Wakacje za pasem pora więc zacząć biadać nad stanem komunikacji miejskiej w tym okresie. Tym bardziej, iż już obecny długi weekend przynosi zmiany. O zgrozo, na lepsze!
Jak zawsze w przerwie świątecznej, wakacyjnej itp. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji S.A. w Krakowie będzie ograniczać liczbę kursów tramwajów i autobusów. I jak zwykle krakowianie będą na to narzekać. Zresztą piszący te słowa sam wykorzystywał do narzekań w tej sprawie gościnne łamy KRK News. Tym razem jednak narzekanie musi być mniejsze, bo po pierwsze dość dokładnie wiadomo kiedy są wakacje i ile trwają, więc można było przygotować się mentalnie. Tego samego nie można było powiedzieć na przykład o bożonarodzeniowych ograniczeniach, które rzeczywiście zaczęły się przed Bożym Narodzeniem, trwały przez Święta i Nowy Rok, ale płynnie zahaczyły też o Trzech Króli, robiąc trzytygodniową wyrwę w rozkładzie. Boże Narodzenie rzeczywiście również można było przewidzieć, ale tego, iż tramwaje i autobusy będą kursowały „w sposób wakacyjny” w czasie odpowiadającym 1/3 wakacji, tyle iż nie w wakacje, już chyba nie bardzo.
Po drugie natomiast mamy w Krakowie pierwsze jaskółki remontów z głową, czego świetnym przykładem jest modernizacja Mostu Grunwaldzkiego. Wieszczono komunikacyjny paraliż, który, jak na złość, nie nastąpił. Pewnie, iż mieszkańcy Ruczaju, czy osiedla Podwawelskiego, nie mają za dużo powodów do radości, ale do wspomnianego wyżej paraliżu naprawdę nam daleko, a wiemy niestety, iż na krakowskich drogach się da!
Zacznijmy od rozkładów. Cięcia kursów zobaczymy pewnie dopiero po długim weekendzie i pewnie będą one standardowe. Dzisiaj wiemy już natomiast o zniknięciu części linii zastępczych (tych z siódemką na początku numeru). Paradoksalnie, to nie jest źle, iż znikają, a to dlatego, iż przebieg ich tras był tak niecodzienny, skomplikowany i długi, iż woziły one najczęściej pasjonatów długich podróży oraz powietrze. Oczywiście lepiej byłoby, gdyby na ich miejsce wzmocniono, a nie osłabiono częstotliwość jazdy dotychczasowych linii, ale na takie zbytki przyjdzie nam jeszcze długo poczekać.
choćby jeżeli linie jechałyby często, to poza samą częstotliwością ważne jest też to po czym się jeździ, a z tym w Krakowie jest różnie. Pewnie, iż chcielibyśmy, aby remonty torów odbywały się gdy wszyscy śpimy, ale ponieważ Kraków budzi się wcześnie, a kładzie się bardzo późno, kilka da się w tak krótkim czasie zrobić. Tymczasem, potrzeby są ogromne, bo tory i nawierzchnie wyglądają tak, jak każdy z nas może zaobserwować i poczuć na własnej skórze podróżując po Królewskim Stołecznym Mieście. Stąd remont Mostu Grunwaldzkiego, o którym wyżej, ale też planowany upojny miesiąc bez przejazdu tunelem pod Dworcem Głównym, co czeka nas już od 28 czerwca, przebudowa skrzyżowania Piłsudskiego i Straszewskiego, czy przebudowa i zmiana organizacji ruchu na Starowiślnej, na który podobno udało się choćby znaleźć europejskie dofinansowanie.
Malkontenci mają więc ostatni moment by przystąpić do próby generalnej przed ostatecznym narzekaniem. I trzeba to zrobić szybko, bo remonty mają to do siebie, iż kiedyś się kończą, czego przykładem jest otwarcie przejazdu Franciszkańską po trzech miesiącach robót. Kiedy zaś robotnicy schodzą z placu budowy, jest po czym, a niejednokrotnie choćby i czym przejechać, czyli prace jakoś postępują, wówczas trudniej jest narzekać na paraliż. Zawodowi i hobbystyczni narzekacze bez wątpienia i tak ten paraliż gdzieś znajdą. Zwolennicy tego co się w Krakowie dzieje powiedzą z kolei, iż to nie paraliż, a postęp. Pogódźmy więc ich, w ten piękny i długi czerwcowy weekend, deklarując, iż czeka nas komunikacyjny paraliż postępowy. Taki możemy chyba w Krakowie zaryzykować.
Jakub Olech, politolog, wykładowca akademicki, krakowianin z importu, obserwator (bliższy) i uczestnik (dalszy) życia miasta i regionu.