Polski sport ma za sobą średni rok. Bardzo dużo ważyły dokonania na igrzyskach olimpijskich. W Paryżu medali było równo 10. Najmniej od dekad, ale gdyby złoto zdobyli siatkarze i Iga Świątek, nastroje i oceny z miejsca poszłyby w górę. Kolory medali okazały się jednak mniej szlachetne.
Siatkówka nad Wisłą ma szczególny status, toteż powtórka wyczynu legendarnej ekipy Wagnera z Montrealu (1976) wprawiłaby kibiców w zachwyt. Zespół Nikoli Grbicia tych oczekiwań nie spełnił, ale srebro doceniono. Tym bardziej iż Polacy przełamali igrzyskową klątwę – za szóstym podejściem (sic!) przebrnęli przez ćwierćfinał. W finale z Francją nie poszaleli (0:3), ale miały w tym udział kontuzje. W Polsce kadrę witał na lotnisku tłumek fanów.
Tenis to sport, który kreuje gwiazdy o zasięgu globalnym. Iga Świątek należy do nich od kilku lat, a grała nad Sekwaną niespełna dwa miesiące po tym, gdy trzeci raz z kolei triumfowała w turnieju French Open. Igrzyska odbywały się także na kortach Rolanda Garrosa, toteż Polka była murowaną faworytką. Niestety, rozbiła głowę o chiński mur, który w półfinale postawiła jej Qinwen Zheng (2:6, 5:7). Po meczu popłakała, w małym finale rozgromiła Słowaczkę Karolinę Schmiedlową i z medalem pozowała już uśmiechnięta. Brąz przyjęto z niedosytem, ale część znawców tematu zaklinała rzeczywistość, bez końca podkreślając, iż to pierwszy olimpijski krążek w historii polskiego tenisa. Czyli jednak sukces…
Dwie Ole, dwa medale
W stolicy Francji roli faworytki sprostała Aleksandra Mirosław. We wspinaczce sportowej pewnie wspięła się na najwyższy stopień podium, a w drodze do finału dwa razy (w 5 minut!) biła rekord świata. Aleksandra Kałucka zdobyła brąz, choć na prawe oko nie widzi wcale, ale lewe ma sprawne w ok. 10 procentach. – Nie chcę, by ktoś się nade mną litował – mówiła krótko tarnowianka, gdy dziennikarze próbowali skłonić ją do ckliwych wynurzeń.
Królowa nam podupadła
Po medal do Francji pojechała Natalia Kaczmarek i dopięła celu. Na 400 metrów pobiegła tak, jak sobie założyła i zdobyła to, co było możliwe do zdobycia, czyli brąz. Apetyty kibiców lekkiej atletyki były większe, bo w Tokio Biało-Czerwoni zgarnęli na tym polu aż 9 medali, w tym 4 złote. Okazało się jednak, iż polska Królowa Sportu mocno podupadła. Tak źle nie było z nią od IO w Barcelonie, czyli od 32 lat.
Najbliżej drugiego lekkoatletycznego medalu dla Polski była Anita Włodarczyk. Trzykrotna mistrzyni olimpijska w rzucie młotem goniła czas po kontuzji i prawie się udało. Do brązu brakło 5 centymetrów. Szkoda, ale godne podziwu jak na zawodniczkę, która w sierpniu tego roku będzie mogła sobie zaśpiewać „czterdzieści lat minęło jak jeden dzień”.
Julia napisała historię
Wyjąwszy siatkarzy i wioślarską czwórkę podwójną, w Paryżu medale zdobywały same kobiety. Furorę zrobiła 20-letnia Julia Szeremeta, która w boksie olimpijskim dotarła aż do finału. Tam musiała skrzyżować rękawice z Tajwanką, obdarzoną warunkami fizycznymi z zupełnie innej półki. To temat na inne opowiadanie, więc przypominamy tylko, iż ponad rok temu federacja IBA zdyskwalifikowała Azjatkę za „niespełnienie kryteriów do udziału w boksie kobiet”. Sama chełmianka przeszła do historii, bo Polacy czekali na krążek z IO w tej dyscyplinie od 32 lat.
Eksplozja na planszy
Pierwszy medal dla Polski zdobyła nad Sekwaną Klaudia Zwolińska, zostając wicemistrzynią w kajakarstwie slalomowym. Za metą zawodniczka z Nowego Sącza nie posiadała się z radości, w wywiadach powtarzała, iż nie może uwierzyć w swe szczęście. Brązowy medal wywalczyła reprezentacja Polski w szpadzie kobiet. Stało się to w dramatycznych okolicznościach. Przy stanie 42:38 walcząca jako ostatnia Martyna Swatowska przegrała… 5 kolejnych akcji. Na szczęście w porę wzięła się w garść i po decydującej akcji na 45:43 wprost eksplodowała na planszy, a następnie zalała się łzami szczęścia.
Nie gryzła się w język
Bodaj największą niespodziankę sprawiła Daria Pikulik. Wywalczyła srebro w kolarstwie torowym w konkurencji omnium. Cieszyła się bardzo, ale nie zostawiła suchej nitki na działaczach. – W lutym musiałam sama zapłacić za zgrupowanie. Do kwietnia nie mieliśmy choćby rowerów i informacji dotyczących finansowania. Nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostaliśmy dzień przed startem – grzmiała w rozmowie z TVP.
Medal kolarki ze Skarżyska-Kamiennej był ostatnim dla polskiej reprezentacji. W Paryżu przepadli z kretesem zapaśnicy, judocy, żeglarze, pływacy, kajakarze (nie licząc Zwolińskiej). Kajakarze klasyczni przez 44 lata byli gwarantem olimpijskich medali. Nad Sekwaną passa się skończyła.
Najgorzej od… 68 lat
Złoty, 4 srebrne i 5 brązowych medali to 17. wynik w historii startów Polski na letnich IO i najsłabszy występ od Melbourne (1956), gdzie także tylko raz zabrzmiał „Mazurek Dąbrowskiego”. Polska reprezentacja liczyła w stolicy Francji 210 osób. Na koniec dało to taki skutek, iż uplasowała się na 42. pozycji w klasyfikacji medalowej. To najgorszy rezultat w historii olimpijskich startów Biało-Czerwonych, czyli od 1924 roku.
Skopali Euro i Ligę Narodów
Imprezą nr 2 w minionym roku było piłkarskie Euro. Fani kopanej znad Wisły tradycyjnie myśleli w stylu „na pewno przegramy, ale może… wygramy”. Nic z tego – drużyna Michała Probierza na niemieckich stadionach nie uczciła godnie rocznicy wyczynów „Orłów Górskiego” z Mundialu 1974 roku.
Polacy mieli tak zwane momenty. Sporo ich było w meczu z Holandią, ale na koniec wynik się nie zgadzał (1:2). Z Austrią miały być trzy punkty, ale to rywale zdobyli trzy gole, tracąc jednego. Biało-Czerwoni jako pierwsi odpadli z turnieju, ale na koniec wyszarpali 1:1 z wysoko notowaną Francją. Po wszystkim obyło się bez „grillowania” zespołu. Po prostu spodziewano się fiaska.
Po Euro nastał czas gier w Lidze Narodów, w której nastąpił ciąg dalszy niepowodzeń. Polacy przegrali cztery z sześciu spotkań i z hukiem wypadli z najwyższej dywizji.
Polki też potrafią kopać
Dla odmiany mile zaskoczyła kobieca reprezentacja piłki nożnej – na początku grudnia uzyskała pierwszy w historii awans na mistrzostwa Europy. Zawodniczki Niny Patalon miejsce na Euro 2025 wywalczyły w dwumeczu z wyżej stojącą w hierarchii Austrią (dwa razy po 1:0). Feta odbyła się po meczu w Wiedniu, w którym gospodynie dobiła w doliczonym czasie Ewa Pajor, klubowa koleżanka Roberta Lewandowskiego. Turniej odbędzie się w Szwajcarii i (2-27.07). Poprzeczka będzie wisieć bardzo, bardzo wysoko, bo rywalkami Polek będą ekipy z Niemiec, Danii i Szwecji.
Coraz krócej skaczą i fruwają
Niedługo minie ćwierć wieku od wybuchu Małyszomani. „Orzeł z Wisły” znalazł godnych następców, ale ci też zdążyli się posunąć w latach. Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła mają ich razem ponad 100 i fruwają coraz bliżej. Wiosną żaden z nich nie stanął na podium Pucharu Świata ani nie znalazł się w Top 20 klasyfikacji generalnej. Młodych, zdolnych jest mało i na razie z rzadka pukają do światowej czołówki.
Tenisowy zawrót głowy
Ranga tenisowego turnieju na igrzyskach olimpijskich rośnie, ale o pozycji zawodnika czy zawodniczki decydują wielkie szlemy i turnieje ATP i WTA, z tzw. „tysięcznikami” na czele. Wspomniana wyżej Iga Świątek dała czadu przed zwycięskim dla niej French Open. Wygrała wówczas zawody w Doha, Indian Wells, Madryt, Rzym (wszystkie rangi WTA 1000). Na innych nawierzchniach tak dobrze nie było, co m.in. zaowocowało rozstaniem z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. Zastąpił go ceniony w środowisku Belg – Wim Fissette.
O Polce było głośno jesienią, bo okazało się, iż azjatyckie turnieje odpuściła wskutek podejrzeń o doping. W trakcie karencji sprawę wyjaśniono – okazało się, iż Iga przyjęła niedozwolony środek przypadkowo. Polka zachowała dobre imię, ale straciła pozycję nr 1 w rankingu WTA.
Sportowo rok był może nierówny, afer(k)a dopingowała kosztowała sporo nerwów, ale Iga podniosła z kortu ponad 8 mln dolarów. Doszły profity z reklam, toteż finansowo sezon spiął się jak należy.
Polsko-tajwański sukces
Sezon życia zaliczył za to Jan Zieliński. Trafił w dziesiątkę, gdy w Kraju Kangurów w ostatniej chwili grę w mikście zaproponował Su-Wei Hsieh (na koncie 6 tytułów wielkoszlemowych w deblu). Polsko-tajwański duet momentalnie zaskoczył, dotarł do finału Australian Open, w którym ograł triumfatorów Wimbledonu 2021 i 2022, czyli Desirae Krawczyk (USA) i Neala Skupskiego (Wlk. Brytania) 6:7, 6:4, 11:9. W lipcu para Zieliński/ Hsieh pokazała moc w Wimbledonie. W finale pokonała 6:4, 6:2 meksykański duet Giulianę Olmos i Santiago Gonzáleza.
Hurkacz zatrudnił legendę
Hubert Hurkacz w sierpniu notowany był na 6. pozycji w zestawieniu ATP, najwyżej w karierze, ale w drugiej połowie sezonu spuścił z tonu i spadł na 16. lokatę. Efekt był taki, iż „Hurki” po 5 latach zakończył współpracę z Craigiem Boytonem. Marzący o wielkoszlemowym sukcesie Polak zatrudnił… ośmiokrotnego triumfatora tych turniejów, czyli Ivana Lendla, który doprowadził do wielkoszlemowych zwycięstw Andy’ego Murraya. Coach Huberta jest obywatelem USA, ale język polski nie jest mu obcy – pochodzi z czeskiej Ostrawy, a na początku kariery pomagał mu Wojciech Fibak.
Hurkacz nie szczędził grosza i zatrudnił także trenera, który będzie miał więcej czasu w jeżdżenie z nim po świecie. Nicolas Massu to 45-letni Chilijczyk, który zdobył m.in. złoto w singlu w igrzyskach olimpijskich w Atenach (2004). W szkoleniowej karierze doprowadził do triumfu w US Open Austriaka Dominika Thiema.
