparta jak Liwia. Sekcja lekkoatletyczna Agrosu Zamość pozyskała świetną zawodniczkę"Związek powinien stać po stronie sportowca"Liwia Włoszczyk nie ukrywa, iż jest zawiedziona decyzją PZLA. – Tą decyzją PZLA podciął mi skrzydła. Trudno mi zebrać chęci i siły do trenowania. Jestem totalnie rozczarowana działaniem PZLA. Związek powinien stać po stronie sportowca i rozstrzygać wszelkie sprawy w duchu fair play, a podjął krzywdzącą mnie decyzję. Dlaczego PZLA nie pochylił się nad tą sprawą? Dlaczego związek nie przeanalizował wyników z całego sezonu? Nie wiem. Trudno mi to wszystko zrozumieć. Pracowałam ciężko przez cały sezon, a tą jedną decyzją odebrano mi moje marzenia – mówi Liwia Włoszczyk.