
Takiego wydarzenia w naszym mieście nie było i prawdopodobnie jeszcze bardzo, bardzo długo pozostanie ono jedyne. W kościele pw. Św. Kingi odprawiono specjalny obrzęd wybudzenia organów, które do Świdnika przyjechały z Antwerpii, a po renowacji zdobią nową świątynię.
Zanim zabrzmiał instrument, Chór Świętej Kingi pod dyrekcją Magdaleny Celińskiej zaśpiewał utwór „Święta Kingo, nasza Pani”, zaś Andrzej Madej z Zakładu naprawy organów kościelnych s.c. Andrzej Madej i Beata Lewanowicz-Madej w Lublinie, który zajął się naprawą instrumentu, opowiedział o jego historii.
– Nazwa organy pochodzi z greckiego „organum”, to znaczy narzędzie. Jest to narzędzie do wydobywania dźwięków. Francuski poeta i kompozytor nazwał je królem wszystkich instrumentów. Jest to największy instrument pod względem rozmiarów, możliwości brzmieniowych i skali, która może choćby przekraczać możliwości percepcyjne człowieka. W pełni uzasadnione jest zatem wykorzystanie organów jako instrumentu ubogacającego liturgię. Pierwotnie organy były instrumentem świeckim. Tzw. organy wodne były znane już w II wieku przed Chrystusem, a ich wynalazcą był pochodzący z Aleksandrii Ktesibios. Początkowo używano tego instrumentu w celach rozrywkowych, w amfiteatrach i cyrkach. Stopniowo był udoskonalany i zdobywał coraz większą popularność. W 666 roku papież Witalian dopuścił organy jako instrument liturgiczny. Głęboko zakorzeniły się w tradycji kościelnej. Konstytucja o liturgii mówi, iż „w kościele łacińskim organy piszczałkowe należy mieć w wielkim poszanowaniu jako tradycyjny instrument muzyczny, którego brzmienie potęguje wzniosłość kościelnych obrzędów, a umysły wiernych porywa ku Bogu i rzeczywistości nadziemskiej”. To co widzimy zewnątrz, to tylko niewielka część instrumentu. Prawdziwe bogactwo mieści się w jego wnętrzu. Znajdują się tam mechanizmy, które umożliwiają wydobycie dźwięku oraz większość piszczałek. W dzisiejszych czasach źródłem powietrza jest dmuchawa elektryczna, ale niegdyś powietrze było pompowane przez tzw. kalikantów, czyli osoby, które siłą mięśni wprowadzały powietrze do miechów. Miechy są zbiornikami powietrza i może ich być w organach kilka. Sercem organów są wiatrownice, czyli skrzynie, na których ustawione są piszczałki i w których znajdują się mechanizmy umożliwiające wpuszczanie powietrza do poszczególnych piszczałek. Organista pracuje przy kontuarze, czyli stole gry. Abyśmy mogli usłyszeć to, co gra muzyk, potrzebne jest połączenie między kontuarem a wiatrownicami. Jest to tzw. traktura. W różnych instrumentach może ona wyglądać inaczej. Nasze organy mają trakturę tzw. elektropneumatyczną. Sterowanie między stołem gry a elektromagnesami przy wiatrownicach odbywa się elektrycznie, zaś zawory wpuszczające powietrze do poszczególnych piszczałek otwierane są pneumatycznie, za pośrednictwem małych, skórzanych mieszków. Z organów można wydobyć najniższe i najwyższe dźwięki jakie jest w stanie usłyszeć człowiek, a ich ustami są piszczałki. Większość z nich to tzw. piszczałki wargowe. Widzimy je tu, na przedzie, w prospekcie. Mają one nogę, później widać takie okienko – nazywane wycięciem, następnie rurę, to jest tzw. korpus. W środku pozostało przegródka nazywana sercem. Między sercem a dolną wargą tworzy się szczelina, gdzie powietrze przyspiesza i rozcinane jest na górnej wardze, wprawiając w drgania słup powietrza znajdujący się w korpusie. Czyli w piszczałkach wargowych źródłem dźwięku jest drgający słup powietrza. Są też piszczałki języczkowe, w których źródłem dźwięku jest drgający, metalowy języczek. Tu mamy dwa takie, ale w środku, więc ich nie widać. W