Zwycięstwo potrzebne od zaraz. Wyjazd „Pasiaków” do Jastrzębia-Zdroju

2 godzin temu
Resoviacy koniecznie muszą wyciągnąć wnioski z ostatnich niepowodzeń. Podobny mecz, jak ten z Podbeskidziem, nie może się więcej powtórzyć. (Fot. Paweł Golonka/CWKS Resovia S.A.)

Po fantastycznym meczu w wykonaniu „Pasiaków” z Lechem Poznań nie ma już śladu. Resovia kompletnie zawodzi, nie rozpieszczając swoich fanów zarówno grą, jak i wynikami. Rzeszowianie wypadli ze strefy barażowej i aby ponownie wrócić do czołówki, bezwzględnie muszą pokonać dziś w delacji GKS Jastrzębie.

PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 2. LIGA

Niewesoło ostatnio zrobiło się przy Wyspiańskiego 22. Miejscowa Resovia w czterech poprzednich meczach ligowych zgromadziła tylko punkt, w efekcie czego biało-czerwoni znaleźli się poza najlepszą szóstką. Wobec tak słabej postawy na ligowych boiskach, w niepamięć poszła zwycięska potyczka z Lechem Poznań w Pucharze Polski. Zastanawiające w szeregach rzeszowian jest to, iż w ostatnich dwóch spotkaniach podopieczni Jakuba Żukowskiego zagrali dwie zgoła inne połowy. Pierwsza część meczu, czy to w Grodzisku Mazowieckim, czy w Rzeszowie była naprawdę niezła w wykonaniu resoviaków, ale po przerwie piłkarze w pasiakach zupełnie dali ciała, trwoniąc przewagę z pierwszych 45 minut. Skąd bierze się taka dysproporcja?

– Ciężko jest jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego gramy dwie tak różne połowy. Rozmawiamy na ten temat, w przerwie meczu z Podbeskidziem też powiedzieliśmy sobie w szatni, iż ten mecz zaczyna się od nowa i mamy wyjść na kolejną połowę tak samo, jak na pierwszą. Niby wszyscy o tym wiemy, wychodzimy z takim nastawianiem, a tak naprawdę oddajemy przeciwnikowi pole gry i możliwość stwarzania łatwych sytuacji. Tacy piłkarze, jakich mamy, nie powinni do tego dopuszczać. Oni oczywiście zdają sobie z tego sprawę – próbował tłumaczyć ten stan rzeczy trener Żukowski po porażce z Podbeskidziem.

Jak zaznaczał opiekun zespołu z Wyspiańskiego, jego gracze koniecznie muszą się podnieść z tych niepowodzeń i jak najszybciej wyciągnąć wnioski, bo, jak podkreślał szkoleniowiec, Resovii zależy na szybkim powrocie do 1. ligi.

Udowodnić nie przed kamerą

Pierwsza misja poprawy gry i rezultatów rzeszowian przypadnie na dzisiejszy mecz z GKS-em Jastrzębie. Rywale także mają za sobą znaczny kryzys formy, z którego przełamali się dopiero w minionej kolejce, pokonując na wyjeździe Rekord Bielsko-Biała. Jastrzębianie czekali na tę wiktorię aż od 25 sierpnia, kiedy wygrali u siebie ze Świtem Szczecin. Triumf z beniaminkiem był dopiero trzecim zwycięstwem klubu z Górnego Śląska. Nastawienie biało-czerwonych na wyjazd do Jastrzębia-Zdroju może być tylko jedno.

– Cały czas się uczulamy, żeby utrzymać koncentrację przez 90 minut i pracujemy nad tym. Musimy jak najszybciej zapomnieć o minionych niepowodzeniach i skupić się na sobie, i na tym, co potrafimy grać, i przenieść to na boisko – zapowiada przed kamerą Resovia TV obrońca „Pasiaków”, Radosław Adamski, mówiąc, iż najbliższy wyjazd będzie dobrze znany jego drużynie.

– To nie jest nam obcy teren. Już nieraz mierzyliśmy się z GKS-em Jastrzębie, zawsze to były mecze walki, i tego spodziewamy się w piątek. Myślę, iż na boisku będą rządziły też cechy wolicjonalne. Jedziemy po 3 pkt, ale musimy to udowodnić, nie tutaj przed kamerą, tylko na murawie – podkreśla 31-letni piłkarz.

GKS Jastrzębie – RESOVIA

Piątek, godz. 18 (transmisja TVPSport.pl)

Idź do oryginalnego materiału