"Zielona agenda zabija przodków Europy Słowa takie jak „zero netto”, „dekarbonizacja” i „sprawiedliwość klimatyczna” brzmią czysto i dobrotliwie, ale za nimi stoi aparat kontroli"

grazynarebeca5.blogspot.com 5 godzin temu

Autor: Constantin von Hoffmeister, komentator polityczny i kulturalny z Niemiec, autor książek „MULTIPOLARNOŚĆ!” i „Ezoteryczny trumpizm” oraz redaktor naczelny wydawnictwa Arktos

eurosiberia.net
FILE PHOTO: Pack of European Gray Wolves. © Getty Images / Raimund Linke

Nowy zielony reżim Europy Zachodniej zmienia kontynent poprzez politykę terytorialnego oczyszczania i ograniczeń, zastępując sposób życia zakorzenionych ludów zarządzaną dziczą ukształtowaną przez odległych technokratów i nakazane przestrzeganie. To, co przybywa z językiem wyzwolenia środowiskowego, rozwija się jako mechanizm kontroli, zaprojektowany, aby rozpuścić więzy przodków.
W delikatnym świetle północnego świtu, gdy mgła spoczywa nad polami niegdyś wyżłobionymi przez ręce i modlitwy, cicha siła rozprzestrzenia się, okryta zielenią, mówiąca językiem „zrównoważonego rozwoju”, oferowanym z blaskiem planetarnej opieki. W całej Europie decydenci, konsultanci i niewybrani „wizjonerzy” egzekwują wielki projekt regulacji i powściągliwości. Nowy dogmat nosi atrybuty zbawienia. Obiecuje uzdrowienie, stabilność i ekologiczne odkupienie. Jednak pod powierzchnią kryje się inny wzór: kompresji, centralizacji i zaprojektowanej transformacji. Ta zielona fala przechodzi przez biura rozświetlone światłem LED i deskami rozdzielczymi z włókna węglowego, z dala od dębowych gajów i pasterskich pieśni, które kiedyś kształtowały Europę poprzez przeznaczenie i oddanie. Tradycyjna Europa żyła pulsem ziemi, jej zwyczaje czerpano z łąk, jej prawa odzwierciedlano w drzewach, jej wiara niesiona przez wiatr nad uprawioną ziemią i wieżami katedr. Terminy przybywają wstępnie zapakowane: „rewilding”, „netto zero”, „dekarbonizacja” i „sprawiedliwość klimatyczna”. Brzmią czysto, dźwięcząc rytmem nauki i moralności. Ich sylaby migoczą precyzją, ale za ich jasnością kryje się aparat kontroli, zaczerpnięty z abstrakcyjnych algorytmów, a nie z doświadczenia przodków. Ukrywają głębszy impuls: rozpuścić gęstość, skierować populację z rozproszonych wiosek pamięci do inteligentnych miast kontroli. Las powraca, ale pasterz odchodzi. Wilki są celebrowane, podczas gdy rolnik znika z polityki. Przez wzgórza Francji, doliny Włoch i równiny Niemiec pierwotny rytm cichnie. Tam, gdzie kiedyś unosił się dym z kominów, teraz wznoszą się czujniki śledzące jelenie. Tam, gdzie kiedyś stały stodoły, teraz pojawiają się siedliska dla ponownie wprowadzonych drapieżników szczytowych. Życie na wsi, fundament cywilizacyjnego wznoszenia się Europy, otrzymuje pochwały w przemówieniach, choćby gdy jego tętnice są cicho przecięte. Kontynent przekształca się zgodnie z nowymi modelami, pomyślanymi w symulacji i uświęconymi w polityce. Całe regiony są przeznaczone do rewildingu, co oznacza wykluczenie, co oznacza transformację poprzez nieobecność. Ludzki ślad ustępuje, a na jego miejscu pojawia się wyselekcjonowana cisza: mierzona, obserwowana i uświęcona przez dystans. Więź między człowiekiem a ziemią, ustanowiona przez wieki uprawy, rytuału i pokrewieństwa, ustępuje miejsca zarządzanej dziczy. Jednak ta dzicz rozwija się bez własnego rytmu, kształtowana i utrzymywana poprzez zdalną obserwację i zakodowaną intencję. Pozostaje indeksowana i administrowana. Każde stworzenie ma chip śledzący. Każde drzewo podlega statystycznemu nadzorowi. Drony skanują korony drzew. Biurokraci mówią o ekosystemach tak, jak księgowi mówią o bilansach. Święta przestrzeń, niegdyś pełna poświęceń i zbiorów, zamienia się w zielony eksponat w muzeum zarządzania Europy. Estetyka tej transformacji przemawia do zmęczonej duszy. Uspokaja poprzez gładkość. Obiecuje cel poprzez zgodność. Dzieci sadzą drzewa na asfaltowych dziedzińcach. Miejskie dachy uprawiają sałatę w sterylnych tackach. Kontynent zaczyna wierzyć, iż jego zbawienie leży w odejmowaniu. Odrzuć węgiel. Odrzuć przemysł. Odrzuć tradycje, redundancję, nadmiar. To, co pozostaje, jest ujęte jako harmonia. Jednak harmonia bez heroizmu staje się bezruchem. Bezruch, gdy jest narzucony, staje się ciszą. Przeszłość Europy wzrastała poprzez ruch, poprzez święte dążenie, poprzez święty konflikt, poprzez napięcie między człowiekiem a górą. Teraz, w tym nowym zielonym porządku, ruch płynie tylko tam, gdzie jest dozwolony, a dążenie poddaje się „stabilności”.