organach znajduje się wiele piszczałek. W największych na świecie w Atlantic City są 33112. Piszczałki mają różnorodną budowę, wielkość i brzmienie. Mogą być wykonane z różnych materiałów, ze stopu cyny i ołowiu, miedzi, cynku oraz różnych rodzajów drewna. Długość korpusu, czyli tej rury nad wycięciem piszczałki, decyduje o wysokości dźwięku. Im dłuższy korpus, tym niższy dźwięk. Materiał, menzura, kształt wycięcia, to czy piszczałka jest otwarta, kryta czy przedęta, decyduje natomiast o barwie dźwięku. Poszczególne piszczałki tworzą głos organowy, gdzie każda kolejna wydaje kolejny ton w skali muzycznej, a wszystkie w szeregu mają wyrównaną barwę i natężenie. Po włączeniu jednego głosu i naciśnięciu jednego klawisza odzywa się przeważnie jedna piszczałka. Taki głos nazywamy jednorzędowym. Są jeszcze tzw. głosy wielorzędowe. Każdy głos w organach ma swoją nazwę. Niektóre przypominają brzmienie innych instrumentów, stąd też są takie nazwy, jak puzon, fagot, flet, wiolonczela. Są też głosy, których brzmienie jest charakterystyczne tylko dla organów. Na przykład pryncypały, które stanowią najważniejsze głosy w organach. W zależności od wielkości instrumentu może być od kilku do kilkuset głosów, które też mają swoje nazwy oraz cyfry przy nich. Podają one długość korpusu największej, czyli pierwszej piszczałki w danym głosie. Długość ta podawana jest w stopach (stopa ma około 30 cm). Największa piszczałka na świecie ma 64 stopy. Waży 1,5 tony. W naszych organach największa piszczałka ma 16 stóp i jest zbudowana z drewna. Nasz instrument ma dwa manuały, 19 głosów, w tym dwa języczkowe, imitujące trąbkę i obój. Ilość wszystkich piszczałek wynosi 1144 – powiadał Andrzej Madej, który również demontował organy w Antwerpii. Wymienił też prace, jakie przy nich wykonano. Było to, między innymi: renowacja miechów wraz z wymianą oskórowania, odnowienie dmuchawy, wymiana kanałów powietrznych, naprawa wiatrownic, naprawa fraktury elektromagnetycznej, remont kontuaru z renowacją klawiatury, czyszczenie i pokrycie impregnatem barwiącym wszystkich elementów drewnianych łącznie z piszczałkami, czyszczenie piszczałek. Na koniec została przeprowadzona intonacja, czyli ustawienie odpowiedniej barwy i głośności wszystkich piszczałek. Część z prac została wykonana przez parafian, z głównym udziałem organistki Magdaleny Celińskiej. Warto dodać, iż pani Magda i Agnieszka Durakiewicz, prezes Stowarzyszenia Świętej Kingi, uczestniczyły w demontażu instrumentu w Holandii.
– Bardzo serdecznie dziękuję państwu Małgorzacie i Robertowi Butrynom, którzy są obecni na dzisiejszej uroczystości. Dziękuję im za całokształt naszej współpracy, za dobroć serca, bo dzięki nim te organy do nas przywędrowały, a także ołtarz, którym na razie możemy cieszyć się w naszej kaplicy – dodał ks. proboszcz Zbigniew Kiszowara, wręczając gościom upominek. Dodał: – Oczywiście osób, którym należy podziękować jest więcej, zarówno w Antwerpii, gdzie jako wolontariusze ofiarowali się, by organy pomóc załadować, jak i w Świdniku, gdzie parafianie rozładowali je. Dziękuję także ojcu Marcinowi Derdziukowi, za którego przyczyną ten instrument do nas trafił. Słowa podziękowania kieruję do wszystkich ludzi dobrej woli, którzy przyczynili się do tego, by organy, których nasza parafia z pewnością nie mogłaby kupić, do nas dotarły. Dziękuję bardzo panu Andrzejowi za prace, panu Piotrowi, elektrykowi, Ryszardowi Kulczyńskiemu, członkom Stowarzyszenia Świętej Kingi z panią Magdą i panią Agnieszką oraz mężowi pani Agnieszki. Mam nadzieję, iż tym instrumentem cieszyć się będzie nie tylko nasze pokolenie, ale i następne.
