Polski system ochrony zdrowia stoi przed najtrudniejszym wyzwaniem od lat. Narodowy Fundusz Zdrowia walczy z ogromnym deficytem, który według najnowszych szacunków może w 2026 roku sięgnąć 23 miliardów złotych. Eksperci alarmują, iż bez szybkich działań całkowite załamanie systemu stanie się nieuniknione.

Fot. Warszawa w Pigułce
Rekordowa dziura budżetowa
Minister zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda podczas ostatnich spotkań z dziennikarzami nie pozostawiła złudzeń co do skali problemu. Jak poinformowała na początku października, w budżecie NFZ na 2026 rok zabraknie 23 miliardów złotych. To nie pierwszy rok, kiedy Fundusz boryka się z deficytem – już w 2025 roku luka wynosi 14 miliardów złotych.
Pomimo rekordowych nakładów na ochronę zdrowia zaplanowanych w budżecie państwa na poziomie prawie 248 miliardów złotych, pieniędzy wciąż jest za mało. Przyczyny tej sytuacji to przede wszystkim realizacja ustawy podwyżkowej dla pracowników medycznych oraz rosnące koszty świadczeń zdrowotnych.
Co poszło nie tak?
Problem narastał stopniowo przez ostatnie lata. W 2022 roku rząd przeniósł ciężar finansowania wielu zadań z budżetu państwa bezpośrednio do NFZ. Do tego doszły gwarantowane podwyżki wynagrodzeń dla personelu medycznego powiązane ze średnią krajową. Efekt? Wszystkie dodatkowe wpływy ze składek zdrowotnych pochłaniają wzrosty płac, podczas gdy potrzeby na świadczenia medyczne rosną w tempie znacznie szybszym niż przychody Funduszu.
Eksperci z Instytutu Finansów Publicznych szacują, iż w skrajnym scenariuszu w najbliższych trzech latach może zabraknąć choćby 159 miliardów złotych. Oznacza to, iż ponad jedna trzecia wydatków NFZ musiałaby być finansowana z dotacji budżetowych – to dwa razy więcej niż w przypadku systemu emerytalnego ZUS.
Co to oznacza dla Ciebie?
Skutki finansowych problemów NFZ już teraz odczuwają pacjenci. Szpitale na terenie całego kraju zaczynają przesuwać planowane operacje – szczególnie te ortopedyczne i inne nieratujące bezpośrednio życia – z końca roku na początek następnego. Minister Sobierańska-Grenda przyznała, iż sytuacja z końca 2024 roku, gdy placówki masowo odwoływały zabiegi, może się powtórzyć.
Jeśli jesteś na liście oczekujących do ortopedy, okulisty czy innego specjalisty, przygotuj się na jeszcze dłuższe kolejki. Szpitale będą musiały racjonować świadczenia, wykonując tylko te najpilniejsze. Programy lekowe i zabiegi ratujące życie mają pozostać priorytetem, ale pozostałe procedury mogą być znacznie opóźnione.
Realne konsekwencje dla rodzin warszawskich
Pani Magdalena z Bemowa od siedmiu miesięcy czeka na operację kolana w publicznym szpitalu. Niedawno dostała telefon, iż jej termin zostaje przesunięty o kolejne trzy miesiące. „Ledwo chodzę, nie mogę normalnie pracować, a państwo mówi mi, iż pieniędzy brakuje” – opowiada. To tylko jeden z tysięcy podobnych przypadków w całej Polsce.
Trudne decyzje przed rządem
Minister zdrowia zapowiada rozmowy z ministrem finansów Andrzejem Domańskim oraz premierem Donaldem Tuskiem o dodatkowych środkach. Problem w tym, iż przy deficycie budżetu państwa sięgającym 271 miliardów złotych i rosnącym zadłużeniu publicznym, znalezienie dodatkowych 23 miliardów złotych nie będzie łatwe.
Na stole leżą również zmiany w tzw. ustawie podwyżkowej, która gwarantuje coroczne podwyżki płac w ochronie zdrowia powiązane ze średnim wynagrodzeniem w kraju. Każda zmiana w tym obszarze spotkałaby się jednak z ostrym sprzeciwem środowisk medycznych.
Co możesz zrobić?
W obliczu pogłębiającego się kryzysu w służbie zdrowia warto pomyśleć o zabezpieczeniu swojego zdrowia. Prywatne ubezpieczenia medyczne lub pakiety medyczne oferowane przez pracodawców mogą być teraz cenniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. jeżeli masz zaplanowany zabieg, nie odkładaj go – im szybciej się zgłosisz, tym większa szansa na terminową realizację.
Warto też śledzić sytuację finansową swojego lokalnego szpitala. Placówki powiatowe, takie jak szpital w Myślenicach z 55-milionowym długiem, są szczególnie zagrożone ograniczeniem świadczeń.
Polski system ochrony zdrowia stoi na rozdrożu. Bez głębokich reform strukturalnych i stałego źródła finansowania, obecna sytuacja będzie się tylko pogarszać. Minister Sobierańska-Grenda otwarcie przyznaje: „Bez stabilnego NFZ nie zrobimy żadnych reform”. Problem w tym, iż czas na działanie gwałtownie się kończy, a pacjenci już teraz płacą za to najwyższą cenę.

3 godzin temu








