Tym samym podopieczni Łukasza Ganowicza wciąż są za podium zestawienia (pełna tabela TUTAJ). Z kolei ekipa Zbigniewa Smółki na dobre ugrzęzła w strefie spadkowej. Nie kończą jednak jesieni, bo przed nimi jeszcze jedna kolejka, która zostanie rozegrana awansem z wiosny.
MKS Kluczbork
Biało-niebiescy mogli i powinni wygrać starcie w Zielonej Górze przeciwko Lechii. O ile jednak przed przerwą dopisywało im szczęście, o tyle po zmianie stron wręcz przeciwnie. Jakby nie było w partii numer 1 lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, ale to nasi piłkarze byli znacznie konkretniejsi. A przede wszystkim kapitalnie kontrowali. Jak wtedy gdy mijało pół godziny gry, a Patryk Tuszyński dokładnie uderzył z okolic 13. metra w prawy dolny róg „świątyni” przeciwnika. Następnie „golem do szatni” popisał się Kamil Bębenek, który sfinalizował książkową wręcz akcję kolegów.
Do tego tuż po zmianie stron goście mogli „zamknąć mecz”, ale napastnik Lechii Przemysław Mycan wybił piłkę z linii bramkowej. To dla zielonogórzan był już wyraźny sygnał alarmowy. W związku z czym ze zdwojoną siłą ruszyli do odrabiania strat. Niebawem sędzia podyktował dla nich rzut karny, a tego na gola zamienił Mateusz Lisowski. Na tym nie poprzestawali, ale i kluczborczanie nie zamierzali im tego ułatwiać. Do czasu, albowiem siedem minut przed końcem regulaminowego czasu Błażeja Sapielaka uderzeniem bezpośrednio z rzutu rożnego pokonał Rafał Figiel! Próbowali też pójść za ciosem, ale wynik już się nie zmienił.
Lechia Zielona Góra – MKS Kluczbork 2-2 (0-2)
Bramki: 0-1 Tuszyński – 31., 0-2 Bębenek – 44.., 1-2 Lisowski – 57. (karny), 2-2 Figiel – 83.
Stal Brzeg
Mecz z udziałem drugiej naszej drużyny jeszcze bardziej obfitował w gole. Szczególnie pierwsza połowa starcia w Pawłowicach Śląskich. Ba, nim minęło 37. minut to piłka w obu siatkach lądowała aż pięciokrotnie. Worek z bramkami rozwiązał Filip Lachendro, a niebawem w jego ślady poszedł Szymon Sobierajewicz, choć on akurat pokonał swojego kolegę z drużyny. Jeszcze mniej czasu gospodarze potrzebowali by wrócić na prowadzenie, a te dał im tym razem Dawid Weis. I wszystko to nim minął kwadrans gry.
Później gra trochę się uspokoiła, niemniej jeszcze przed przerwą zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Raz to gospodarze powiększali dystans, raz to żółto-niebiescy niwelowali straty. Jak wtedy gdy na 3-1 podwyższył były gracz brzeżan Łukasz Piontek, aczkolwiek po chwili kontaktowe trafienie zanotował Dawid Poniewierski. Co z tego jednak skoro parę minut po przerwie dublet skompletował Weis. Przyjezdni jednak nie poddali się i kwadrans przed końcem na 4-3 trafił Michał Kuriata. Na co tym razem rywale odpowiedzieli niemalże momentalnie.
Pniówek Pawłowice – Stal
Brzeg 5-3 (3-2)
Bramki: 1-0 Lachendro – 6., 1-1 Sobierajewicz – 12. (samobójcza), 2-1 Weis – 14., 3-1 Piontek – 35., 3-2 Poniewierski – 37., 4-2 Weis – 55., 4-3 Kuriata – 75., 5-2 James 77.