W ostatnim czasie chyba każdy, kto zowie się człowiekiem myślącym, zaczął zastanawiać się nad kruchością życia. I obojętnie w jaki sposób to robił, czynił to na pewno. Niektórzy prawdopodobnie choćby zrobili rachunek sumienia. Jaki by kto nie był, sięgnął do głębi swojego umysłu i zadał sobie pytanie: gdzie się spieszysz? Dlaczego nie chwytasz dnia, w najlepszym ze znaczeń tego słowa?
Dlaczego nie widzisz drugiego człowieka w obliczu każdego dnia czyhającej śmierci?
Te ostatnie z „drzwi” mogą się przed każdym z nas otworzyć w niespodziewanej chwili! Przecież nie znamy dnia ani godziny! Przez pryzmat śmierci niewinnych „uczestników” wojen winniśmy zastanowić się jakim pyłkiem jesteśmy. Każdego dnia dziesiątki tysięcy ludzi schodzi z tego łez padołu. I to w różnych sytuacjach, choćby z przysłowiowego chodnika.
Zatem czym jest życie? Czy jest rzeczywiście marnością nad marnościami, jak twierdził Kohelet w swej księdze?
Przekonanie o tym, iż wszystko jest marnością dotyczy zjawisk przyrody, zabiegów człowieka zmierzających do osiągnięcia bogactwa i sławy, używania przyjemności i mądrości. Kohelet mówi o zachłanności ludzi, marnotrawstwie, traceniu i omijaniu tego, co piękne, chęci korzystania z jak największych przyjemności. Człowiek poddany jest prawom przemijania i zapomnienia. Powinniśmy czerpać z życia pełnymi garściami wszystko to, co sprawia nam euforia – tak można odczytać treść zapisaną w księdze Koheleta. Autor podkreśla, iż nie należy wyczekiwać jakiegokolwiek końca, a jedynie cieszyć się z tego, co mamy. W życiu jest czas na euforia i na smutek, i powinniśmy zachować odpowiedni dystans do życia. Należy utrzymywać umiar i rozsądek nie tylko w szczęściu, ale także przy niepowodzeniach.
Do tej zadumy nad życiem i jego nietrwałością pchnęła mnie m.in. rozmowa z bardzo mądrym i światłym Człowiekiem., który bardzo trafnie zauważył, iż ludzie nie doceniają tego co mają! Nie doceniają życia! Marnują je na kłótnie i swary! A powinni, miast topić jeden drugiego w przysłowiowej łyżce wody kochać jeden drugiego. I tu kłania się ks. Twardowski ze swoimi proroczymi słowy: „Śpieszmy się kochać ludzi, tak gwałtownie odchodzą”. Warto, warto i jeszcze raz warto!!! Przecież życie to bańka mydlana z nami w swym wnętrzu. Trzeba łapać każdy dzień, ale sine ira et studio – bez gniewu i zawziętości, jak mądrze powiedział Tacyt. Pax… nie tylko między Chrześcijany!
Marek Mostowski


