Na ekranie pojawił się formularz rejestracyjny. Wpisał wszystkie dane: imię, nazwisko, numer telefonu. Następnie zainwestował niewielką kwotę - jedynie 100 zł. Na pierwszy rzut oka - opłaciło się! Na „koncie inwestycyjnym” pieniądze mnożyły się jak króliki. Z każdym dniem przybywało dolarów. Ale to była tylko złudna gra pozorów.
Wczoraj zadzwoniła do niego kobieta - rzekoma konsultantka z platformy inwestycyjnej. Poinformowała go, iż już może wypłacić swoje pieniądze, na co się zgodził. Podesłała mu link, w który kliknął bez wahania. Przekierowany został na stronę - jak się mu wydawało banku. Wtedy zobaczył na ekranie zawrotną sumę - 9 tysięcy dolarów. Cały czas rozmawiał z kobietą. Będąc podeksc