Żegnaj Ryszardzie, zaszczytem było Cię znać – wspomnienie Fryderyka Pawelca o Ryszardzie Poznakowskim

pultusk24.pl 4 godzin temu
Zostałem poproszony o napisanie wspomnienia o Ryszardzie Poznakowskim... Oczywiście, przecież znałem Go od zawsze i to chyba jest największy problem. O wiele łatwiej pisać o kimś, z kim nie łączą się osobiste wspomnienia, tak jak to robią tabloidy, informując o śmierci kogoś znanego, wielkiego, zasłużonego… Tam nie ma emocji. Każdy z nas wie przecież kim był Ryszard. Każdy też zna Jego przeboje, takie jak „Mały Książę”, „Znamy się tylko z widzenia”, „Trzynastego”, „Chałupy welcome to”, „Gdzie się podziały tamte prywatki” i dziesiątki innych, oraz to, iż był członkiem Czerwono-Czarnych czy Trubadurów wraz z Krzysztofem Krawczykiem, do którego dołączył.
Ja Go znałem nieco inaczej. Był kolegą „zaiksowym” mego Ojca, często widywałem Go, jako dziecko, na różnych spotkaniach „panów kompozytorów”, pamiętam jak kiedyś dostałem od niego zaproszenie na koncert Trubadurów w Sali Kongresowej. To było wielkie przeżycie dla dzieciaka niespełna dziesięcioletniego. Utkwiło mi w pamięci, iż występowali wtedy jeszcze z Haliną Żytkowiak, która chwilę później sprawiła, iż Krzysztof Krawczyk wraz z nią opuścili zespół.

Po wielu latach spotkaliśmy się z Ryszardem w jednej z komisji w ZAiKS-ie. On był jej przewodniczącym, a ja członkiem wraz z Andrzejem Korzyńskim, Justyną Holm, Marianem Zacharewiczem, Wojciechem Jagielskim, Wojciechem Kacperskim i wieloma sławami polskiej sceny muzycznej. Podziwiałem Go wtedy za niesamowitą wiedzę muzyczną, ale i prawniczą! Sypał przepisami, artykułami, paragrafami jak z rękawa. Potrafił być niezwykle rzeczowy, ale i nieprzyjemny, a czasem i nieco grubiański. Musiało być tak, jak On pos
Idź do oryginalnego materiału