
Tsering Lhamo, współdyrektor Centrum dla Uchodźców FCJ, stoi przed dziecięcą zabawką pozostawioną po opuszczeniu domów w Glazebrook około rok temu. Mówi, iż nieruchomości te byłyby idealnym tymczasowym schronieniem dla rodzin uchodźców.
Grupa społeczników, deweloper i organizacja pomagająca uchodźcom proponują, by 10 pustych luksusowych domów na północy Toronto przekształcić w tymczasowe schronienie dla rodzin o niskich dochodach. Domy stoją puste od roku, odkąd firma Gairloch Developments kupiła je z zamiarem wyburzenia i postawienia 34-piętrowej wieży mieszkalnej.
Ponieważ nie wydano jeszcze pozwolenia na budowę, miasto nie zgodziło się na rozbiórkę — a nieruchomości utknęły w martwym punkcie.

David Walsh, komercyjny deweloper nieruchomości i obrońca praw mieszkaniowych, chce przekonać właściciela 10 pustych domów w Glazebrook, aby pozwolił na ich tymczasowe wykorzystanie na zakwaterowanie rodzin uchodźców.
Deweloper i filantrop David Walsh, FCJ Refugee Centre oraz Geoff Kettel ze stowarzyszenia mieszkańców Leaside apelują, by wykorzystać domy jako schronienie przejściowe. Model zakładałby drobne naprawy finansowane przy wsparciu miasta, przekazanie domów agencji mieszkaniowej i pobieranie czynszu, który trafiałby do właściciela.
Radna Rachel Chernos Lin określiła pomysł jako „interesujący”, ale zaznaczyła, iż miasto może nie mieć zasobów ani narzędzi prawnych, by pośredniczyć w takim projekcie. Największym problemem pozostaje zgoda firmy Gairloch, która dotąd nie odpowiedziała na żadne prośby o rozmowę.

Radna Rachel Chernos Lin pochwaliła tę koncepcję. Zastanawia się jednak, czy plan zapewnienia mieszkań rodzinom o niskich dochodach w tymczasowo pustych domach jest realistyczny dla miasta.
Ekonomia i społeczne potrzeby
Walsh podkreśla, iż propozycja jest korzystna także dla właściciela — wynajęcie domów pozwoliłoby uniknąć wysokiego podatku od pustych nieruchomości, który w Toronto wynosi już 3 proc. wartości. Przy wycenie domów na około 4 mln dolarów, roczny podatek przekroczyłby 100 tys. dolarów.

Dziesięć szeregowców ma powierzchnię od 200 do 300 metrów kwadratowych. Ceny innych domów w okolicy sięgają choćby 3,7 miliona dolarów.
Organizacje społeczne zwracają uwagę, iż w Toronto coraz więcej projektów deweloperskich utknęło w długotrwałych procedurach administracyjnych — według badania Canadian Home Builders Association średnie oczekiwanie na pozwolenie na budowę trwa tu aż 25 miesięcy. Dla rodzin uchodźców, czekających na stałe miejsce do życia, choćby tak długi czas to ogromna pomoc.
FCJ Refugee Centre prowadzi już trzy takie domy, w których rodziny mieszkają od pół roku do roku. Według współdyrektor Tsering Lhamo, puste domy Gairloch „byłyby idealnym uzupełnieniem” i stworzyłyby stabilne warunki dla najbardziej potrzebujących.
Miasto zalane pustymi działkami

Geoff Kettel jest współprzewodniczącym Federacji Stowarzyszeń Mieszkańców Północnego Toronto. Sugeruje również, aby miasto podjęło większe działania w celu ułatwienia realizacji planu wykorzystania pustych domów jako tymczasowego zakwaterowania dla rodzin o niskich dochodach.
Geoff Kettel przypomina, iż w ostatnich latach Toronto boryka się z rosnącą liczbą wyburzonych budynków, po których zostają zaniedbane, zaśmiecone działki. Jego zdaniem wykorzystanie istniejących domów jako schronienia przejściowego jest „nieporównywalnie lepsze” niż pozostawienie ich pustych lub zburzonych.
Walsh dodaje, iż również miejskie pustostany mogłyby zostać przekształcone w mieszkania tymczasowe. „W Toronto 1500 osób śpi na ulicach. Musimy działać kreatywnie” — podkreślił.













