Zgrupowanie WKW Szałasiska 28.07-04.08 [relacja]

wkw.org.pl 1 dzień temu

W niedzielę 28 lipca 2024 po południu spotkaliśmy się na parkingu na Palenicy Białczańskiej. Po rozdaniu klubowych koszulek udaliśmy się w górę w kierunku naszego obozu- bazy PZA na Polanie Szałasiska. Na miejscu ciepło przyjął i zakwaterował nas w namiotach taborowy Kuba – człowiek legenda tego miejsca.

Wieczór spędziliśmy wspólnie na integracji i wyborze celów wspinaczkowych na nadchodzący dzień. W poniedziałek zaczęliśmy prężnie działać. Część ekipy poszła na Mnicha, część na Kopę Spadową i dwa zespoły na Grań Żabiej Lalki. Spręż był na najwyższym poziomie, więc wszyscy wrócili ze zdobytymi celami. Szczęście nie dopisało jedynie Maćkowi i Sylwkowi, podczas zejścia doznali urazów nóg, co postawiło pod znakiem zapytania ich dalsze wspinanie podczas tego wyjazdu…

We wtorek znów obudziła nas lampa, więc kto sprawny, ten korzystał z dobrego warunu. I tym razem były zespoły, które wybrały się na Mnicha, Kopę i Czołówkę Mięgusza. Łupem Michała i Borka padło Zacięcie Kosińskiego, a Gosi i Marcina – droga Skłodowskiego.

Wszyscy wróciliśmy w świetnych nastrojach, więc wieczorna integracja udała się wyśmienicie i trwała do późnych godzin nocnych. Środa znów słoneczna! Większość twardo ruszyła cisnąć drogi, a tylko kilka osób zostało w obozie na zasłużony rest lub rehabilitację. Tego dnia Arkowi i Profesorowi udało się zrobić Schody do nieba na Kazalnicy Mięguszowieckiej. Działaliśmy też na Czołówce Mięgusza, gdzie Kamila z Afro pokonali Greystone, a szybka trójka Marta, Kevin, Dominik – Starek-Uchmański z nieplanowanym kreatywnym wariantem za ok. VII.

Wieczorem śmiechom i pogaduchom nie było końca, tym bardziej, iż dołączyła do nas zaprzyjaźniona ekipa, która wspomogła zbolałe osoby profesjonalnymi masażami . W czwartek zapowiadane były opady, więc większość grupy postanowiła zrobić rest, którym tak naprawdę zakończyła wyjazd, bo pogoda miała już całkiem popsuć się od piątku.

Tylko Asia i Dominik twardo wybrali się na Czołówkę Mięgusza, gdzie udało się im zrobić kombinację Szarego Zacięcia z Greystone. Na szczęście deszcz zaatakował dopiero w zjazdach Pogorszenie pogody i zapowiadane silne opady zmusiły nas do skrócenia zgrupowania, jednak te 4 intensywne dni wspinania i integracji dały nam porządny zastrzyk energii i endorfin. W końcu w Tatrach o 4 pełne dni lampy niełatwo!

Podziękowania dla świetnej ekipy, w której, poza chęcią wspinu, nie zabrakło życzliwości i wsparcia w stosunku do mniej doświadczonych czy poszkodowanych współuczestników. Przebywać z takimi ludźmi to naprawdę czysta przyjemność

Do zobaczenia za rok!

tekst: Asia Bartel

Idź do oryginalnego materiału