10 tysięcy złotych, a choćby areszt. Mieszkańcy bloków mają jeszcze 14 miesięcy

5 godzin temu

Urządzenia, które mają mieszkańcy bloków muszą być pilnie wymienione. Po 1 stycznia 2027 ich poprzednie urządzenia staną się po prostu niezgodne z prawem. Za wymianę odpowiadają w większości spółdzielnie, a nie wywiązanie się z obowiązku grozi wysoką karą, a choćby aresztem.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Większość Polaków codziennie zerka na swoje liczniki wody, gazu czy ciepła, nie zastanawiając się nad tym, iż za niecałe dwa lata te urządzenia przestaną być zgodne z prawem. Choć wyglądają zwyczajnie — z obracającymi się cyferkami i plombą spółdzielni — w rzeczywistości miliony z nich muszą zniknąć z mieszkań do 1 stycznia 2027 roku. W przeciwnym razie właściciele budynków i wspólnoty mieszkaniowe mogą zostać ukarani grzywną sięgającą 10 tysięcy złotych, a w skrajnych przypadkach choćby aresztem.

Nowe przepisy wymuszają rewolucję w pomiarach mediów. Każdy wodomierz, ciepłomierz i podzielnik kosztów ogrzewania w budynkach wielolokalowych musi mieć funkcję zdalnego odczytu. Brzmi technicznie, ale w praktyce chodzi o wymianę milionów liczników w całym kraju.

Większość Polaków nie ma pojęcia o obowiązku

Z danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, iż zaledwie 36% mieszkań w Polsce ma już urządzenia zdalnego odczytu. Oznacza to, iż w ciągu najbliższych 14 miesięcy trzeba wymienić około 7–8 milionów liczników. To gigantyczne przedsięwzięcie logistyczne, które wymaga pracy tysięcy monterów i ogromnych nakładów finansowych.

Problem w tym, iż większość właścicieli mieszkań nie zdaje sobie sprawy z nadchodzącej zmiany. Nowoczesne liczniki wyglądają niemal tak samo jak stare – różnią się tylko szczegółami. Jednym z nich jest oznaczenie „LZO” (Licznik Zdalnego Odczytu) oraz cyfrowy wyświetlacz zamiast klasycznych obracających się tarcz. jeżeli twoje urządzenie nie ma tego symbolu, będzie musiało zostać wymienione.

Jak wynika z ustawy z 2021 roku, która implementowała unijną dyrektywę o efektywności energetycznej, do 1 stycznia 2027 roku każdy właściciel lub zarządca budynku wielolokalowego musi zapewnić wymianę wszystkich liczników.

Zarządcy ruszyli z wymianą, ale zbyt wolno

W wielu gminach wymiana już się zaczęła, ale tempo jest zdecydowanie zbyt wolne. Przykładowo gmina Hyżne planuje wymianę 1500 liczników w ciągu trzech miesięcy, a w Kolonowskiem inwestycja obejmie 800 urządzeń i pochłonie ponad pół miliona złotych. Wrocławski TBS montuje nowe ciepłomierze, a poznańska spółdzielnia „Osiedle Młodych” prowadzi proces od kilku lat.

Problem w tym, iż choćby tak duże inicjatywy nie nadążają za kalendarzem. jeżeli obecne tempo się utrzyma, setki tysięcy budynków nie zdążą z wymianą przed końcem 2026 roku. Zarządcy tłumaczą się brakiem ekip montażowych, problemami z dostępnością lokatorów i opóźnieniami w dostawach sprzętu.

– „Mieszkam w bloku od 15 lat i nikt nigdy nie wspominał o żadnej wymianie. Nagle przychodzi pismo, iż mam udostępnić mieszkanie i iż grożą kary. A oni dopiero teraz się za to biorą!” – mówi pan Krzysztof z Wrocławia, który ma zaplanowaną wymianę dopiero na grudzień.

„Bezpłatna” wymiana, która kosztuje setki złotych

Oficjalnie wymiana liczników ma być bezpłatna. W praktyce jednak oznacza to tylko, iż mieszkańcy nie dostaną osobnej faktury. Koszt zostanie doliczony do opłat eksploatacyjnych i rozłożony w czasie. Średnio wychodzi od 300 do 500 zł na mieszkanie, w zależności od liczby pionów i stopnia skomplikowania instalacji.

Niektórzy lokatorzy już zauważyli wzrost opłat. – „Dostałam pismo, iż wymiana nic mnie nie kosztuje. A po dwóch miesiącach czynsz wzrósł o 80 zł miesięcznie. Zadzwoniłam do zarządcy, a on powiedział, iż to ‘raty’ za nowe liczniki. Czyli jednak płacę – tylko po cichu” – relacjonuje pani Zofia z Poznania.

