A jednak się da. Trzeba tylko pokazać palcem

1 tydzień temu

Pokrzywy zostały wykoszone! Wprawdzie do normalności nazywanej przez niektórych „sukcesem”, jeszcze bardzo daleko, ale po naszej interwencji pierwszy krok został zrobiony.

Płakowice, dziś będące częścią Lwówka Śląskiego, kryją w sobie znacznie bogatszą historię, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. To niewielka miejscowość, której rozwój przez wieki toczył się wokół złota. Złotonośne tereny rozciągały się pomiędzy dzisiejszymi Płakowicami, Pieszkowem, Dworkiem i Bielanką. W średniowieczu rejon ten był jednym z najważniejszych ośrodków wydobycia tego drogocennego kruszcu na Dolnym Śląsku. Podczas badań, na obszarze kilku kilometrów kwadratowych odnaleziono tam ślady tysięcy szybów. Co warto podkreślić, pierwsza historyczna wzmianka o Płakowicach pochodzi z 1217 roku, kiedy to książę Henryk Brodaty, nadając prawa miejskie Lwówkowi Śląskiemu, przekazał miastu także okoliczne kopalnie złota.

Historia wsi to jednak nie tylko górnictwo. W drugiej połowie XIX wieku region wkroczył w nowy etap rozwoju. Otwarto kamieniołom piaskowca, a kilka lat później przez Płakowice poprowadzono linię kolejową, co dodatkowo wzmocniło znaczenie miejscowości.

Dziś Płakowice są spokojną „dzielnicą” lwiego grodu. I szkoda, iż przez władze traktowane są nieco po macoszemu. Jak przystanki w mieście są sprzątane, tak te w Płakowicach dostrzegane są dopiero po tym, jak redakcja Lwówecki.info na prośbę czytelników, zwróci na nie uwagę. Zarośnięta pokrzywami zatoka przystankowa, to skrajna nieodpowiedzialność i wyraz lekceważenia mieszkańców.

Oczywiście cieszy, iż po raz kolejny po zwróceniu uwagi zatokę wykoszono. Ale czy to faktycznie sukces godny odtrąbienia, a może choćby umieszczenia w ulotce rozsyłanej do mieszkańców za ich pieniądze? Czy raczej kolejny przykład nieporadności władzy? Bo wprawdzie sięgające kolan pokrzywy zostały wykoszone, ale to, co zostało, bardziej przypomina ściernisko u kiepskiego gospodarza, niż miejsce, gdzie z czystym sumieniem można posłać dzieci, by tam oczekiwały na autobus.

Stojąc pomiędzy muldami trzeba uważać, by nie zostać ochlapanym przez przejeżdżający samochód, ale również, by nie wywinąć orła stawiając kolejne kroki na tym „przystanku”.

Mieszkańcy Płakowic zasługują na coś więcej. Przecież płacą podatki tak samo, jak mieszkańcy rynku, Dworka czy Zbylutowa… A jednak choćby taki drobiazg jak bezpieczna zatoka autobusowa, to wciąż zadanie w sferze marzeń. Trudno wspominać o korytkach odprowadzających wodę z jezdni, chodnikach, placach zabaw z prawdziwego zdarzenia, miejscach do integracji i zabawy dla młodzieży i dorosłych, czy zatokach autobusowych, takich z utwardzoną nawierzchnią, widocznych, bezpiecznych, … a przecież to nie żaden luksus.

Być może, gdyby Płakowice odłączyły się od miasta i stały samodzielnym sołectwem z dobrym sołtysem, radą sołecką i własnym budżetem, coś by się zmieniło. Może wówczas sołectwo Płakowice miałoby siłę przebicia? A być może trzeba po prostu poczekać na lepszych gospodarzy, nie takich, co twierdzą, iż są po stronie mieszkańców, ale takich, co naprawdę potrafią pracować na rzecz lokalnej społeczności.

Jak na razie pozostaje nam przypomnieć o konieczności zapisania w kalendarzu kolejnego koszenia pokrzyw.

Idź do oryginalnego materiału