Ja Go znałem nieco inaczej. Był kolegą „zaiksowym” mego Ojca, często widywałem Go, jako dziecko, na różnych spotkaniach „panów kompozytorów”, pamiętam jak kiedyś dostałem od niego zaproszenie na koncert Trubadurów w Sali Kongresowej. To było wielkie przeżycie dla dzieciaka niespełna dziesięcioletniego. Utkwiło mi w pamięci, iż występowali wtedy jeszcze z Haliną Żytkowiak, która chwilę później sprawiła, iż Krzysztof Krawczyk wraz z nią opuścili zespół.
Po wielu latach spotkaliśmy się z Ryszardem w jednej z komisji w ZAiKS-ie. On był jej przewodniczącym, a ja członkiem wraz z Andrzejem Korzyńskim, Justyną Holm, Marianem Zacharewiczem, Wojciechem Jagielskim, Wojciechem Kacperskim i wieloma sławami polskiej sceny muzycznej. Podziwiałem Go wtedy za niesamowitą wiedzę muzyczną, ale i prawniczą! Sypał przepisami, artykułami, paragrafami jak z rękawa. Potrafił być niezwykle rzeczowy, ale i nieprzyjemny, a czasem i nieco grubiański. Musiało być tak, jak On pos