Jak teraz wyglądałoby Opole, gdyby nie było nas od 20 lat w Unii Europejskiej?
– Byłoby jak we wczesnych latach 90. Handel z łóżek polowych rozstawionych na szarej ulicy Krakowskiej. Towar importowany indywidualnie przez handlowców z Zachodu. Sypiący się Okrąglak z wodą cieknącą z dachu, przez co hala byłaby wyłączona z imprez. Nie mówiąc o drogach, na których budowę czekalibyśmy bardzo długo. Tymczasem reprezentacyjna Krakowska wypiękniała, Okrąglak zamienił się w nowoczesną Stegu Arenę, a także dziesiątki kilometrów dróg, które nie dość, iż zostały przebudowane, to jeszcze powstały przy nich ścieżki rowerowe.
Skok cywilizacyjny nie byłby możliwy bez obecności w Unii?
– Wyliczyliśmy, iż od 2004 roku Opole pozyskało 1,3 miliarda złotych z Unii Europejskiej, realizując projekty warte około 2 miliardów złotych. Pierwsze pieniądze, przedakcesyjne, umożliwiły rozwój sieci wodociągowo-kanalizacyjnej. Z czasem skala funduszy dostępnych dla Polski rosła, a miasto skutecznie po nie sięga do dzisiaj.
Który obszar inwestycji był najważniejszy?
– Nie da się tego jednoznacznie wskazać, ponieważ każdy ma wpływ na funkcjonowanie miasta. Za sprawą unijnych pieniędzy zmodernizowaliśmy tabor MZK. Wymieniliśmy ponad dwa tysiące punktów świetlnych na energooszczędne. Rozwijamy sieć tras rowerowych oraz przeprowadziliśmy termomodernizacje budynków. Do tego dochodzą rewitalizacje. Zmieniła się ulica Krakowska, miejskie place, czy przestrzeń w rejonie dawnej cementowni Piast, dzisiaj bardzo lubiane miejsce rekreacji i wypoczynku. Niezwykle istotna była modernizacja amfiteatru oraz powstanie Muzeum Polskiej Piosenki. Podobnie jak rozbudowa Opolskiego Teatru Lalki i Aktora. Chodziłem tam jako dziecko i teraz odwiedzam jako ojciec. Różnica jest diametralna. Nie zapominamy też o kwestiach społecznych. Dlatego powstało Centrum Dialogu Obywatelskiego, a w nim Izba Pamięci „Solidarności”, a po sąsiedzku Centrum Aktywizacji Społecznej. To ostanie po napaści Rosji na Ukrainą stało się pierwszym przystankiem pomocy dla uchodźców. Unijne pieniądze pomogły stworzyć nowy gmach Miejskiej Biblioteki Publicznej. Do dzisiaj uważanej za jeden z najładniejszych budynków w regionie. Równie spektakularną metamorfozę przeszły Bulwary Nadodrzańskie. Teraz wspólnie tworzą jeden z najbardziej klimatycznych zakątków Opola. Ponad 10 lat temu wmurowywaliśmy kamień węgielny pod budowę Parku Naukowo-Technologicznego. Kto by wtedy pomyślał, iż ta jednostka będzie po latach warta ponad 200 mln zł. I stała się domem dla kilkudziesięciu firm zatrudniających kilkuset ludzi.
Najwięcej pochłonęły jednak inwestycje komunikacyjne.
– Kluczową sprawą było rozpoczęcie budowy obwodnicy piastowskiej będącej pierwszym etapem obwodnicy południowej Opola. To zadanie pochłonęło około 120 mln zł, z czego dofinansowanie wyniosło aż 100 mln zł. Dziś łączy obwodnicę północną z węzłem na ulicy Niemodlińskiej, a w przyszłości ma połączyć dwa brzegi Odry na wysokości ulicy Podmiejskiej. Dzięki temu wyprowadzilibyśmy ruch ciężkich aut z Opola. Z pomocą pieniędzy unijnych mogliśmy też usprawnić układ komunikacyjny w mieście. I znów wracam do ulicy Niemodlińskiej, którą wraz z mostem przebudowaliśmy bez zatrzymywania ruchu. Kolejną dużą inwestycją, w tym ciągu drogowym, była przebudowa skrzyżowania przy stacji Opole Wschodnie oraz wykonanie centrum przesiadkowego przy Opolu Zachodnim.
Centra przesiadkowe budzą jednak kontrowersje. Przykładem jest to przy Opolu Wschodnim, krytykowane za to, iż mało kto z niego korzysta.