Wśród tych, którzy noszą pamięć – pasterza, kowala, myśliwego, akuszerki – wyrasta inna wizja. To nie są relikty umierającego świata. To nasiona przyszłego świata, wyłaniające się z głębokiej gleby pamięci i formy. Ich siła płynie przez szacunek, czerpana ze starych dróg i skierowana ku tworzeniu. Z otwartymi na innowację dłońmi i sercami zakotwiczonymi w ciągłości, kształtują zmianę jako dziedzictwo, a nie zerwanie. Szukają ciągłości poprzez transformację: zakorzeniony futuryzm. Gleba przemawia do nich jako krewni, bogata w pamięć i obietnicę. Las objawia się jako mieszkanie i towarzysz, żywy w obecności i związany wspólnym powołaniem. Rzeka przemawia jako przewodnik i świadek, płynąc przez pokolenia z jasnością celu i łaską powrotu. Ich marzenie łączy ducha ze strukturą, a mit z maszyną. Nowoczesna Europa, silna technologicznie i bogata duchem, może powstać z tej konwergencji, z rolnictwa sterowanego dronami, zakorzenionego w cyklach przodków, z katedr zasilanych energią słoneczną, z miast ukształtowanych przez plemię i terytorium, a nie algorytm. Na horyzoncie zaczyna migotać nowa kulturalno-polityczna synteza: Europa, która nie przeprasza za swoje istnienie, która nie rozcieńcza swojej duszy w imię abstrakcji. Ta Europa nie widzi sprzeczności między dzikością a porządkiem, między ekologią a tożsamością. Zadanie przed nią potwierdza ciężar pamięci, wita wyzwanie jutra i wzywa do stworzenia czegoś godnego: suwerennej Europy, suwerennej w swoich krajobrazach, w swoich symbolach, w swojej woli. Zielony porządek, gdy jest kierowany mitem i militarną jasnością, staje się rydwanem wznoszenia się, a nie instrumentem upadku. Ten rydwan czeka, aż archeofuturystyczna ręka przejmie stery. Europa ponownie staje w obliczu spirali. Pytanie zaczyna się od danych i temperatury, a następnie zmierza w kierunku przeznaczenia, gdzie Europa nabiera kształtu poprzez wybór i wizję. Czy kontynent ma stać się spokojnym rezerwatem, strzeżonym przez regulatorów i drapieżników, czy też ma powstać jako żywy organizm, złożony z ludzi, pamięci, poświęcenia i świętej ciągłości? Nowa zieleń jest możliwa, taka, która nie wymaże przeszłości, taka, która nie uciszy pieśni gleby, taka, która nie spłaszczy oblicza kontynentu. Ta zieleń będzie śpiewać głosem tych, którzy orają i tych, którzy budują, tych, którzy walczą i tych, którzy pamiętają. Czeka na wietrze, w ogniu, w kamieniu. Przebudzenie zaczyna się od wizji, a wizja już miesza się w żyłach ziemi.

Oświadczenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy RT.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/618909-green-agenda-europe-ancestry/

Idź do oryginalnego materiału