Co mamy z gęsi? Nie tylko jedzenie, ale i gęsi puch czy pierze. Polska należy do wiodących producentów tego ptactwa, a w województwie świętokrzyskim z roku na rok przybywa gęsich zagród. Jedną z nich prowadzi młoda rolniczka.
Marzena Ślusarz hodowlę gęsi białej kołudzkiej prowadzi wraz z rodziną od kilku lat we wsi Olszownica, gmina Baćkowice, powiat opatowski.
Jak mówi, gęsi są bardzo wdzięcznymi ptakami w hodowli.
– Są zdrowe, gwałtownie rosną i mają dobry apetytem. Między innymi z tych powodów ich hodowla sprawia nam przyjemność i daje satysfakcję – mówi Marzena Ślusarz.
W październiku dobiegł końca cykl hodowlany gęsi, bo najlepsze, najsmaczniejsze są one na świętego Marcina. W tak zwanym cyklu krótkim, czyli od maja do października-listopada, hoduje je w tej chwili większość rolników.
Jak podaje KOWR, chów gęsi w Polsce jest skoncentrowany przede wszystkim w czterech województwach: największe pogłowie zlokalizowane jest w kujawsko–pomorskim (188 tys. szt.), łódzkim (165 tys. szt.), wielkopolskim (156 tys. szt.) oraz podlaskim (152 tys. szt.). Łączny udział tych czterech regionów w krajowym pogłowiu gęsi wynosił 68 procent. W pozostałych województwach populacja gęsi była znacznie mniejsza.
Marzena Ślusarz poleca hodowlę tych zdrowych i smacznych ptaków.
– W naszym gospodarstwie były już świnki, były krowy, byki opasowe, ale tak wdzięcznych w hodowli zwierząt, jak gęsi, jeszcze nie mieliśmy. Gęsi białe kołudzkie są przyjazne dla opiekunów, ale groźne dla obcych. Mają czuły słuch i bardzo głośno gęgają, gdy ktoś zbliża się do zagrody. Na obcych syczą, ale swoim, którzy na co dzień się nimi zajmują, pozwalają się choćby pogłaskać czy wziąć na ręce. Są towarzyskie, żywo reagują, gdy przychodzi opiekun, uważnie obserwują otoczenie, są interesujące świata i ludzi. Podnoszą alarm, gdy zbliża się pies lub jastrząb, lubią choćby patrzeć na samoloty – wylicza zalety gęsi ich hodowczyni.
Poza tym, jak podkreśla, sześciomiesięczny, czyli krótki okres chowu pozwala hodowcom na jesienno-zimowy odpoczynek od pracy w gospodarstwie.
Ale w tym czasie trzeba przygotować pomieszczenia do następnego sezonu. Wyczyścić je, zdezynfekować i jak najlepiej przygotować dla malutkich gąsek, które do zagrody zawitają w maju przyszłego roku.
Ten rok był jednak dla chowu gęsi trudny.
– Wprawdzie gąski wyrosły tak, jak oczekiwaliśmy. Obrana gęś waży około 5-5,5 kilograma. Mięso jest bardzo dobrej jakości – czerwone, soczyste. Ale muszę przyznać, iż pomimo sześcioletniego doświadczenia w ich hodowli, ten rok był dla nas najtrudniejszy ze wszystkich ze względu na pogodę – wyjaśnia.
Upały, które spowodowały długotrwałą suszę, spowodowały braki w zielonkach i paszę trzeba było dowozić na pastwisko.
– Kilka razy dziennie dowoziliśmy trawę, liście słonecznika, za którymi przepadają. Paliwo oczywiście podnosiło koszty hodowli – mówi Marzena Ślusarz.
Ponieważ było bardzo sucho trzeba było też dbać o świeżą wodę.
– Kaczki muszą ją mieć na bieżąco, ponieważ płuczą sobie wodą nozdrza. Musieliśmy ją zmieniać co 2-3 godziny w ciągu dnia – wyjaśnia.
I dodaje: – Wysokie temperatury gąskom nie służą. Miały słabszy apetyt, więc chociaż mięso jest znakomitej jakości, to w tym roku gęsi miały dużo mniej tłuszczu, z którego zwykle przygotowujemy smalec
Jeśli chodzi o koszty tegorocznego chowu, na pewno były wyższe niż rok temu. Ale ponieważ my korzystamy z własnych pasz – zielonek, zbóż więc pod tym względem ta hodowla nie pochłania tak wysokich kosztów. Zboża były w tym roku bardzo tanie, do tej pory mamy w spichlerzach zbiory, więc nie odczuliśmy wyższych kosztów w paszach. Dało się za to we znaki większe zużycie paliwa – mówi Marzena Ślusarz.
Rolniczka zachęca do hodowli gęsi na własne potrzeby.
– Gęsina to naprawdę wyjątkowo cenne dla zdrowia mięso, które uzyskuje się w pół roku. Warto wyhodować sobie kilkanaście gąsek i korzystać z ich mięsa do kolejnego sezonu. My tak robimy i gęsinę przyrządzamy na święta, różne uroczystości i do przygotowywania kulinarnych smakołyków. Bardzo polecam – mówi rolniczka.