Zarządcy tłumaczą, iż taki sposób rozliczania jest zgodny z prawem, bo koszt dotyczy całej wspólnoty, a nie indywidualnych lokatorów. Nie zmienia to jednak faktu, iż mieszkańcy odczują wymianę w swoich portfelach.

Kara bez litości

Ustawa nie pozostawia miejsca na interpretację – brak liczników zdalnego odczytu będzie traktowany jako naruszenie obowiązku. Za niewykonanie wymiany grozi grzywna do 10 tysięcy złotych. W wyjątkowych przypadkach, np. przy celowym zaniechaniu lub fałszowaniu danych, sąd może nałożyć choćby karę aresztu.

Co więcej, brak wiedzy o przepisach nie zwalnia z odpowiedzialności. To oznacza, iż jeżeli zarządca nie dopilnuje wymiany, a kontrola wykryje niezgodność, kary finansowe poniosą wszyscy mieszkańcy wspólnoty – przez fundusz remontowy lub dopłatę do czynszu.

Wyjątki istnieją, ale są rzadkie. Polska Izba Inżynierów Budownictwa wskazuje, iż z obowiązku można zostać zwolnionym tylko wtedy, gdy montaż jest technicznie niemożliwy lub ekonomicznie nieuzasadniony. Dotyczy to głównie bardzo starych kamienic lub budynków o nietypowych instalacjach.

Zdalny odczyt — wygoda, ale i ryzyko

Nowe liczniki mają kilka zalet. Największa to wygoda — nie trzeba już wpuszczać inkasenta ani podawać odczytów przez internet. Dane trafiają automatycznie do systemu administratora, który widzi zużycie w czasie rzeczywistym. Dzięki temu szybciej można wykryć awarie, przecieki lub błędy w instalacji.

Z drugiej strony pojawiają się obawy o niezawodność i prywatność. Urządzenia z elektroniką częściej się psują, a wymiana baterii lub modułu komunikacyjnego kosztuje więcej niż dawniej. – „Stary licznik działał 12 lat bez problemu, a ten nowy padł po roku. Serwis kosztował mnie 150 zł” – mówi pan Andrzej z Łodzi.

Niektórzy mieszkańcy boją się też, iż dane o zużyciu wody czy ciepła mogą być wykorzystywane do tworzenia profili zachowań domowników. Eksperci uspokajają, iż transmisja danych jest szyfrowana, ale wciąż warto zwracać uwagę, jakie informacje trafiają do systemu.

Kto nadzoruje i jak uniknąć kłopotów

Za egzekwowanie przepisów odpowiadają urzędy gminne oraz nadzór budowlany. Od 2027 roku kontrolerzy będą mieli prawo sprawdzać, czy wszystkie budynki wielorodzinne mają już liczniki zdalnego odczytu. W przypadku niezgodności urząd wyda decyzję nakazującą wymianę w określonym terminie i nałoży grzywnę.

Pierwsze kontrole planowane są na początek 2027 roku, a urzędnicy zapowiadają, iż priorytetowo będą sprawdzać duże spółdzielnie i wspólnoty. To właśnie tam ryzyko opóźnień jest największe.

Jeśli jesteś właścicielem mieszkania, możesz już teraz zapytać zarządcę o plan wymiany. Sprawdź, czy twoje liczniki mają oznaczenie „LZO”. jeżeli nie, dopytaj o harmonogram prac i o to, w jaki sposób zostaną rozliczone koszty.

Co możesz zrobić już teraz

Nie warto czekać do ostatniej chwili. Im bliżej 2027 roku, tym bardziej przeciążone będą firmy montażowe, a terminy – dłuższe. jeżeli zarządca nie działa, zaproponuj temat na zebraniu wspólnoty. Wymagaj przedstawienia planu, ofert firm i kosztorysu.

Warto też mieć świadomość, iż opóźnienia mogą uderzyć finansowo we wszystkich mieszkańców. Kary dla wspólnoty są rozliczane proporcjonalnie, więc choćby jeżeli nie jesteś winny zaniedbania, i tak zapłacisz.

Co to oznacza dla Ciebie

Do 1 stycznia 2027 roku każdy licznik bez funkcji zdalnego odczytu musi zostać wymieniony. Odpowiedzialność spoczywa na zarządcy, ale skutki poniosą wszyscy mieszkańcy. Dlatego lepiej działać teraz, gdy można spokojnie zaplanować prace i uniknąć nerwowego pośpiechu.

W praktyce to kolejny etap cyfryzacji naszych domów – zamiast człowieka z notesem pojawi się system, który „zajrzy” do licznika sam. To wygoda, ale też koszt i obowiązek, którego nie da się uniknąć. Bo gdy licznik przestanie się kręcić, a termin minie, urzędnicy nie będą mieć litości.

Idź do oryginalnego materiału