Bezdech senny – nasz cichy zabójca. Nie leczysz? Licz się z ryzykiem zawału lub udaru

3 godzin temu

Bezdech senny – rozmowa

Anna Konopka: Znaczenie snu – choć teoretycznie wiemy, iż jest niezbędny dla zdrowia – wciąż chyba jest niedoszacowane. Nie wszyscy w pełni rozumieją, ile procesów zaczyna się toczyć po zamknięciu oczu.

Dr Przemysław Dąbrowski: – Ze snem to jest trochę taka sytuacja, jak z wypoczynkiem po dużym wysiłku fizycznym: trzeba zjeść, odpocząć po to, by nasze mięśnie się zregenerowały. Gdy śpimy, mózg regeneruje się po całym dniu intensywnej pracy. Ale nie oznacza to, iż wtedy mózg jest wyłączony.

– A co się z nim dzieje?

– Dalej pracuje, tylko nie mamy tego świadomości. W tym czasie mózg utrwala informacje, których się uczyliśmy, zapisuje w pamięci wydarzenia dnia. Ładowanie „baterii” mózgu zachodzi tylko wtedy, gdy sen jest prawidłowo skonstruowany – odpowiednio długi i charakteryzuje się cyklicznością faz snu.

– Co zrobić, by ten odpoczynek mózgu był maksymalnie efektywny?

– Nie ma jednolitych wytycznych tego typu: Każdy człowiek powinien spać osiem godzin. Są tacy, co śpią krócej – choćby poniżej sześciu godzin – i są wypoczęci. Ale są i tacy, którzy potrzebują więcej. Nie długość snu jest kluczowa, a jego struktura. Chodzi o fazowo następujące po sobie etapy – cykle i fazy snu.


Dr Przemysław Dąbrowski podczas analizy wyników badania snu.

– Ile ich jest?

– Od czterech do sześciu cykli. Każdy z nich może trwać różnie długo. Są cykle krótkie, trwające 80 minut, ale są 120-minutowe. Jedno i drugie jest normą. Ktoś może spać mniej niż 8 godzin i być wyspanym, a ktoś potrzebuje 12 by uzyskać to samo.

– Co jeszcze jest ważne w strukturze snu?

– Poza cyklicznością, ważna jest głębokość snu. Jego fazy dzielą się na sen głęboki (fazy od 1 do 3) i tzw. fazę z szybkimi ruchami gałek ocznych. Wiemy o tym z zapisu EEG, czyli fal mózgowych i ruchów gałek podczas polisomnografii, czyli badania snu. Czasem nie pojawia się faza snu głębokiego. Zdarza się to często po lekach nadużywanych jako środki nasenne. Wydaje się, iż ktoś śpi długo, a nie wstaje wypoczęty. Dlatego, iż zadziałała czysta farmakologia.

– A co dziś rozumiemy pod pojęciem higieny snu?

– Oczywiście jakieś 3-4 godziny przed spaniem nie powinno się jeść. Nasze organy mają odpoczywać, a nie pracować trawiąc. Zmorą jest światło niebieskie, które dla mózgu jest kofeiną. Gdy patrzymy w telefon czy inny ekran, to mózg zamiast szykować się do relaksu, jest intensywnie pobudzany, choć my interpretujemy to jako przyjemność, rozrywkę. Kto z nas nie lubi przeskrolować komórki na dobranoc? Nieważne czy czytamy poważne treści, czy oglądamy rolki o niczym… Szkodzą tak samo. Więcej: monitory w sposób niezauważalny gołym okiem odświeżają się, a nasz mózg to wyłapuje. Odbiera to jak bardzo szybkie włączanie i gaszenie światła. To są bodźce pobudzające.

– Jak więc wyciszyć przed snem?

– Zamiast ekranu, lepiej wziąć książkę. Ciepły kolor stron papieru uspakaja. Dobry będzie spacer, przewietrzenie pokoju, zadbanie o wygodny materac itd.

– Sen wpływa też na nasz metabolizm.

– Zwłaszcza u osób, u których występuje bezdech senny, który jest niestety słabo rozpoznawany przez pacjentów. A choćby przez lekarzy.

– Dlaczego trudno rozpoznać tę przypadłość?

– Bo jest mylona ze zwykłym chrapaniem, które samo w sobie jest niegroźne. Dlatego, często nie zwracamy na to uwagi, przypominamy sobie, iż chrapanie w rodzinie po prostu występuje: u ojca czy u dziadka. Ale potem się okazuje, iż np. ojciec dostał udaru, a dziadek zawału. Chorowali na serce lub byli otyli…

– I to są wskazówki, iż przyczyną nie było typowe chrapanie, a właśnie obturacyjny bezdech senny?

– Zdecydowanie. Podczas bezdechu dochodzi do niekorzystnych zmian w organizmie, na czele ze spadkiem poziomu tlenu we krwi i tzw. burzy endokrynologicznej. A to sytuacja bardzo stresowa dla całego układu. Wydzielana jest wtedy adrenalina i kortyzol, co prowadzi do wzrostu ciśnienia i przyspieszenia akcji serca. Nasze ciało jest taką mądrą maszyną, iż organizm w przypadku realnego zagrożenia – a takim jest bezdech senny – chce wybudzić człowieka, by nabrał powietrza i się nie udusił.

