
Trzy mecze, dogrywka i rzut monetą, zakończony szczęśliwie dla Górnika Zabrze. Dokładnie 1 kwietnia 1970 roku miało miejsce drugie spotkanie obu fenomenalnych wówczas ekip w ramach półfinału Pucharu Zdobywców Pucharów. Jak się okazuje, niedługo Górnik i Roma mogą znowu spotkać się na zielonej murawie.
Trójmecz Górnika z AS Romą stanowi jeden z największych momentów w historii polskiej piłki klubowej. Rywalizacja, która dała zabrzańskiej drużynie jedyny w historii futbolu w kraju nad Wisłą awans do finału europejskiego pucharu miała nieprawdopodobny przebieg.
Najpierw 1 kwietnia 1970 w stolicy Italii padł remis 1:1. Wynik otworzył w 29. minucie gry Jan Banaś, zaś gospodarze odpowiedzieli trafieniem Elvio Salvoriego w 53. minucie spotkania. W rewanżu, 15 kwietnia 1970, na Stadionie Śląskim wypełnionym 90 tysiącami fanatycznych kibiców, po kapitalnym widowisku Górnik zremisował z drużyną z Rzymu 2:2.
Tym razem Roma otworzyła wynik meczu, za sprawą trafienia Fabio Capello w 9. minucie spotkania. Zabrzanie odpowiedzieli dopiero w 90. minucie gry, bramką Włodzimierza Lubańskiego z rzutu karnego. W dogrywce to Trójkolorowi wyszli na prowadzenie, a do bramki trafił już w trzeciej minucie Lubański. Włosi odpowiedzieli bramką Francesco Scarattiego… w 120. minucie spotkania.
Po końcowym gwizdku sędziego w szatni śląskiej drużyny panowała rozpacz. Zawodnicy Górnika byli bowiem przekonani, iż przegrali różnicą bramek na wyjeździe i to Roma awansowała do finału. Wieść o tym, iż w Pucharze Zdobywców Pucharów bramki na wyjeździe nie liczą się podwójnie, a rozgrywane jest trzecie spotkanie na neutralnym terenie do szatni 14-krotnych mistrzów Polski przyniósł Henryk Loska.
Trzeci mecz w Strassburgu, rozgrywany 22 kwietnia 1970 roku miał wskazać zwycięzcę rywalizacji i zarazem przyszłego rywala Manchesteru City. Także na boisku we Francji Górnik i Roma toczyły zacięty i wyrównany bój. Znowu wynik otworzyła drużyna z Zabrza, za sprawą bramki Lubańskiego na trzy minuty przed przerwą. Rzymianie odpowiedzieli trafieniem Capello z rzutu karnego w 57. minucie gry.
Kolejne bramki w tej rywalizacji już nie padły, a o awansie do finału PZP zadecydować miał… rzut monetą. Konkretyzując, nie tyle monetą co żetonem, który z jednej strony był czerwony, z drugiej zielony. Na zieloną część wskazał kapitan Górnika, Stanisław Oślizło i ku euforii swojej drużyny i rzeszy kibiców z Zabrza dał tym samym awans śląskiej drużynie do finału.
Niewykluczone, iż w 55 rocznicę rywalizacji zabrzańsko-rzymskiej obejrzymy kolejną jej odsłonę… przy Roosevelta. Jak słyszymy, AS Roma ma być faworytem do rozegrania z Górnikiem meczu otwarcia Areny Zabrze.
Tego typu przymiarki czynione były już kilkanaście lat temu, kiedy Górnik z Romą miał zagrać na otwarcie Stadionu Śląskiego. Ostatecznie mecz nie doszedł do skutku, ale tym razem może być zupełnie inaczej…
Górnik Zabrze – AS Roma: awans po rzucie monetą