Modlitwę poświęcenia organów odczytał ks. Robert Lorenc: – Drodzy bracia i siostry, zgromadziliśmy się, aby pobłogosławić organy piszczałkowe, dzięki którym sprawowanie liturgii w naszym kościele będzie piękniejsze i bardziej uroczyste. Wykonywanie muzyki podczas świętych czynności zmierza przede wszystkim do uwielbienia Boga i uświęcenia ludzi. Dźwięk organów staje się wspaniałym znakiem pieśni nowej, jaką winniśmy śpiewać Bogu. Zgodnie ze słowami św. Augustyna, wtedy śpiewamy pieśń nową, kiedy dobrze żyjemy. Z euforią przyjmujemy wolę Bożą i przez wzajemną miłość wypełniamy nowe przykazania. Jako członkowie jednego kościoła jednym głosem i jednym sercem wzywamy Boga, naszego Ojca – wielki Boże, Ty chcesz, aby ludzie służyli Ci w euforii serca i dlatego pozwalamy, aby ku Twojej chwale rozbrzmiewała muzyka z tego instrumentu. Ty poleciłeś Mojżeszowi przygotować trąby, aby grały podczas uroczystej ofiary. Twój lud wybrany wyśpiewał Ci chwałę muzyką fletów i harf. Twój syn stał się człowiekiem i przyniósł na tę ziemię pieśń chwały, która od wieków rozbrzmiewa w niebie. Apostoł zaś wzywa nas, byśmy wychwalali Ciebie z całego serca. W tej uroczystej chwili prosimy Cię, pobłogosław te organy, aby dzięki nim nasze serca unosiły się do Ciebie. Tak jak wiele piszczałek jednoczy się w jednym dźwięku, pozwól również nam jako członkom Kościoła, złączyć się we wzajemnej miłości i braterstwie, abyśmy wraz ze wszystkimi aniołami i świętymi, zgodnie uwielbiali Cię hymnem wiecznej chwały.
Uroczysty dialog z organami przeprowadził ks. Zbigniew Kiszowara, wzywając je do przebudzenia i wychwalania muzyką chwały Boga Ojca Stworzyciela, Jezusa Chrystusa Odkupiciela i Ducha Świętego, ożywiającego wiernych Bożym tchnieniem: – Zbudźcie się organy, instrumencie święty, głoście chwałę Boga, naszego Stworzyciela i naszego Ojca. Organy, instrumencie święty, uczcijcie Jezusa, naszego Pana, który dla nas umarł i zmartwychwstał. Organy, instrumencie święty, uwielbiajcie Ducha świętego, który ożywia nasze życie tchnieniem Bożym. Organy, instrumencie święty, zanieście nasz śpiew i nasze błagania do Maryi, Matki Jezusa. Organy, instrumencie święty, wprowadźcie wiernych w dziękczynienie Jezusowi, przynieście pociechę wiary tym, którzy przeżywają trudności i wspierajcie modlitwę chrześcijan.
Po każdym wezwaniu księdza proboszcza organista Stanisław Maryjewski odpowiadał grą na instrumencie.
Po poświęceniu wierni zaśpiewali dziękczynne „Te Deum” („Ciebie Boga wysławiamy”). Później zaś delektowali się dźwiękami, które popłynęły spod palców Stanisława Maryjewskiego. W czasie koncertu inaugurującego, w ramach cyklu „Klasycznie u Świętej Kingi”, zgromadzeni usłyszeli utwory, między innymi, Jana Sebastiana Bacha, Michała Lorenca, Ernsta Kohlera i Vincenzo Petrali, a także solowy występ Magdaleny Celińskiej oraz śpiew chóru.
Organizatorami koncertu, zrealizowanego ze środków Budżetu Obywatelskiego, byli Stowarzyszenie i Chór Świętej Kingi oraz Miejski Ośrodek Kultury. Patronat honorowy sprawował burmistrz Marcin Dmowski.
aw







