– Ten proces zatacza koło…

– Takie powtarzające się wielokrotnie w ciągu nocy zdarzenia bardzo źle wpływają na metabolizm, szczególnie tłuszczy. Dlatego, iż tłuszcz, aby był spalany, musi mieć tlen. A gdy go nie ma, to się odkłada. Zatem przybieramy na wadze, co jest bardzo charakterystyczne dla osób z tą przypadłością.

– Po czym poznać, iż mamy realny problem, a nie tylko chrapiemy?

– Człowiek cierpiący na bezdech jest skrajnie niewyspany. Wstaje rano, ale najchętniej od razu by się znów położył. Pije kilka kaw, idzie do pracy, ale niedobór snu da znać o sobie wciągu kilku, kilkunastu godzin.

– Przejawia się zmęczeniem?

– Można zwyczajnie zasnąć w trakcie jakiejś czynności: czytania, rozmowy, jedzenia czy choćby – o zgrozo – prowadzenia samochodu. Wszystko wynika z definicji choroby: podczas snu przestajemy oddychać. To oczywiście zdarza się u zdrowych ludzi, ale normą jest pięć takich zdarzeń w ciągu godziny. Dzieje się tak dlatego, iż śniąc tracimy kontrolę nad mięśniami. A bezdech wynika z zaburzenia przepływu powietrza przez gardło. Gdy zasypiamy mięśnie się rozluźniają. Gdy ktoś jest otyły, ma duży obwód szyi lub ma przerośnięte migdałki, wady twarzoczaszki (wrodzone i nabyte), to może dojść do chwilowego ustania przepływu powietrza, spadku utlenowania krwi. I w tym właśnie momencie organizm wyczuwa niedobór tlenu i próbuje nas wybudzić.

– Pacjenci pamiętają rano o tych przebudzeniach?

– Czasami są one nieuświadomione, czasami świadome i opisywane jako gwałtowne przebudzenie i niemożność zaczerpnięcia powietrza lub ucisk na klatkę piersiową. O bezdechu u mężczyzn najczęściej pierwsze wiedzą żony, partnerki, bo słyszą w nocy te nietypowe objawy. I to one ich wysyłają do lekarza.

– Kiedy bezdech trzeba potraktować serio?

– Mamy stopnie ciężkości: łagodny (5-15 bezdechów na godzinę), umiarkowany (15-30) i dużego stopnia (powyżej 30). Rekordzista, którego badałem miał bezdech co kilkanaście sekund! To było w sumie ok. 120 bezdechów na godzinę, więc częściej niż dwa razy na minutę. Te zaburzenia nierozpoznane, prowadzą do poważnych powikłań.

– Jakich?

– choćby czterokrotnie wyższego ryzyka zdarzeń sercowo-naczyniowych, np. udaru, zawału, śmiertelnego zaburzenia rytmu podczas snu.

– Są jakieś czynniki ryzyka?

– I tak, i nie. To nie jest choroba uwarunkowana genetycznie. Najczęściej główną przyczyną jest niestety otyłość, choć szczupli pacjenci też się zdarzają. A iż nadwaga robi się problemem cywilizacyjnym, to liczba przypadków bezdechu także rośnie. Im bardziej tyjemy, tym bezdech będzie się nasilał. A chudnięcie może liczbę epizodów ograniczyć, choć nie do końca…

– Co robić, gdy podejrzewamy ten problem u siebie?

– Odwiedzamy lekarza rodzinnego, a ten po wywiadzie skieruje nas do pracowni badania snu. One działają najczęściej na oddziałach pulmonologicznych lub wewnętrznych.

– Jak wygląda diagnostyka?

– Nasz ośrodek jako pierwszy na Opolszczyźnie rozpoczął te badania ponad 30 lat temu. Dziś mamy bardzo duże doświadczenie i robimy średnio 14 analiz snu tygodniowo w pracowni medycyny snu. Wiąże się to ze spędzeniem nocy na oddziale, gdzie warunki są optymalne, nierozpraszające. Mamy dwie sale jednoosobowe. Wiedza w tematyce bezdechu bardzo się rozwija, podobnie jak sprzęt. Kiedyś badanie wiązało się z pewnym dyskomfortem ruchu i korzystania z toalety. Dziś to inna jakość. Aparatura, którą podpinamy pacjentowi jest „smart”, minimalistyczna. Jej zadaniem jest analiza pracy fal mózgowych i zdarzeń oddechowych. Do tego służą różne czujniki, m.in. elektrody. Dzięki temu powstaje hipnogram. Na jego podstawie możemy powiedzieć, ile jest cykli snu, czy są odpowiednio zbudowane, czy konkretne fazy po sobie następują…

– Jakie są zalecenia po badaniu?

– Czasami, by ograniczyć bezdech, wystarczy zmiana pozycji snu. Po stwierdzeniu stopnia umiarkowanego pacjent kwalifikuje się do tzw. protezy powietrznej, w części refundowanej przez NFZ. Ona zabezpiecza przed zapadaniem się dróg oddechowych podczas snu, generując opór powietrza podczas wydechu. Dzięki temu język nie wpada do gardła, ściany się nie zapadają do środka. Aparat jest dobrze tolerowany przez pacjentów, choć początkowo budzi niechęć. To maska połączona rurką z resztą urządzenia. Gdy ktoś cierpiący na bezdech i przewlekłe zmęczenie, prześpi z aparatem noc, obudzi się wypoczęty i zadowolony.

Pracownicy Oddziału Chorób Płuc w Stobrawskim Centrum Medycznym w Kup.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału