Żółto-czerwoni tylko z puntem we Wrocławiu. Na szczęście Pogoń też się potknęła!

3 tygodni temu
Jagiellonia w piątkowy wieczór tylko zremisowała ze zdegradowanym już Śląskiem Wrocław. Strata punktów mogła skomplikować sytuację żółto-czerwonych w walce o europejskie puchary. Ulgę przyniosła informacja ze Szczecina:ścigająca Jagiellonię Pogoń Szczecin również tylko zremisowała (3:3 z Lechią). Oznacza to, iż przed decydującym meczem ostatniej kolejki w Białymstoku, Jagiellończycy utrzymują trzy punkty przewagi nad "Portowcami", a sprawa trzeciego miejsca rozstrzygnie się w bezpośrednim starciu. Mecz we Wrocławiu miał swoje etapy. Początek należał do Jagiellonii, która stwarzała sobie sytuacje, m.in. za sprawą Oskara Pietuszewskiego, Jesusa Imaza czy Afimico Pululu, ale brakowało skuteczności. Było to równie irytujące co w meczu przeciw Górnikowi Zabrze, kiedy jagiellońska nieskuteczność budziła frustrację. Po kwadransie gra się wyrównała, a okresami stawała się choćby monotonna. Emocje wróciły pod koniec pierwszej połowy i na początku drugiej. Po wznowieniu gry po przerwie groźnie zaatakował Śląsk, a świetną interwencją popisał się Sławomir Abramowicz. Gospodarze dopięli jednak swego i wyszli na prowadzenie po golu Jegora Macenki. w tej sytuacji kompletnie nie popisał się Joao Moutinho i Enzo Ebosse. Jagiellonia odpowiedziała bardzo gwałtownie – w 66. minucie po akcji Pululu i prostopadłym podaniu Jarosława Kubickiego wyrównującą bramkę zdobył Jesus Imaz.

Białostoczan usprawiedliwia trochę przerzedzony skład: Jagiellonia przystąpiła do meczu osłabiona,
Idź do oryginalnego materiału