
Transport na potrzeby projektu „Nowa Chemia” zmierza z Gdyni do Płocka drogą wodną. Problematyczny okazał się poziom Wisły. Mówiąc wprost przydałyby się solidne opady deszczu, ponieważ bez podniesienia poziomu wody o 30 cm barki nie mogą bezpiecznie ruszyć z Bydgoszczy. Dodajmy, iż wyzwanie jest spore – każdy z dwóch transportowanych zbiorników ciśnieniowych (tzw. bulletów) mierzy po 80 merów długości, 6 metrów średnicy i waży 433 tony.
„Barki stoją na Wiśle w Bydgoszczy już prawie dwa tygodnie. Żeby bezpiecznie ruszyć, woda powinna się podnieść o 30 cm” – poinformowało Radio dla Ciebie. Wcześniej o tym samym informował portalwłocławek.pl, powołując się na informacje z biura prasowego koncernu.
Kapitan Mariusz Pielaciński z Żeglugi Płockiej, który wraz z ojcem odpowiada za transport na potrzeby projektu Orlenu, na razie nie widzi możliwości, aby barki mogły ruszyć w dalszą drogę do Płocka. A to właśnie odcinek, który został do pokonania uważa za najtrudniejszy – trzeba uważać, aby nie przytrzeć o o dno, rafy czy przeszkody podwodne.
– W Bobrownikach musimy mieć zrzut wody. To jest 800 metrów sześciennych zrzutu z Włocławka na zaporze – powiedział Mariusz Pielaciński w rozmowie z dziennikarką RDC. Dodał, iż przy sprzyjających warunkach transport mógłby dotrzeć do Płocka w trzy dni.
Transport wypłynął z Gdyni 31 marca. Już wówczas było wiadomo, iż czas dotarcia ładunku do Płocka jest uzależniony od warunków pogodowych i żeglowności Wisły.
Po dotarciu do Płocka zbiorniki będą przetransportowane drogami publicznymi w godzinach nocnych na teren realizowanego projektu „Nowa Chemia”.
Czytaj: Do Płocka transportują dwa ogromne zbiorniki. najpierw wodą, później lądem, prosto na budowę „Nowej chemii” na potrzeby Orlenu [FOTO]
Foto: Screeny z materiału filmowego Orlenu