
Rozmowa z ANDREJĄ PROKICIEM, byłym piłkarzem i kapitanem Stali Rzeszów, który 25 maja w meczu z Wisłą Kraków po raz ostatni założył trykot drużyny z Hetmańskiej. Nasz rozmówca reprezentował biało-niebieskie barwy w 225 meczach ligowych oraz pucharowych, w których zdobył 53 bramki.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
– Ponad 200 meczów w Stali Rzeszów, ponad 50 goli, kawał zdrowia zostawiony na boisku, wielokrotnie skandowane nazwisko na trybunach, i tak można by jeszcze długo wymieniać. Ciężko uwierzyć, iż to już koniec twojej gry dla klubu z Hetmańskiej.
– Cały czas liczyłem, iż jeszcze zostanę, bo nie chciałem kończyć gry w piłkę. Wiem, jaka jest strategia klubu, jak jest plan na zespół, ale jednak sądziłem, iż jeszcze w tej szatni będę potrzebny, ale tak się nie stało. Zawsze myślałem, iż wciąż mogę grać zawodowo, mimo 36 lat. Liczyłem jeszcze na rok lub dwa na tym poziomie, ale cóż. Zobaczymy, co będzie dalej.
– Klub zaproponował ci inną formę dalszej współpracy?
– Na razie nie. Miałem sygnały, ale nie ma żadnych konkretów.
– Butów na kołku jednak nie zawieszasz.
– Liczę, iż to nie koniec, bo, tak jak mówiłem, chciałbym pograć jeszcze w piłkę. Na razie robię wszystko, żeby tak było, ale też jestem świadomy, jak to wszystko działa. jeżeli będą ciekawsze oferty trenerskie, bo w tym zakresie także się dokształcam, to razem z rodziną zdecyduję, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość.

– No właśnie, za tobą pierwszy egzamin trenerski. Zdobyłeś licencję UEFA B.
– Tak i to też będzie miało trochę wpływ na moje kolejne decyzje. Jest opcja gry, jak i zastania asystentem. o ile nic konkretnego nie będzie na wyższym poziomie, to wolę skupić się na grze w niższej lidze, a zarazem rozwijać się jako trener.
– Wróćmy do Stali Rzeszów. Który sezon w tym zespole był dla ciebie najlepszy?
– Wskaże dwa sezony po moim powrocie w 2021 roku. Są one dla mnie podobne. Strzeliłem sporo goli, zanotowałem dużo asyst, ponadto kibice mogli wrócić na trybuny, i wówczas cała nasza trybuna była pełna. Panowała fantastyczna atmosfera, drużyna była zgrana, bo zespół praktycznie się nie zmienił przez te dwa lata. Patrzę na ten czas jak na jeden okres. Było bardzo mało zmian, więc te sezony pozostaną na długo w mojej głowie.
– A gdybyś miał wybrać jeden najmilej wspominany mecz?
– Najczęściej wracam myślami do meczów derbowych i do bramki w 89. minucie spotkania, strzelonej na wagę zwycięstwa (sezon 2023/2024, gol na 2-1 – przyp. red.). To jest coś, co zawsze do mnie wraca. Kiedy myślę o tym, iż gdy nie będę już grał w piłkę, będę mógł wrócić do tego i popatrzeć, jak to było, jak cały stadion eksplodował. Coś pięknego!
– Po zejściu z boiska w meczu z Wisłą, udałeś się na trybuny do kibiców. Byłeś choćby na gnieździe, skąd prowadzi się doping. Spontaniczna decyzja?
– Schodząc w przerwie do szatni, kibice wywołali mnie przez mikrofon, żebym przyszedł do nich. 45 minut trwało dojście do sektora gniazdowego (uśmiech), w tym czasie porobiłem dużo zdjęć z kibicami, chciałem się z każdym spotkać. Całą drugą połowę, jak i po meczu byłem dostępny dla fanów, bo wiem, jak to jest ważne dla dzieci, dla ludzi związanych ze Stalą. Ja też chciałem ostatni raz poczuć takie emocje.
– Może kiedyś podobne emocje da ci twój syn, który trenuje piłkę nożną. Pójdzie w twoje ślady?
– Ma 9 lat, w Stali trenuje już trzeci rok, wcześniej trenował w DAF-ie Rzeszów. Sęk w tym, iż ciągnie go na bramkę (śmiech), więc może być przyszłym bramkarzem Stali.
– Gdy rozmawialiśmy po jednym z zimowych sparingów, mówiłeś, iż miniona runda wiosenna będzie dla ciebie szczególna, iż chcesz cieszyć się każdym treningiem, meczem, każdą minutą spędzoną na boisku. Ostanie 12 meczów nie dały wam powodów do radości. Czerpałeś mimo wszystko euforia z gry?
– Oczywiście, iż tak. choćby raz wszedłem na murawę na minutę, a ktoś powiedział: nie szanują kapitana, bo wchodzi na sam koniec. Natomiast ja pomyślałem, iż właśnie chcę wejść i zaliczyć kolejny mecz. Nie pomyślałem ani przez sekundę, żeby odpuścić trening albo obrazić się na trenera. Chciałem pracować, choćby trener wspomniał na naszej odprawie, iż nigdy nie opuściłem zajęć, iż zawsze byłem do dyspozycji. Tak chciałem i tak pozostanie, bo taki po prostu jestem.
– Andreja, życzymy ci przede wszystkim zdrowia, sukcesów w innym klubie, aż wreszcie powrotu do Stali Rzeszów, już w innej funkcji. Czego jeszcze możemy ci życzyć?
– To są życzenia, które ja sam sobie życzę w kontekście Stali. Wyobrażam sobie, iż prędzej czy później znowu będę w tym klubie, tylko w innej roli.