– Przede wszystkim zależało nam na tym, żeby udrożnić ruch w tym newralgicznym miejscu. Pozyskanie środków UE wymusiło też lokalizację stojaków rowerowych i przystanku autobusowego. Z czasem te inwestycje się jednak obronią. Podobnie jak wyremontowana przez PKP stacja kolejowa. Za kilka lat powstanie obok Aquapark i wówczas, każdego dnia, będą tam przyjeżdżały setki, jeżeli nie tysiące osób. Zarówno samochodami, rowerami, autobusami a w przyszłości pewnie także pociągiem.
Ponad siedem lat temu doszło do zmiany granic Opola kosztem sąsiednich gmin. Patrząc z perspektywy czasu to był adekwatny ruch? Zrobiłby pan coś inaczej?
– Żal mi, iż tak zmanipulowano wtedy mieszkańców Dobrzenia Wielkiego. Wmówiono im, iż dla nich świat się skończy. Pamiętamy protesty na ulicach Opola. Tymczasem nie tylko świat się nie skończył, ale gmina dobrze sobie radzi, również na tle innych podopolskich samorządów. Możliwości tam nie brakuje. Trochę szkoda, iż pan wójt koncentruje się na trzymaniu narracji wojennej, zamiast skupić się na rozwoju gminy i korzystaniu z tego, co ma. kooperacja z Opolem jest możliwa. Przykładem niech będzie gmina Dąbrowa.
Jak ma się ta deklaracja do niechęci miasta, aby partycypować w realizacji obwodnicy Dobrzenia Wielkiego, wytyczonej w blisko połowie na terenie, który znalazł się w granicach Opola w 2017 roku?
– Ta obwodnica to droga wojewódzka i powinna być finansowana, tak jak obwodnica Czarnowąsów, z funduszy unijnych. Urząd Marszałkowski przeznaczył jednak te środki na obwodnicę Namysłowa i Nysy. Dlaczego tam, a nie do Dobrzenia? I dlaczego drogi w Opolu znowu niemal zostały pominięte przez marszałka? Czysta polityka. Skąd zatem pytanie do mnie? Dlaczego to teraz Opole zamiast o budowę mostu nad Odrą, ma starać się o obwodnicę Dobrzenia? W Opolu są szpitale, strażacy i wojsko, uczelnie. Wszystko dla mieszkańców całego regionu. Po wyborach nareszcie czuję, iż w Warszawie zmienił się klimat dla budowy dróg w Opolu. I tym będę zajmował się w pierwszej kolejności.
Będąc przy zmianie granic, jednym z koronnych argumentów była też kwestia wykorzystania terenów inwestycyjnych we Wrzoskach. Miasto przekonywało, iż lepiej je zagospodaruje i łatwiej będzie mu pozyskać inwestora, niż niewielkiej gminie Dąbrowa. Minęło siedem lat, a teren przez cały czas jest pusty.
– Przez ten czas wykonaliśmy dużo pracy. Powstał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego oraz pozyskaliśmy ponad sto milionów złotych na uzbrojenie terenu, co zdecydowanie podnosi jego atrakcyjność. Sporo czasu zajęło też pozyskanie tych gruntów z zasobów Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. A kooperacja z tą instytucją nie była łatwa. Rok czekaliśmy na wycenę gruntów, żeby w ogóle wiedzieć za ile ten teren KOWR komuś chce sprzedać. To była katorga, która zniechęciła niejednego. Pod koniec rządów PiS teren ten jednak trafił za kilkadziesiąt milionów złotych do Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Wreszcie! To wiele spraw ułatwi. Podobnie jak realizowane przez nas uzbrojenie.
A co z inwestorem, o którym mówi się już od lat?
– Czekamy na ugruntowanie zmian politycznych, także w agencjach rządowych. Chodzi o jasne określenie polityki względem takich obszarów inwestycyjnych. Bez wsparcia w Warszawie gwałtownie tego terenu nie zagospodarujemy. Zainteresowanie ze strony inwestorów jest, ale wiąże się też z grantami rządowymi. Taki Intel pod Wrocławiem dostał podobno ponad 6 miliardów grantu. Skoro nie ma jasnych deklaracji co do tych grantów, to inwestorzy czekają.
Patrząc z perspektywy czasu, jest coś, co można było zrobić w Opolu lepiej?
– Bez zarozumiałości uważam, iż zrobiliśmy ponad 100 procent planu. Sięgaliśmy choćby po takie wyszukane projekty, jak kooperacja z Safari Park w Dvur Kralove, dzięki czemu mamy nowe akwarium z rekinami i płaszczkami. Z pieniędzy Aglomeracji Opolskiej odnowiliśmy też Zamek Górny. Gdy w 2018 roku kandydowałem po raz drugi, martwiłem się, iż nie będzie już tylu okazji na zdobycie pieniędzy zewnętrznych. Tymczasem potrafiliśmy pozyskać kolejne setki milionów.
