W Białej Podlaskiej odbył się pogrzeb Cezarego L., 64-letniego ratownika medycznego, który tragicznie zginął podczas pełnienia służby w Siedlcach. W ostatniej drodze towarzyszyły mu tłumy żałobników, w tym liczni ratownicy medyczni z całej Polski. W charakterystycznych pomarańczowych uniformach oddali hołd koledze, który przez lata niósł pomoc innym.
Fot. Dominik Włodek, WSPRiTS „Meditrans” SPZOZ w Warszawie
Tragedia w Siedlcach – ratownik zginął na służbie
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się 25 stycznia w Siedlcach. Zespół ratownictwa medycznego został wezwany na ulicę Sobieskiego do mężczyzny z urazem głowy. W trakcie interwencji pacjent, 38-letni Adam Cz., wpadł w szał i zaatakował ratowników dwoma nożami. Cezary L. zginął na miejscu, a jego kolega został ciężko ranny.
Śmierć ratownika wstrząsnęła środowiskiem medycznym i opinią publiczną. Tragedia podkreśliła niebezpieczeństwa, z jakimi każdego dnia mierzą się ratownicy medyczni, wyruszając na wezwania.
Fot. Dominik Włodek, WSPRiTS „Meditrans” SPZOZ w Warszawie
Koledzy żegnają „Lotka”
„Pożegnaliśmy dzisiaj z pogrążoną w żałobie rodziną ratownika medycznego z Białej Podlaskiej, który został zamordowany, gdy chciał pomóc swojemu oprawcy. Uroczystości pogrzebowe w parafii p.w. Św. Ojca Pio w Rakowiskach k. Białej Podlaskiej zgromadziły tłumy, a wycia karetek długo nie da się wymazać z pamięci.” – napisała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego „Meditrans” w Warszawie, której przedstawiciele udali się na ostatnie pożegnanie ratownika.
Podczas uroczystości pogrzebowych współpracownicy z ogromnym wzruszeniem wspominali Cezarego L., którego w pracy nazywano „Lotkiem”. Był nie tylko doświadczonym ratownikiem, ale także człowiekiem o niezwykłej osobowości.
— Cezary, Czarek, „Lotek”, tak go nazywaliśmy. Nigdy nie zapomnę tych intensywnych zapachów, które roznosiły się po całym budynku, kiedy „Lotek” gotował sobie obiad, czekając na kolejne wezwanie. Ziemniaki i mięso musiały być spieczone jak skwarki — mówił jeden z bliskich przyjaciół ratownika. — Do tego zawsze musiały być warzywa, które hodował we własnym ogrodzie. Pyszne pomidory, z których każdy miał inny kształt i wygląd. Ale smakowały wyśmienicie — mówił wzruszony ratownik. — 25 stycznia, czyli dzień, w którym zginął, na zawsze pozostanie świętem w naszym pogotowiu. Będziemy zawsze wspominać „Lotka”, pozostanie w naszych sercach — dodał na zakończenie.
Cezary L. przez lata ratował życie innych, ale sam padł ofiarą tragicznej przemocy. Jego pogrzeb stał się symbolem jedności środowiska medycznego i hołdem dla tych, którzy codziennie ryzykują własne życie, aby pomagać innym.
Fot. Dominik Włodek, WSPRiTS „Meditrans” SPZOZ w Warszawie