Zbigniew Żak: Powódź, powódź..

solidarni2010.pl 3 miesięcy temu
Felietony
Zbigniew Żak: Powódź, powódź..
data:20 września 2024 Redaktor: Anna

«Ach, biada! Co za dzień! Bliski jest dzień Pański, a przyjdzie on jako spustoszenie od Wszechmogącego». Czyż na naszych oczach nie znika żywność, a z domu Boga naszego - euforia i wesele? (Jl 1, 15-16).

Należy jednak uznać za przeciwne wierze chrześcijańskiej i katolickiej te propozycje rozwiązań, które przyjmują możliwość zbawczego działania Boga poza obrębem jedynego pośrednictwa Chrystusa. Dlatego w powiązaniu z jedynością i powszechnością zbawczego pośrednictwa Jezusa Chrystusa należy stanowczo wyznawać jako prawdę wiary katolickiej jedyność założonego przezeń Kościoła. Tak jak jest jeden Chrystus, istnieje tylko jedno Jego Ciało, jedna Jego Oblubienica: «jeden Kościół katolicki i apostolski» (Deklaracja „Dominus Jesus”).


Polska żyje powodzią. Już straty są olbrzymie i trzeba się spodziewać, iż będą kolejne gdy wysoka woda będzie docierała do nowych miejsc. Nie można zabezpieczyć się przed dowolną katastrofą pogodową. Człowiek musi uznać, iż nie jest panem świata, ale zależny od Boga, który jest Stworzycielem. Zatem może tylko ograniczać straty różnych kataklizmów, może lepiej lub gorzej przygotować się na możliwe wydarzenia.

Pierwszym zadaniem powinna być pomoc dotkniętym powodzią oraz jak najlepsze przygotowanie się w kolejnych miejscach. Czy tak się dzieje? W ludzkie tragedie wkracza polityka i ona kształtuje opowieść o tym co się dzieje. Kto ma media, tak wydarzenia przedstawi, jak mocodawcy będą oczekiwać.

Spotkania sztabów kryzysowych z udziałem premiera transmitowane przez media to coś szkodliwego, to „pokazówka” dla publiczności. Sztab kryzysowy powinien działać bez udziału mediów; wtedy można rzeczowo rozmawiać bez obaw, a rzecznik przekazywałby ustalenia. W przeciwnym razie mamy do czynienia z robieniem wizerunku. Siłą rzeczy uruchamia to drugą stronę sporu politycznego do reakcji co utrwala podziały w społeczeństwie zamiast je zawiesić, choćby na czas akcji ratunkowej i porządkowej. Dokonuje się oceny odpowiedzialności za zaniedbania czy przeszkadzanie w przygotowaniu adekwatnych rozwiązań hydrologicznych. Zdaję sobie sprawę, iż takich rozliczeń nie da się uniknąć uwzględniając emocje społeczne; teraz ta sprawa jest bardzo ważna; a jak przejdzie fala powodziowa czy wzbudzi tak wielkie zainteresowanie? Wystąpienia na konferencji z J. Owsiakiem sugeruje, iż państwo nie jest zdolne do działania, iż potrzebuje innych organizacji. Uważam, iż raczej chodziło o uwiarygodnienie tej osoby do prowadzenia w szkołach zajęć pierwszej pomocy, na które minister edukacji chce dać monopol środowisku WOŚP. Tymczasem takie zajęcia powinni prowadzić ludzie straży pożarnej czy wojska, którzy wiedzą co należy robić gdy pomoc jest potrzebna.

Warto jednak na te wydarzenia atmosferyczne spojrzeć z perspektywy metafizycznej. Czy nie jest to jednak kara za grzechy jak proponuje rozważyć Karolina Stefanowska: http://solidarni2010.pl/44527-k-stefanowska-czy-powodz-to-kara-za-grzechy.html? Czy podziały w Polsce nie przekroczyły dopuszczalnego poziomu i czy władze nie dążą do zniszczenia fundamentu chrześcijańskiego naszej Ojczyzny? Czy powódź nie jest wezwaniem do otrzeźwienia: opamiętajcie się, zawieście spory, podejmijcie działania dla dobra wspólnego Polaków. Myślę, iż to wezwanie adresowane jest w sposób szczególny do rządzących. Ale także do nas wszystkich: niwelujmy podziały, działajmy wspólnie. Odrzućmy szkodliwe ideologie! jeżeli nie, zginiemy jako naród! Z tej klęski materialnej powinniśmy wyjść umocnieni dzięki pomocy rodaków. Poszkodowanych w powodzi będzie można wesprzeć w niedzielę, w kościołach będzie prowadzona zbiórka pieniężna.

Gdy my koncentrujemy się na walce z żywiołem, w Kościele katolickim dzieją się dziwne sprawy, które powinny budzić nasz najwyższy niepokój. To tak jakby jakaś powódź działa się w Kościele i zalewała fundament wiary.

Przed sesją synodu o synodalności spotka się „forum teologów”, którzy podejmą dyskusję na tematy omawiane na synodzie. W Watykanie zaprezentowano szczegółowy program obrad, w tym implementacja neomarksistowskiej agendy homoseksualno-genderowej, której przedstawicielem ma być dominikanin Timothy Radcliffe. On również (z dwiema innymi osobami) poprowadzi rekolekcje przed synodem.

Na liście uczestników zaproszonych przez papieża Franciszka na końcową sesję synodu o synodalności (2-27 października) znajduje się również czołowy promotor homoseksualnego stylu życia, jezuita o. James Martin SJ.

Grozi więc zmiana nauczania Kościoła w zakresie moralności.

Ale także niepokojąco brzmią wystąpienia papieża Franciszka na temat różnych religii, co grozi zmianą nauczania w zakresie doktrynalnym. 13 września w Singapurze Franciszek stwierdził, iż wszystkie religie są drogą do Boga i żadna nie jest lepsza od innych. To stwierdzenia potępiane przez Kościół i heretyckie; są wyrazem błędu znanego jako indyferentyzm religijny. Podobnie wypowiedział się w przesłaniu skierowanym do młodzieży różnych wyznań na kongresie w Europie (15 – 21 września w Albanii): „różnorodność religijna jest darem od Boga".

Dlaczego Franciszek nie głosi muzułmanom czy hinduistom Chrystusa? Papież proponuje wyznawcom innych religii zredukowanego Zbawiciela i wykrzywioną Ewangelię, uważa szwajcarski biskup, Marian Eleganti. W deklaracji „Dominus Jesus” (2000 r.) brzmi wyraźnie, iż Jezus jest jedynym Zbawicielem.

Zachęcam do wysłuchania wypowiedzi Pawła Chmielewskiego: https://www.youtube.com/embed/8fGLsLM0lCg.

Czy Kościołowi nie grozi prawdziwa powódź błędów? Podejmijmy modlitwę i post by do tego nie doszło na synodzie.

Zbigniew Żak, Myśli 38/2024


Idź do oryginalnego materiału