Duże inwestycje wiążą się też z rosnącym zadłużeniem. Projekt budżetu na ten rok zakłada, iż wyniesie ono ponad 700 mln zł i przekroczy barierę 50 proc. w relacji dochodów.
– Wzrost zadłużenia idzie w parze ze wzrostem dochodów do budżetu, które mogłyby być choćby większe, gdyby nie negatywne działania rządu PiS, przekładające się na mniejsze wpływy do kasy miasta. Gdyby nie Polski Ład czy zabranie samorządom programu 500+, to zadłużenie miasta byłoby poniżej 40 procent. Dla porównania, w Krakowie jest na poziomie 90 proc. W regionie wyższe zadłużenie od nas mają Nysa czy Kędzierzyn-Koźle. Na szczęście nowa koalicja rządząca deklaruje zwiększenie dochodów budżetowych samorządów. Pamiętajmy jednak, iż zadłużenie Opola jest cały czas na bezpiecznym poziomie, czego dowodzą kolejne oceny renomowanej agencji ratingowej Fitch. Poza tym my tych pieniędzy nie konsumujemy na własne pensje, ani tym bardziej rozdajemy. Przeznaczamy na inwestycje, które zostaną gdy nas już nie będzie. Trudno nie skorzystać z okazji, jeżeli za jedną złotówkę, choćby z kredytu, możemy uzyskać z Brukseli bądź budżetu państwa cztery kolejne. To trochę jak z kupnem nowego telewizora. Albo można na niego odkładać przez dłuższy czas, aż się uzbiera potrzebną kwotę, albo wziąć na raty i móc korzystać od razu. Jestem zwolennikiem tej drugiej opcji. Ważne jednak, by robić to „z głową”. Tak robimy w Opolu.
Co jest najbardziej pilne do realizacji w nadchodzących latach?
– Wspomniany przeze mnie już nowy most przez Odrę z obwodnicą południową oraz modernizacja kolejnych odcinków obwodnicy północnej. Przykładem budowa węzła na skrzyżowaniu z ulicą Partyzancką. Kolejna rzecz to zagospodarowanie terenów po obecnym stadionie przy Oleskiej. Gdy ukończymy Stadion Opolski przy ulicy Północnej, zyskamy sześć hektarów w centrum miasta. Po sąsiedzku jest już basen letni, przy którym powstanie Aquapark. Najprawdopodobniej zajmie się tym któraś z miejskich spółek, ponieważ dzięki temu możliwe jest odzyskanie podatku VAT. To daje wymierne oszczędności. W przypadku nowego stadionu było to ponad 40 mln zł. najważniejsze będzie też zagospodarowanie wspominanych już wcześniej terenów we Wrzoskach. Ważnym obszarem jest oświata, ale tutaj potrzeba działań rządu, aby edukacja miała odpowiednie miejsce w priorytetach państwa. Oczywiście chcemy też realizować szereg mniejszych projektów. Choćby budując drogi tam, gdzie rozwijają się nowe osiedla w mieście.
Wróćmy do obwodnicy południowej. Szacunkowe koszty budowy są ogromne. Miasto będzie to w stanie udźwignąć?
– To będzie droga krajowa, mająca głównie charakter tranzytowy dla chcących minąć Opole bokiem. Tak samo jak w przypadku wspomnianej wcześniej obwodnicy Dobrzenia. Byłoby więc uczciwie, aby realizować ją ze środków krajowych, a nie z kieszeni mieszkańców miasta. Możliwe jest kilka rozwiązań. Jedno to „wariant krakowski”. A więc myślenie o obwodnicy południowej i nowym moście nad Odrą jako szerszym, ponadregionalnym połączeniu Opolskiego (od Nysy) z Częstochową i dalej z Warszawą. To miałoby znaczenie dla całej południowej części województwa opolskiego. Inne to „model zielonogórski”, czyli wpisanie do kontraktu wojewódzkiego środków europejskich na realizację obwodnicy. Udało się to prezydentowi Zielonej Góry. Może dlatego, iż jemu było bliżej do ówczesnego rządu PiS niż mnie. Teraz mamy nowy rząd.
Ta zmiana poprawi sytuację Opola?
– W ostatnich latach wielokrotnie byliśmy traktowani zdecydowanie gorzej. Wystarczy prześledzić wyniki naborów na różne projekty. Albo nie dostawaliśmy nic, albo tyle, abyśmy nie narzekali. Gminy mniejsze od nas otrzymywały wielokrotnie więcej. Odrzucono nas z programu Mosty dla Regionu (a i tak, żadnego nie zbudowano) czy 100 obwodnic.
