- Pracuję nie tam, gdzie ciała składano z pieczołowitością i szacunkiem przynależnym zmarłym, ale w miejscach, gdzie starano się ukryć ślady zbrodni. To rowy, doły, jamy, w których szkielety są w różnych pozycjach, na brzuchu, plecach, bezwładnie rzucone - mówi dr Joanna Rogóż*, antropolożka fizyczna, stypendystka Humboldta.