Zmarzlik na czerwonym dywanie
Polska nie ma narodowego sportu, ale w takich miastach jak Leszno, Gorzów czy Toruń polemizowano by z takim poglądem. Na żużlu Polacy od dekad trzymają się mocno, a ostatnio najjaśniej świeci gwiazda Bartosz Zmarzlika. Były jeździec Stali Gorzów, w tej chwili lider Motoru Lublin, po raz piąty w karierze został mistrzem świata. Liczy sobie dopiero 29 wiosen, toteż jest na najlepszej drodze, by pobić dokonania Ivana Maugera i Tonyego Rickardssona – Nowozelandczyk i Szwed po sześć razy zdobywali tytuły.
Pochodzący ze Szczecina żużlowiec w grudniu został zaproszony na galę FIM, na której zjawili się zdobywcy tytułów mistrza świata w sześciu dyscyplinach motocyklowych. Imprezę zorganizowano na Majorce, a Polak był jednym z 62 mistrzów, którzy przeszli po czerwonym dywanie wiodącym do Palma Convention Centre.
Wielka Niewiadoma
Na koniec ponownie Francja i sport autentycznie masowy. Katarzyna Niewiadoma podczas wyścigu olimpijskiego utknęła za kraksą i mimo heroicznej pogoni nie powalczyła o podium (8. miejsce).
Kilka tygodni później kolarka rodem z Limanowej wróciła nad Loarę wraz z peletonem Tour de France. W dwóch poprzednich edycjach najważniejszego w okresie wyścigu była trzecia. Tym razem na 5. etapie założyła żółtą koszulkę liderki i już jej nie oddała. Było jednak gorąco. Z Holenderką Demi Vollering wygrała o 4. sekundy.
– W życiu nic nie dzieje się bez przyczyny. Jeszcze dwa tygodnie temu byłam tak rozczarowana, kiedy zostałam zatrzymana przez kraksę na igrzyskach, ale jak powiedziałam, wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Życie jest niesamowite – mówiła się za metą rozradowana Polka.
Tomasz Ryzner
W 2024 roku na zawsze odeszło wielu uznanych sportowców, trenerów, ludzi oddanych sportowi. Oto wybrane postaci z tego grona:
- Helena Pilejczyk (92 lat) – legenda polskiego łyżwiarstwa szybkiego, brązowa medalistka IO Podczas w Squaw Valley (1960);
- Wojciech Łazarek (86) – były trener reprezentacji Polski (1986-89) i… Sudanu, dwukrotny mistrz Polski z Lechem Poznań;
- Janusz Filipiak (71) – prezes firmy Comarch i szef Cracovii, w którą inwestował przez blisko dwie dekady;
- Janusz Gortat (75) – pięściarz, brązowy medalista olimpijski z Monachium (1972) i Montrealu (1976);
- Beata Maksymow-Wendt (56) – dżudoczka, dwukrotna mistrzyni świata i trzykrotna Europy;
- Orest Lenczyk (81) – legenda w gronie trenerów piłki nożnej, dwukrotny mistrz Polski z Wisłą Kraków, tytuł zdobył też ze Śląskiem Wrocław, prowadził kluby w rekordowych 587 meczach ekstraklasy;
- Józef Szmidt (89) – dwukrotny mistrz olimpijski w trójskoku (1960, 1964), pierwszy człowiek na świecie, który skoczył powyżej 17 metrów;
- Waldemar Marszałek (82) – legenda sportów motorowodnych, sześciokrotny mistrz świata, czterokrotny mistrz Europy;
- Franciszek Smuda (76) – legendarny trener piłkarski, mistrz Polski z Widzewem Łódź i Wisłą Kraków, uczestnik Ligi Mistrzów z Widzewem, trener reprezentacji Polski w trakcie Euro 2012.