Ale Opole to największe miasto w regionie, z dużym budżetem i większymi możliwościami, niż mniejsze samorządy.
– Sprawiedliwość polega na tym, iż myśli się komu inwestycje służą oraz jaki jest ich charakter. Wcześniej to same gminy zgłaszały, czego potrzebują. Nie było takiej kierowanej polityki. Opole, które jest ośrodkiem akademickim, siedzibą wojewódzkich szpitali, ma bazę wojskową nie doczekało się dróg tranzytowych. A Olesno ma prawie autostradową obwodnicę. Nie mam nic przeciwko temu, żeby mniejsze ośrodki również dostawały pieniądze. Jednak sytuacja na Opolszczyźnie jest kuriozalna. Coraz mniejsze miejscowości dostają obwodnice, a to stolica regionu musi przyjmować dziesiątki tysięcy samochodów każdego dnia. Byliśmy karani za to, iż w Opolu mało popularne jest głosowanie na PiS.
Wspomniał pan o marszałku Andrzeju Bule, liderze Platformy w regionie. Jakie panowie macie relacje?
– Nie kieruję się kwestiami osobistymi. Reprezentuję mieszkańców. Moją rolą jest działać zgodne z interesem ich i miasta. W związku z tym wiele razy bywałem w konfliktach czy sporach. Pomimo różnych relacji z wieloma politykami czy partiami politycznymi, zawsze wyciągam rękę i pozostaję otwarty na dialog. Niektórzy przecierają oczy ze zdumienia, jak mogę występować na konferencjach z politykami różnych opcji. Zapominają, iż nie jestem działaczem żadnej partii. Pomimo rzucanych nam kłód pod nogi przez rząd PiS w ostatnich latach, byłem gotów działać, jeżeli w ten sposób można było załatwić coś dla miasta. To mój obowiązek jako samorządowca.
Będzie kooperacja z Platformą przy wyborach samorządowych? W grze jest bowiem poparcie PO dla pana w wyborach na prezydenta Opola w zamian za funkcję jednego z wiceprezydentów dla człowieka tej partii.
– W mojej ocenie poparcie PO dla mnie byłoby naturalne po tym co się działo 15 X, choć PO w ostatnich dwóch elekcjach w Opolu miało swoich kandydatów. Nie da się jednak ukryć, iż nie mieli oni satysfakcjonujących wyników. Czy Platforma zmieni strategię? Wygląda na to, iż jesteśmy blisko porozumienia, które jednak nie wiąże się z deklaracjami co do funkcji.
Ludzie Lewicy będą na pana listach wyborczych, tak jak mówił senator Piotr Woźniak?
– Udanie współpracujemy od dłuższego czasu. Wspieraliśmy się przy okazji wyborów parlamentarnych. Myślę więc, iż to słuszny kierunek. Tym bardziej, iż wiele postulatów lewicowych w mieście realizujemy. Szczególnie związanych z ekologią, oświatą czy sprawami społecznymi.
Wspomniał pan, iż w 2018 roku perspektywy pozyskiwania pieniędzy zewnętrznych nie wydawały się dobre, a okazało się inaczej. Jak podchodzi pan do tego tematu w tym roku?
– Podobnie jak w 2018 r. iż już tak dobrze nie będzie, ale po cichu liczę na pozytywne zaskoczenie. Na pewno w związku z tym, iż Polska w ostatnich latach się rozwijała, Funduszy na równoważenie rozwoju poszczególnych części Europy będzie mniej.
Skoro pieniędzy z czasem będziemy dostawać coraz mniej, pewnie zaraz wzmocnią się głosy, iż lepiej Unię Europejską opuścić, bo za bardzo ingeruje w polską politykę.
– Rosną antyunijne tendencje, co jest skutkiem działań dawnego obozu władzy. Co jest kuriozalne, ponieważ premier Mateusz Morawiecki podpisał inicjatywę Fit For 55, a teraz środowiska związane z PiS organizują protesty przeciwko jej skutkom. Popatrzmy jednak, jakie alternatywy mamy poza UE? Jest jedna, w dodatku tragiczna – Rosja. Kraj Putina zwasalizował Białoruś, a niespełna dwa lata temu najechał Ukrainę. Już to pokazuje, iż warto być częścią Unii. Nie tylko dlatego, iż zawdzięczamy jej rozwój. To również wspólnota wartości, takich jak praworządność czy prawa człowieka. To dużo ważniejsze, niż pieniądze.