Bić nie trzeba w tarabany, przydadzą się małe zmiany

roosevelta81.pl 2 miesięcy temu

Górnik Zabrze z Krakowa – po meczu z Puszczą – wrócił z punktem. Po dwóch kolejkach mamy na koncie jedno oczko, co już ten początek sezonu stanowi lepszym od zeszłorocznego, gdzie zapunktowaliśmy dopiero w trzecim meczu sezonu. Średnio wygląda z kolei nasza gra i najbliższy terminarz. W czym szukać pozytywów?

Od lat Górnik na początku sezonu ma ciężary. Ani trener Jan Urban – za pierwszej kadencji – ani Bartosh Gaul, ani ponownie trener Urban nie umieli znaleźć recepty na mocny start sezonu. Tak naprawdę, ostatni raz rozgrywki z wysokiego „C” rozpoczęliśmy za trenera Marcina Brosza, w okresie 2020/21, kiedy po czterech kolejkach mieliśmy komplet zwycięstw, w piątej zremisowaliśmy, a dopiero w szóstej serii gier przegraliśmy w Lubinie.

W tym sezonie zatem nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, w odniesieniu do ostatnich lat. Górnik latem znowu przeszedł małą rewolucję. Drużyna jest nowa, młodsza i na pewno potrzebuje czasu w zgranie. Niektóre elementy gry wymagają lekkich trenerskich szlifów, inne wytoczenia cięższych dział. Najważniejsze jednak, to zachować spokój i dać sztabowi szkoleniowemu szansę na wykonanie swojej roboty.

Czy dwa pierwsze mecze, to czas, po którym można wyciągać daleko idące wnioski? Nie. Czy dwa pierwsze mecze, to czas, po którym można wyciągnąć pierwsze wnioski? Tak.

Co się w tej chwili mnie osobiście nasuwa? Mimo to, iż wielu kibiców dziś nie jest zwolennikami Michała Szromnika jako „1” w bramce Górnika – ja uważam, iż trener Urban nie dokona tutaj rewolucji. Dlaczego? Przede wszystkim ze względu na konsekwencję, z jaką nasz szkoleniowiec pracuje. Zwróćcie uwagę, iż od kilka sezonów w zespole jest hierarchia. Rezerwowy z zeszłego sezonu wskakuje w miejsce zawodnika, który odchodzi. Rzadko kiedy do składu – kosztem rezerwowego z zeszłego sezonu – do wyjściowej „11” wskakiwał nowo pozyskany piłkarz.

Tak było ze Szromnikiem, tak jest z Soichiro Kozukim, który przegrywał rywalizację z Sebastianem Kapralikiem. Tak było też wcześniej z Kryspinem Szcześniakiem, który był rezerwowym gdy w składzie był Richard Jensen. Także przykładów nie brakuje i będę szczerze zdziwiony, jak w meczu z Pogonią między słupkami nie stanie Szromnik. Wszak doświadczony bramkarz nie zawinił ewidentnie przy żadnej bramce. Wszyscy pamiętamy jak fatalnie przed rokiem sezon rozpoczął Daniel Bielica, a miejsca między słupkami nie stracił.

Inaczej sytuacja może wyglądać z Kozukim. Japończyk w grudniu najpewniej odejdzie z Zabrza i wróci do Schalke. Klub nie musi w niego za wszelką cenę inwestować, a ten nie broni się postawą na boisku. Z Puszczą zagrał lepiej niż w Poznaniu, ale wciąż jest to dyspozycja daleka od Daisuke Yokoty czy choćby Kanji Okonukiego.

Co jeszcze rzuciło mi się w oczy? Bardzo słabo sezon rozpoczął Josema. Praktycznie w każdym z dotychczasowych meczów zdarzały mu się kuriozalne błędy, które albo kończyły się bramką dla rywala, albo utratą bramki śmierdziały. Nie mówię, iż Hiszpan jest dziś do odstrzału. Raczej powinien spokojnie popracować, nadrobić braki i wrócić do walki o wyjściowy skład. W tym wypadku na ławie mamy Szcześniaka, który powinien spokojnie go zastąpić.

Mieszane uczucia mam z kolei co do Manu Sancheza. Do przodu gra hiszpańskiego wahadłowego wygląda całkiem fajnie. Ma jednak jeden wielki mankament, który rzuca się w oczy. Bronić, to on za bardzo nie umie… Po jego błędzie w kryciu piłka była dośrodkowana w pole karne Górnika i trafiła na głowę Michalisa Kosidisa, który stan meczu doprowadził do wyrównania.

W tym jednak wypadku Manu nie posyłałbym od razu na ławkę. Jego miejsce na prawej stronie defensywy powierzyłbym Dominikowi Szali, a Sancheza przesunął wyżej, w miejsce rzeczonego Kozukiego. Moim zdaniem, to by mogło fajnie zażreć.

Na środku boiska też bym wykonał małą roszadę i obok Damiana Rasaka ustawił Lukasa Ambrosa, który z Puszczą dał bardzo dobrą zmianę. Co więcej, Czech świetnie dogadywał się z Taofeekiem Ismaeelem, który również mocno ożywił swoim wejściem poczynania naszej drużyny z przodu. Bliżej bramki przesunąłbym Lukasa Podolskiego, a do ataku oddelegował Aleksandra Buksę. Mielibyśmy dwóch młodzieżowców w składzie (Szala i Buksa), może z każdą minutą na boisku ten drugi będzie robił postęp i zacznie spisywać się na miarę oczekiwań.

Reasumując, jaki skład oddelegowałbym na Pogoń?

Michał Szromnik – Dominik Szala, Kryspin Szcześniak, Rafał Janicki, Erik Janża, Manu Sanchez, Damian Rasak, Lukas Ambros, Taofeek Ismaeel, Lukas Podolski, Aleksander Buksa.

Nie dam głowy, iż to da nam zwycięstwo w tym meczu, ale na pewno nie wyglądałoby słabiej niż dotychczas. Jesteśmy na tym etapie sezonu, iż jeszcze możemy pozwolić sobie na nutkę fantazji i eksperymenty. Za kilka kolejek będzie na to za późno. A do odważnych świat należy!

Teksty publikowane w dziale „Okiem Żabola” są prywatnymi opiniami autora

Graj i wygrywaj z nami na betcris.pl

Źródło: Roosevelta81.pl
Foto: Roosevelta81.pl

Idź do oryginalnego materiału